Nie wyobrażam sobie życia bez książek. Ba, nawet nie wyobrażam sobie jednego wieczoru, bez kilku stron przeczytanych do poduszki. Dlatego moi bliscy, a nawet dalsza rodzina jeśli nie wie, co mi kupić na Mikołaja, Urodziny (pech chciał, że też w grudniu) czy na Gwiazdkę zabiera mnie po prostu do Empiku. Jak się jednak okazuje jestem jakimś wybrykiem natury i dziwnie nie bardzo pasuję do krajowych statystyk. W Polsce bowiem aż 62% ludzi nie ma przez cały rok kontaktu z żadną książką. Dla mnie jest to liczba tak zaskakująca, że szokuje.
Po prostym przeliczeniu okazuje się, że książki w Polsce czyta zaledwie 38% osób. Tyle bowiem respondentów przyznało się firmie TNS OBOP, że w ciągu minionego roku miało w ręku przynajmniej jedną książkę. Badania pokazują, że czytelnictwo w Polsce z roku na rok spada i w obecnej dekadzie jest jedno z najniższych od lat 80-tych ubiegłego wieku. Nie sprawdzano wprawdzie, w jakim stopniu tradycyjny „papier” został zastąpiony przez nowoczesne technologie (biblioteki cyfrowe, Google Book Search), za to zbadano, kto czyta i kupuje książki, jakie to książki, a także korzystanie z bibliotek publicznych. Najwyższy spadek czytelnictwa odnotowano wśród mężczyzn, mieszkańców małych i średnich miast, a także wśród grup postrzeganych jako „czytające”: nastolatków, osób z wykształceniem średnim pomaturalnym. A także internautów. Jeszcze niedawno internet postrzegany był jako sojusznik czytelnictwa – internauci należeli do osób najchętniej czytających książki. Spadek czytelnictwa o 18% w ciągu dwóch lat może wskazywać, że internet nie wspiera, ale zastępuje papierową książkę. Najsmutniejszy jest znikanie czytania dla przyjemności – mówi autorka badań Katarzyna Wolff z BN. Gdyby uwzględnić tylko grupę osób powyżej 20-tego roku życia i pominąć czytającą z obowiązku młodzież, wynik byłby jeszcze mizerniejszy. Nie wpływa na to poziom czy atrakcyjność dostępnej literatury, ani też wielość mediów odciągających uwagę od papierowej książki – mówi krytyk literacki, profesor UAM w Poznaniu. Dlaczego więc wraz z rozwojem wyższego wykształcenia nie wzrasta odsetek ludzi czytających? Bo w rodzinach zerwana została sukcesja pewnego zwyczaju. Nie tradycji, tylko nawyku. Jeśli ktoś wychował się w rodzinie, w której książki nie stały na półkach, nie rozmawiało się o nich, mała jest szansa, że sam będzie aktywnym czytelnikiem.
Zdaniem specjalistów, tak niski poziom czytelnictwa ma swoje przyczyny przede wszystkim w złym systemie kształcenia i nauczania. System ten bowiem doprowadził do zaniechania czytania książek przez wprowadzenie do programu nauczania na przykład fragmentów zalecanych lektur, a także omawiania lektur na lekcjach pod kątem zdawanych testów kompetencji. Nie ma czasu w szkole, aby porozmawiać z dziećmi czy młodzieżą na temat lektury, nie ma czasu aby zapytać się ich o wrażenia, przeżycia po przeczytaniu książki – podkreślają nauczyciele. Autorzy badań winią więc stan oświaty, która nie sprzyja wyrobieniu nawyku czytania. Nie ma za to mowy o kryzysie ekonomicznym. Spadek nastąpił jeszcze w okresie prosperity – tłumaczy Grzegorz Gauden, dyrektor Instytutu Książki. Dziwi to wszystko tym bardziej, że ostatnie lata w Polsce to rozkwit wydawnictw książkowych, które z roku na rok wydają coraz więcej tytułów książek, a cały rynek wydawniczy w Polsce ocenia się w tej chwili na ponad 2,5 mld zł. Wolff dodaje: Spadek czytelnictwa i liczby osób kupujących książki nie przekłada się na spadek sprzedawanych egzemplarzy. Następuje za to coraz głębszy podział na nieliczną, ale stabilną grupę osób kupujących coraz więcej i rosnącą rzeszę osób nieczytających w ogóle.
Jak twierdzą wydawcy, ludzie którzy kupują książki w ogóle, z roku na rok kupują ich coraz więcej. W tej chwili przeciętny Polak z grupy 38% tych, którzy książki czytają, kupuje w księgarniach już ponad 12 książek rocznie. Liczba 12 też jest statystycznie śmieszna, ale cóż, niektórzy kupią 1 a inni 23. Statystyka jest tylko nauką. Polacy najczęściej kupują: romanse – 18%, kryminały – 15% i poradniki oraz encyklopedie – 14%. Po wydawnictwach z kręgu sensacji, następne miejsce zajmują książki religijne, eseistyka i publicystyka, fantastyka i literatura ezoteryczna. Jak przystało na pragmatyków, nasze czytelnicze wybory padają więc na wydawnictwa, które głownie stawiają na przekazywanie wiedzy, a nie dostarczenie rozrywki. Warto odnotować też fakt, że również 41 % wśród tych, którzy kupują książki, jako warunek nabywania wydawnictw wskazał normę społeczno-kulturową (dane osoby z racji swojego zawodu, bądź pełnionej roli społecznej kupować i czytać książki). Wśród tych, którzy nie kupują książek na taką przyczynę wskazało 59%. Takie uzasadnienie kupna tytułów najczęściej odnosimy do osób, których zawody z obowiązku niejako zmuszają do stałego uzupełniania wiedzy oraz podnoszenia kwalifikacji- nauczycieli, księży, lekarzy, naukowców.
Od 1989 roku jesteśmy na równi pochyłej – mówi Beata Stasińska, współzałożycielka wydawnictwa W.A.B. Przedtem Polak miał mniej zabawek, książkę traktował jak dobro. Jak dzisiaj ma wyrobić nawyk czytania? Telewizja kusi serialami, poziom księgozbiorów bibliotecznych jest skandaliczny, ceny książek rosną, zmniejsza się liczba recenzji w prasie. Jak wiadomo, książki są towarem stosunkowo drogim, dlatego też sam odsetek kupujących przynajmniej jedną książkę na rok jest niski. I również kupujących klasyfikujemy na podstawie zasobności portfela. Dla 52% ogółu społeczeństwa książki kupują, osoby, które na to stać, 12% ogółu twierdzi, że trzeba być wręcz zamożnym, by móc sobie pozwolić na zakup tytułów. Ale czy jest to prawda? Znam ludzi tak uzależnionych od książki – którzy nie dojedzą, a książki kupują. Polacy nie dlatego nie czytają książek, że ich na nie nie stać. Znam ludzi zamożnych, którzy książek nie kupują, bo nie jest to modne, nie jest trendy. Więc żyjemy w kręgu analfabetów literackich…
Kolejnymi powodami, dla których według polskiego społeczeństwa nabywamy książki, jest zamiłowanie do książek – odpowiednio 48% i 52% oraz zamiłowanie kolekcjonerskie (52% i 48%). Tak sposób postrzegania osób kupujących wydawnictwa implikuje stwierdzenie, że Polacy postrzegają samych kupujących w sposób pozytywny. Nie jako snobów, ale jako normalnych ludzi, którzy kupują książki, ponieważ mają taką potrzebę ducha.
Z zestawienia dotyczącego rodzaju kupowanej przez Polaków literatury wynika, że książki kupujemy by realizować swe potrzeby, z reguły kognitywne. Nie dziwi więc fakt, że wśród Polaków przeważa opinia, że książki kupują osoby, które muszą zdobywać wiedzę. Taki warunek więc odnosimy do grup osób uczących się: studentów, uczniów oraz ich rodziców oraz dziadków. Na ów swoisty przymus edukacyjny, determinujący kupno książek wskazuje 41% tych, którzy samo w ciągu roku kupili przynamniej jeden tytuł. Wśród tych, którzy nie dokonali żadnego zakupu odsetek ten wyniósł 59%. Wydawcy muszą szukać tytułów, które zarobią na pozycje ambitniejsze – mówi Beata Stasińska. Ambitniejszym brakuje promocji, więc na listach bestsellerów tylko literatura popularna. Jeszcze dziesięć lat temu można było na nich znaleźć noblistów.
Przy rosnących cenach książek najpopularniejszym ich źródłem pozostają biblioteki. W Polsce działa ok. 8,5 tys. bibliotek i 1600 punktów bibliotecznych, zatrudniają ok. 18 tys. bibliotekarzy. Z grupy czytających w ogóle, którzy w ostatnim roku przeczytali co najmniej jedna książkę, 40% korzysta z bibliotek systematycznie. Są to jednak głównie osoby, które po prostu muszą korzystać z biblioteki – twierdzi Aleksandra Solarska, zastępca dyrektora Książnicy Pomorskiej. To przede wszystkim studenci, uczniowie i pracownicy naukowi. Dopiero gdzieś na czwartym miejscu to ci, którzy przychodzą po książkę bo lubią czytać. Zdaniem Aleksandry Solarskiej zmniejszająca się liczba miłośników książek, to wynik nie najciekawszej oferty czytelniczej w bibliotekach. Jest za mało pieniędzy, aby zaspokoić oczekiwania czytelników – tłumaczy Solarska. Spada intensywność uzupełniania zbiorów (z 18 woluminów rocznie na stu mieszkańców w latach 80-tych do pięciu obecnie). Zwyczajnie nie starcza na wszystkie nowości – podkreśla i dodaje, że pod względem rozczytania województwo pomorskie plasuje się na 8/9 miejscu w kraju, a prym wiodą województwa mazowieckie, małopolskie i śląskie.
Może więc zmieńmy nieco nastawienie i zacznijmy czytać. Cokolwiek, chociaż nie wyobrażam sobie, jak można mówić o jakiejkolwiek książce, że „jest głupia” jeśli się nawet do niej nie zaglądnęło (?). Sama mając nastoletniego kawalera wiem, jak trudno jest nauczyć dziecko kochania książek. A przecież sam jej zapach jest już wspaniałym afrodyzjakiem. Dlatego co jakiś czas zabieram syna do księgarni, gdzie ma możliwość samodzielnego wyboru. Kupujemy, czytamy i rozmawiamy o książce. Jest to nasz wspólny czas, nasza płaszczyzna porozumienia, wymiany myśli i spostrzeżeń. Jeśli więc nie masz pomysłu na prezent dla najbliższych sprezentuj mu książkę, albo kartę prezentową np. do Empiku, gdzie będzie mógł kupić, co mu się spodoba. Kręcicie nosem? No cóż… to niezawodny znak, że jesteście Mugolami…
Dodała: Marta
Przeczytaj również:
- Świąteczne dekoracje domu
- Świąteczne dekoracje stołu – niezwykłe aranżacje
- Jak wyczarować świąteczny nastrój: wieńce i wianuszki
- Dekoracje świąteczne – dyskusja naszych czytelniczek
- Dekorowanie potraw świątecznych