Bar sałatkowy otwarty. Kulinarne warsztaty i kilka przepisów, które pokochasz tej wiosny

Avatar photo
4 maja 2025,
dodał: Małgorzata Kopeć

Nie wiem, jak Ty, ale ja co roku, gdy tylko robi się cieplej, mam ochotę jeść lżej, świeżej i bardziej kolorowo. Może to sprawka słońca, które wreszcie nieśmiało zagląda przez okno, a może po prostu przesyt zimowych, ciężkich dań. Tak czy inaczej – z radością ogłaszam: mój domowy bar sałatkowy został oficjalnie otwarty! A co więcej – ostatnio miałam okazję poprowadzić małe kulinarne warsztaty, gdzie królowały właśnie… sałatki. Bez zadęcia, bez skomplikowanych składników. Po prostu – jedzenie, które cieszy oczy i brzuch.

Zebrało się kilka osób – znajomi, sąsiedzi, nawet moja ciocia, która zawsze twierdziła, że sałata to tylko wypełniacz. I wiesz co? Po tych warsztatach zmieniła zdanie. Bo wiosenna sałatka to nie tylko zielona baza, ale kompozycja smaków, struktur i zapachów. Zwłaszcza gdy sięgniesz po sezonowe warzywa i zioła.

Na pierwszy ogień poszła sałatka z pieczonym burakiem, fetą i rukolą. Prosta, ale zaskakująco wyrazista. Buraki piekłam w folii przez godzinę – dzięki temu były słodkie, jędrne i pełne smaku. Dodałam do nich pokruszoną fetę, garść rukoli, odrobinę prażonych orzechów włoskich i klasyczny winegret z miodem i musztardą. Buraki są nie tylko smaczne, ale też pełne antyoksydantów, zwłaszcza betainy – to ta substancja, która wspiera wątrobę i pomaga oczyścić organizm. Do tego feta jako źródło białka i wapnia, rukola – zaskakująco bogata w witaminę K i chlorofil.

Kolejna propozycja, którą pokochały dzieci (tak, naprawdę!) to sałatka makaronowa z ogórkiem, koperkiem i jogurtowym dressingiem. Użyłam drobnego makaronu orzo, który wygląda trochę jak ryż, ale jest delikatniejszy. Do tego chrupiący ogórek, szczypiorek, koperek i sos na bazie gęstego jogurtu greckiego z odrobiną cytryny. Prosto, świeżo, idealnie na piknik. Jogurt to świetne źródło probiotyków i białka, a ogórek – choć w większości składa się z wody – dostarcza też krzemionki, która działa dobroczynnie na skórę i paznokcie.

Nie mogło też zabraknąć czegoś „do grilla”. Tutaj królową została sałatka z grillowanym halloumi, truskawkami i młodym szpinakiem. Sól sera świetnie kontrastowała ze słodyczą owoców. Dodałam też kilka liści bazylii i skropiłam wszystko balsamicznym sosem z dodatkiem miodu. Halloumi, choć kaloryczny, ma sporo białka i wapnia, a truskawki to źródło witaminy C, manganu i przeciwutleniaczy. Ten zestaw okazał się absolutnym hitem – zniknął z miski zanim zdążyłam powiedzieć „smacznego”.

Ostatnia z przygotowanych przez nas sałatek była ukłonem w stronę kuchni śródziemnomorskiej – soczyste pomidory, ciecierzyca, czerwony pieczony pieprz, oliwki i kawałki czerwonej cebuli. Całość polałam oliwą z oliwek zmiksowaną z suszonymi pomidorami i odrobiną czosnku. Ciecierzyca dostarcza błonnika i żelaza, oliwki – zdrowych tłuszczów, a pomidory to skarbnica likopenu, silnego przeciwutleniacza.

Po tych warsztatach wszyscy zgodnie uznaliśmy, że sałatka nie musi być nudna. Może być lekka, ale sycąca. Może być kolorowa, sezonowa i… pyszna. Co więcej – nie wymaga ani piekarnika, ani godzin spędzonych w kuchni. I właśnie to chyba lubię w sałatkach najbardziej – za prostotą idzie smak, a za smakiem zdrowie. Czy można chcieć więcej?

Jeśli i Ty czujesz, że wiosna prosi się o coś zielonego na talerzu – zacznij od jednej z tych propozycji. Wybierz swoje ulubione składniki, baw się kompozycją, dorzuć zioła z parapetu. I pamiętaj: bar sałatkowy możesz mieć zawsze pod ręką. Wystarczy miska, kilka produktów i odrobina kreatywności.