Psychodermatologia i uroda – jak emocje wpływają na skórę i włosy
dodał: Małgorzata Kopeć
Psychodermatologia – termin, który jeszcze kilka lat temu brzmiał egzotycznie, dziś coraz mocniej wybrzmiewa w gabinetach dermatologów, terapeutów, a nawet kosmetologów. To dziedzina na styku medycyny i psychologii, badająca wpływ emocji, stresu i kondycji psychicznej na stan skóry i włosów.
Dla wielu osób brzmi to jak intuicyjna prawda: „gdy się denerwuję, mam wysypkę”, „kiedy jestem przemęczona, włosy lecą mi garściami”. Ale psychodermatologia idzie o krok dalej – pokazuje, dlaczego tak się dzieje i jak świadomie budować zdrowie skóry, zaczynając od troski o własne emocje.

W mojej pracy obserwuję ten związek niemal codziennie. Skóra jest nie tylko największym organem naszego ciała – jest także najbardziej wrażliwym barometrem tego, co przeżywamy. Reaguje, zanim zdążymy to nazwać: napięciem, rumieniem, trądzikiem, swędzeniem, przesuszeniem. Włosy zaś z opóźnieniem odpowiadają na emocjonalne obciążenia sprzed miesięcy. Dlatego psychodermatologia to nie moda, ale realna i potrzebna perspektywa w dbaniu o siebie.
Skóra pamięta stres
Stres uruchamia kaskadę reakcji hormonalnych. Kortyzol – hormon alarmowy – ma za zadanie mobilizować organizm do działania. Niestety, w nadmiarze robi spustoszenie. Zaburza funkcjonowanie bariery hydrolipidowej, zwiększa podatność na stany zapalne, może nasilać trądzik, AZS, łuszczycę czy pokrzywkę. To dlatego osoby pracujące pod presją często mówią o „nagłych wysypach” czy „zaostrzeniach bez powodu”.
Ale powód istnieje. Tyle że nie na twarzy – w głowie.
Skóra pod wpływem stresu staje się cieńsza, bardziej reaktywna. Zaczyna przesadnie interpretować bodźce: zwykła zmiana temperatury wywołuje rumień, nowe serum szczypie, jakby zawierało kwasy, a zwykła depilacja kończy się podrażnieniem. To sygnał, że organizm jest przeciążony emocjonalnie.
Włosy, które mówią prawdę
Włosy reagują wolniej, ale ich komunikat bywa jeszcze bardziej bolesny. Mechanizm jest prosty: w sytuacji przewlekłego stresu organizm przekierowuje energię tam, gdzie jest ona najbardziej potrzebna do przetrwania – do serca, mięśni, mózgu. Cebulki włosów traktuje jako „luksus”, z którego może chwilowo zrezygnować.
Dlatego miesiąc, dwa lub trzy po trudnym okresie zaczynamy zauważać nadmierne wypadanie włosów. Często słyszę wtedy pytanie: „Ale przecież teraz czuję się dobrze, dlaczego włosy wypadają dopiero teraz?”. Odpowiedź tkwi w cyklu wzrostu włosa – stres nie powoduje, że włosy wypadają natychmiast. Najpierw zatrzymuje ich wzrost, doprowadza je do fazy spoczynku, a dopiero po czasie widzimy efekt. To bardzo charakterystyczne zjawisko w psychodermatologii.
Emocje, które wywołują objawy
Stres nie jest jedynym czynnikiem. Skóra potrafi reagować na:
• lęk, który może wywoływać świąd lub kompulsywne drapanie,
• smutek, który bywa związany z szarzeniem skóry i utratą blasku,
• przewlekłe napięcie, prowadzące do bruksizmu i napięcia mięśni twarzy, a tym samym pogłębienia zmarszczek,
• niską samoocenę, która często prowadzi do obsesyjnego skupienia na niedoskonałościach, a niekiedy nawet do dermatillomanii – nawykowego uszkadzania skóry.
Ciało mówi, nawet gdy my milczymy.
Dlaczego wrażliwe osoby mają wrażliwą skórę
Istnieje jeszcze jeden wątek psychodermatologiczny – temperament. Osoby bardzo empatyczne, delikatne, łatwo stresujące się lub tak zwane WWO (wysoko wrażliwe osoby) częściej mają skórę reaktywną. Ich układ nerwowy reaguje intensywniej, a skóra – jako przedłużenie tego systemu – podąża za tym schematem.
Nie oznacza to, że „taka ich uroda”. Oznacza raczej, że dla ich skóry kluczowe są: spokój, rytuały wyciszające, sen i stabilność.
Czy da się leczyć skórę, nie lecząc emocji?
Można próbować, ale efekty będą krótkotrwałe. Jeśli przyczyną wysypki jest stres, nawet najlepszy krem przeciwzapalny pomoże tylko doraźnie. Jeśli wypadanie włosów wynika z przemęczenia, żadne ampułki nie zahamują go w pełni. Dlatego najlepsze terapie łączą pielęgnację z pracą nad emocjami.
W praktyce oznacza to:
• wprowadzenie rytuałów wyciszających przed snem,
• świadome oddychanie (które obniża poziom kortyzolu),
• uważność – choćby 5 minut dziennie,
• techniki relaksacyjne lub lekki ruch,
• rozmowę z terapeutą, jeśli objawy są związane z długotrwałym napięciem.
Skóra lubi spokój bardziej, niż lubi nawet najdroższe kosmetyki.
Jak dbać o skórę i włosy w sposób psychodermatologiczny
Psychodermatologia nie polega na rezygnacji z pielęgnacji. Wręcz przeciwnie – pielęgnacja staje się rytuałem. Spokojnym, uważnym, niespiesznym.
Proste kroki robią ogromną różnicę:
• zamiast agresywnego masażu twarzy – powolne, uspokajające ruchy,
• zamiast pięciu produktów – dwa lub trzy, ale stosowane regularnie,
• zamiast multitaskingu – zatrzymanie na chwilę przy zapachu kremu lub teksturze serum,
• zamiast maskowania niedoskonałości – akceptacja, że skóra przechodzi różne etapy.
Takie drobne gesty wysyłają do układu nerwowego sygnał: „jestem bezpieczna / bezpieczny”. A skóra odwdzięcza się równowagą.
Warto zaufać sobie
W pracy z pacjentami powtarzam jedną rzecz: skóra nie jest wrogiem. Jest sprzymierzeńcem, który komunikuje, że coś wymaga uwagi. Czasem jest to alergia, czasem stan zapalny, ale bardzo często – emocja, którą zepchnęliśmy na dalszy plan. Psychodermatologia pozwala zrozumieć, że uroda nie zaczyna się w łazience, lecz w naszym wnętrzu.
Gdy uczymy się reagować na sygnały skóry z łagodnością, zmienia się nie tylko jej wygląd, ale i nasze nastawienie. Pojawia się więcej akceptacji, spokoju, czułości dla siebie. A to wszystko jest widoczne na twarzy równie wyraźnie, jak najlepszy zabieg kosmetyczny.
Skóra mówi. Włosy opowiadają historię. A psychodermatologia daje nam język, by naprawdę je usłyszeć. Jeśli zaczniemy troszczyć się o emocje z taką samą uważnością, z jaką troszczymy się o cerę, zyskamy coś znacznie cenniejszego niż gładkość skóry – zyskamy prawdziwy dobrostan.
nadesłane: lekarz dermatolog Krystyna M.








