Seriale telewizyjne cieszą się dużym wzięciem i popularnością. Nierzadko mają swoją wierną widownię od lat. Polacy wprost ubóstwiają świat stworzony przez scenarzystów. Badania dotyczące preferencji telewidzów pokazują, że w naszej telepodróży po kanałach, wybór najczęściej pada na jakiś film odcinkowy. Zajmują one pierwsze miejsce, osiągając około 65% widowni. Co więcej, praktycznie każdy ma co najmniej jeden ulubiony serial.
Telewizja wyparła w wielu rodzinach zwykłą rozmowę. Początkowo zachłysnęliśmy się takimi produkcjami jak „Isaura” czy „Dynastia”. Dzisiaj miliony ludzi wieczorami zasiada wygodnie w fotelu, żeby spędzić czas z rodziną Mostowiaków, Lubiczów, Złotopolskich czy Kiepskich, przenieść się Na Wspólną, na Ranczo lub na Plebanię, doświadczyć Pierwszej miłości Na dobre i na złe czy też Samego Życia. Zna je prawie każdy, nawet ci, co ich rzekomo w ogóle nie oglądają lub przez przypadek natknęli się na jakiś jeden odcinek w telewizji. Co sprawia, że przyciągani jak przez magnes, zasiadamy przed telewizorem, by obejrzeć kolejny odcinek? Na czym polega fenomen seriali?
Następnie na popularność seriali wpływa wyobraźnia ludzka. Ludzie lubią schematy, kiedy wszystko dzieje się dokładnie tak, jakby się tego spodziewali. Zakończenie pozbawione „happy endu” wzbudza poczucie niedosytu i rozczarowania. Bo przecież wszystko mogło być takie piękne. Reżyser tworząc serial właśnie to bierze pod uwagę. Bohaterzy najpierw się rozstają, a później wracają do siebie. Odcinki najczęściej kończą się sytuacjami budzącymi emocje i zaciekawienie. A ich rozstrzygnięcie następuje w następnym, albo jeszcze w kolejnym lub dopiero w nowym sezonie. W ten sposób ludzi ciekawi los bohaterów i oglądają w następny wieczór. Sukces tak zwanych tasiemców jest skutkiem manipulacji specjalistów od telewizyjnego marketingu.
Zwykłym ludziom z łatwością przychodzi identyfikowanie się z serialowymi bohaterami. Postacie te mają bardzo prosty rysunek psychologiczny. Zmagają się z tymi samymi problemami, stają przed podobnymi dylematami, muszą podejmować ważne decyzje rzutujące na ich dalsze życie. Widz może cieszyć się życiem serialowych postaci tym dłużej, im więcej emituje się odcinków. Serialowy świat jest bardzo podobny do tego naszego, dlatego tak łatwo nam się z nimi utożsamić.
Ludzie uwielbiają też „podglądać” życie wyższych sfer. Delektują się smakiem gwiazdorskiego, dostatniego życia. Zachwycają się królującymi tam priorytetami, jak: miłość ze snu, wielka namiętność, ogromne pieniądze. To wszystko działa na widzów niczym magnes. Wielbicielom seriali podoba się to, czego sami nie mogą zaznać w swym życiu.
Seriale są dla takich ludzi ucieczką od szarej codzienności. Widzowie oglądając telenowele zaczynają marzyć i wyobrażać sobie, że w pewnym momencie ich życia, ktoś lub coś, diametralnie wszystko zmienia. Uczą się marzyć, a czasem nawet wypełnić uczuciową pustkę. Idealny świat, piękni i młodzi bohaterowie rekompensują nam nasze życiowe porażki i niepowodzenia. Serial staje się odskocznią od rzeczywistości, ucieczką od prawdziwego życia. To prawdziwe mamy przecież na co dzień w domu, a serial oglądamy po to, żeby przenieść się w lepszy, piękniejszy świat i trochę od codziennych kłopotów odpocząć.
Seriale cieszą się ogromną popularnością, także dlatego, że wykorzystują tzw. negatywny efekt porównania. Napawamy się tym, że innym powodzi się gorzej od nas i dochodzimy do wniosku, że nasze życie nie jest takie złe. Z „czystym sumieniem” wracamy więc do naszego starego stylu życia i bierności. Nie musimy nic zmieniać…
Do naszej sympatii do seriali przyznajemy się dość niechętnie, powszechnie uznajemy je za głupawe. Uważamy, że oglądają je znudzone życiem kury domowe. A nie jest ani prawdą to, że oglądają je tylko kobiety, ani to, że są to ulubiona rozrywka wyłącznie gospodyń domowych. Jedni oglądają „Brzydulę”, inni „Dr Hausa” a jeszcze inni „Pamiętniki Wampirów”. Ważne jednak, by seriale nie stały się dla nas jedyną rozrywką i przyjemnością, a życie bohaterów ważniejsze niż nasze własne.