Rozmowa z Dagmarą Leszkowicz-Zaluską – autorką historycznej sagi „Dziewczyna z kamienicy”
 
                    
                    dodał: Redakcja
Z przyjemnością przedstawiamy Wam nasz wywiad z ką – autorką sagi poświęconej trzem wyjątkowym kobietom. Jej 3. tom „Czas pokory” będzie miał premierę 27 listopada br. Gorąco polecamy Wam tę świetną opowieść o życiu i dokonaniach niezwykłych kobiet, którym przyszło żyć w burzliwych, wojennych czasach.

Czym jest dla Pani pisanie książek?
Teraz jest już dla mnie po prostu zawodem, ale takim, który kocham. Odkąd sięgam pamięcią, zawsze chciałam pisać, ale przez dłuższy czas w dorosłości miałam poczucie, że po prostu zabraknie mi wytrwałości, żeby napisać całą książkę no i – co nawet jeszcze ważniejsze – że w zasadzie nie mam nic do powiedzenia. Pisanie powieści historycznych przyszło niejako naturalnie, po prostu łączę w nim swoje dwie pasje – historię oraz literaturę.
W ostatnich latach ukazało się wiele powieści osadzonych w realiach I połowy XX wieku. Dlaczego wybrała Pani właśnie ten okres historyczny na czas akcji swojej trylogii „Dziewczyna z kamienicy”?
Ponieważ inspiracją do napisania książki było życie – a tak naprawdę początek życia i lata dzieciństwa – mojej babci, mamy mojego Taty. Babcia urodziła się w 1912 roku, toteż naturalnym było, że umieszczę moją fikcję literacką w tym okresie. Staram się jednak zbytnio nie koloryzować tego okresu, szczególnie dwudziestolecia międzywojennego, w którym osadzona jest akcja drugiego tomu. W gruncie rzeczy był to bardzo trudny czas dla odbudowującej się po zaborach Rzeczpospolitej i w przeciwieństwie tego, co widzieliśmy nawet w starych filmach, czy też w nowych, które ekranizują tamten czas, rzeczywistość nie wyglądała wówczas cukierkowo. Ale ludzie mieli nadzieję – na wykształcenie, na lepsze jutro, na wyższe zarobki. Co do trzeciego tomu, którego premiera ma miejsce teraz, akcja osadzona jest w czasie drugiej wojny światowej i chociaż przez dłuższy czas wzbraniałam się przed tym, żeby pisać tak zwaną „powieść wojenną”, to nie mogłam uniknąć tego okresu, gdyż między pierwszym a drugim tomem jest dziesięć lat różnicy i arytmetyka literacka wskazywała, żeby między drugim a trzecim było tak samo. Stąd czas wojny i post factum cieszę się, że tak wyszło, ponieważ miałam możliwość ukazania w nim nieznanej dotąd karty naszej historii – codziennego życia i konspiracji w Kraju Warty, całkowicie wcielonym do Trzeciej Rzeszy.

Pod jakim względem napisanie tej trylogii było dla Pani najtrudniejsze?
Przede wszystkim zbierania informacji i dokumentacji i paradoksalnie takich informacji dotyczących codzienności. W każdej ze swoich powieści staram się maksymalnie odtworzyć klimat czasów, o których piszę, dlatego tak długo zajmuje mi tak zwany research. Wychodzę z założenia, że jeśli ma to być powieść historyczna to z wszystkimi spełnionymi warunkami – nie tylko tłem historycznym, ale też mentalnością ludzi w tamtym czasie i przede wszystkim kolorytem codzienności. Co lubili jeść? Jak ze sobą rozmawiali? O czym marzyli? To zajmuje mi najwięcej czasu.
Czy ta opowieść jest tylko fikcją, czy ma też oparcie w zasłyszanych lub rodzinnych historiach?
Opowieść jest fikcyjna, ale wiele wątków rzeczywiście miało miejsce. Żeby za wiele nie zdradzać – chociażby wątek uratowania dziecka, którego mama jest Żydówką, i przechowywanie go w kamienicy na 447Daszyńskiego, niemal pod nosem mieszkającego tam Niemca, rzeczywiście miało miejsce w mojej własnej rodzinie. Również pierwsze dwa tomy przesiąknięte są historiami zasłyszanymi przy rodzinnym stole, ale – tak jak wielokrotnie podkreślam – postaci, które wykreowałam w sadze, są fikcyjne.
Skąd czerpała Pani wiedzę o życiu kobiet w tamtych czasach? Czym najbardziej Pani zaimponowały?
Źródeł informacji miałam wiele. Bardzo pomógł mi dyrektor regionalnego muzeum, ale przy ostatnim tomie wspierałam się wiedzą historyków z poznańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, również, jeśli chodzi o życie codzienne kobiet w tym czasie. Jednak dla mnie najbardziej wartościowym są źródła mówione – żeby pisać, trzema umieć słuchać. Dlatego też wysłuchałam dziesiątek, jeśli nie setek, historii kobiet opowiedzianych przez ich córki, wnuczki i prawnuczki, i z owych historii splotłam życie moich bohaterek. A imponowały mi przede wszystkim siłą – myślę, że my, współczesne kobiety, którym przecież również nie jest łatwo, nie zdajemy sobie sprawy, ile musiały przejść nasze babki i prababki. I to przejść w najbardziej, wydawałoby się, prozaicznych kwestiach jak nakarmienie rodziny, ubranie jej, a przede wszystkim wykształcenie.
Czy kolejna Pani powieść również będzie osadzona w dość odległej przeszłości, czy może skusi się Pani na napisanie książki o zupełnie innej tematyce niż dotychczas?
Powieść, nad którą obecnie pracuję i która będzie miała premierę na wiosnę 2025 roku, będzie osadzona w bardzo nieodległych nam czasach, a tematyka – cóż – nie mogę zdradzać zbyt wiele na tym etapie. Mogę tylko powiedzieć, że czerpię w niej sporo z własnego życia, które – szczególnie w wieku licealnym – przesiąknięte było muzyką. Skończyłam wszak liceum w Jarocinie, a ta miejscówka zobowiązuje.
 
         
 

 
 
 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 


 
 
 
 

 
 
 
 
 
 
 
 
 

 


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                           
                           
                          