Terapeutyczne lenistwo – świadome nicnierobienie jako trend na jesień i zimę 2025

dodał: Marta Dudzińska
Jesienią i zimą, kiedy dni stają się krótsze, a my częściej czujemy się zmęczone i przeciążone obowiązkami, coraz głośniej mówi się o nowym rytuale dbania o siebie – terapeutycznym lenistwie. To świadome nicnierobienie, które nie ma nic wspólnego z prokrastynacją czy brakiem energii. Wręcz przeciwnie jest to forma troski o własny dobrostan, pozwalająca nam odzyskać balans i siły w świecie, który nieustannie oczekuje aktywności.
Eksperci określają ten trend jako wyrafinowany rytuał pielęgnacyjny połączony z hedonizmem, bowiem w praktyce chodzi o to, aby pozwolić sobie na komfort, luksus i całkowite zanurzenie się w chwili odpoczynku. Zamiast gonić za produktywnością, świadomie decydujemy, że czas spędzony na kanapie lub w łóżku jest inwestycją w nasz spokój, zdrowie psychiczne i dobre samopoczucie.
Dlaczego warto pozwolić sobie na lenistwo
Jesień i zima to okresy, w których nasz organizm naturalnie domaga się regeneracji. Świadome lenistwo staje się więc formą terapii, która działa zarówno na ciało, jak i umysł. Kiedy pozwalamy sobie na nicnierobienie, obniżamy poziom stresu, poprawiamy koncentrację i dajemy przestrzeń na pojawienie się nowych pomysłów. Badania psychologów wskazują, że umiejętność odpoczywania bez poczucia winy sprzyja odporności emocjonalnej i redukuje ryzyko wypalenia. W praktyce oznacza to, że czas spędzony pod kocem z książką czy serialem nie jest stratą czasu – to forma świadomej regeneracji, która uczy nas lepszego wsłuchiwania się w swoje potrzeby.
Wyobraźmy sobie sobotni poranek, kiedy zamiast pośpiechu wybieramy miękką piżamę i pozwalamy sobie zostać dłużej w łóżku, z ulubioną herbatą pachnącą cynamonem i pomarańczą. Ciepłe światło lampy lub migoczących świec otula nas spokojem, a my mamy wrażenie, że czas na chwilę się zatrzymał. W tle może grać spokojna muzyka – delikatny jazz, odgłosy natury albo playlisty stworzone do relaksu, które budują atmosferę oderwania od codzienności. Warto zadbać też o małe detale, które potęgują poczucie komfortu i przytulności.
Nie bez znaczenia jest też aspekt zmysłowy – piękna, miękka pościel, przytulne koce, zapach świec czy aromatycznych mgiełek relaksacyjnych zmieniają zwykłe leżenie w rytuał, który działa na wszystkie nasze zmysły. Dodajmy do tego kubek ciepłej herbaty z imbirem, kawałek domowego ciasta albo zdrową przekąskę – i nagle zwyczajny wieczór w łóżku staje się małym domowym SPA. Dla wielu z nas to jedyny moment w ciągu dnia, kiedy naprawdę możemy być same ze sobą i poczuć, że czas zwolnił. To chwile, które nie tylko odpoczywają, ale też wzmacniają poczucie kontroli nad własnym życiem.
Therapeutic laziness jako trend na jesień i zimę 2025
Świat mody i lifestyle’u już teraz zauważa ten nurt i podnosi go do rangi jednego z najciekawszych trendów sezonu. Therapeutic laziness pojawia się obok zjawisk takich jak slow living czy cocooning, ale wyróżnia się świadomym akcentem – tutaj nie chodzi o ucieczkę od obowiązków, lecz o luksusową praktykę odpoczynku. Wiele marek proponuje kolekcje pościeli, koców czy zapachów do wnętrz stworzonych właśnie z myślą o takim lenistwie. Zyskują też na znaczeniu rytuały towarzyszące – picie rozgrzewających naparów, aromaterapia, czytanie lekkich książek i celebrowanie czasu offline.
Do rytuału możemy dołączyć pielęgnację – maseczkę na twarz, aromatyczny balsam czy olejek do masażu stóp, które sprawiają, że czas lenistwa staje się jeszcze bardziej luksusowy. Nie chodzi o skomplikowane zabiegi, ale o małe gesty wobec siebie, które przypominają, że jesteśmy dla siebie ważne. Świadome nicnierobienie może też oznaczać chwilę offline – odłożenie telefonu i wylogowanie się z mediów społecznościowych, by naprawdę skupić się na tu i teraz. Możemy sięgnąć po lekką lekturę, album pełen pięknych zdjęć albo po prostu patrzeć w okno i obserwować, jak za szybą jesień maluje swój świat barwami. To powrót do prostoty, której tak często brakuje w codziennym pędzie.
Warto pamiętać, że terapeutyczne lenistwo nie musi ograniczać się wyłącznie do sypialni. Może to być popołudnie spędzone w wygodnym fotelu z pledem, chwila medytacji w ciszy albo spokojny spacer bez telefonu, podczas którego pozwalamy myślom swobodnie płynąć. To praktyka, która uczy nas odpuszczania i przekonuje, że czasem najpiękniejsze, co możemy dla siebie zrobić, to… po prostu nic. I właśnie w tym tkwi jej największa siła – odzyskujemy równowagę, harmonię i czujemy, że naprawdę odpoczywamy.