Max Czornyj: Ślepiec – recenzja
Ślepiec to pierwsza książka Maxa Czornyja, z którą miałam przyjemność się zapoznać i muszę przyznać, że żałuję, iż nie sięgnęłam po tego autora wcześniej. Ten błąd z pewnością spróbuję naprawić, bowiem jestem pod ogromnym wrażeniem.
Ślepiec to w jednym słowie lektura pierwszorzędna. Pomysł skupiony na okulofilii, wielowątkowa fabuła, równowaga pomiędzy brutalnością a strawnością czytelnika i finał, który wywraca wszystkie podejrzenia do góry nogami drwiąc ze słabości osobniczej dedukcji. Autor fantastycznie prowadzi nieustanną grę nie tylko pomiędzy bohaterami, ale również swoją z czytelnikiem. I to właśnie jest wspaniałe, Ślepiec udowodnił mi bowiem, że jeszcze mogę zostać zaskoczona nieszablonowymi rozwiązaniami i wspaniale wykreowanym kryminałem psychologicznym.
Liza Langer oraz młody profiler Orest Rembert to duet sprzeczny, a jednocześnie kompatybilny, chociaż i tutaj zdania mogą być podzielone. Swoista kołyska Newtona. Langer walczy o prawdę i walczy o samą siebie, toczy zapasy z deszczowym psem, a czy uda się stępić mu zęby, musicie przekonać się sami. Swoją drogą właśnie ów deszczowy pies wwiercił mi się w świadomość, nie mogę bowiem dociec dlaczego pies, staje się tu imaginacją depresyjnej traumy. A myśląc jeszcze dalej u mnie animalizacja przyjęłaby postać kota, który potrafi być znacznie bardziej koszmarny. Może to tylko uwielbienie dla gatunku, ale w konsekwencji autor tworzy nowego bohatera powieści, i to niebanalnego. Fenomenalna analiza ludzkiej psychiki, smutku i poczucia straty, to podszewka historii, którą autor nadpisuje na stronach swojej powieści, a następnie wystawia nas w tym garniturku na deszcz emocji.
Recenzja okładkowa bardzo dużo mówi o książce. I spotykamy się tam z określeniem brutalnej zbrodni. To moim zdaniem elementarny eufemizm, bowiem każde morderstwo jest aktem brutalnym, a kryminał w swoim zamierzeniu na zbrodni się kształtuje. W moim odczuciu najbardziej okrutne w książce jest życie pani komisarz. Koszmar, który mnie złapał za gardło i nadał opowieści powidoki we wszystkich odcieniach szarości cieni, jakie tylko można sobie wyobrazić. Autorowi gratuluję wyobraźni psychologicznej, a jednocześnie miękkiego i barwnego stylu, które tworzą łącznie książkę absolutnie unikatową. Co więcej, autor podsuwa czytelnikowi kryminalną grę w pokera, a asy z rękawa wyciąga szybko i genialnie nas ogrywa. A my przyjmujemy porażkę z przyjemnością. Może brzmi absurdalnie, ale ciągłe zaskoczenie, zmiana kierunku i punktu ciężkości akcji, czynią ze Ślepca lekturę genialną.
Jestem pod ogromnym wrażeniem pisarza i przeczytanej książki. Ponieważ nigdy nie tworzę porównań, i tutaj się wstrzymam, ale jestem zaciekawiona i zaintrygowana, i kto wie, czy dalsze odkrywanie Maxa Czornyja, nie zmieni mojego rankingu książek uwielbianych. Dzisiaj już stawiam Ślepca na najwyższej półce.
Więcej: Wydawnictwo FILIA
Cudze oczy patrzą na was.
Zawsze.
Ona ma takie piękne oczy. Muszę je mieć…
Nowy kryminał autora, który w ciągu jednego tylko roku podbił wszystkie listy bestsellerów!
W pustym mieszkaniu w jednym z gdańskich bloków zostaje znalezione makabrycznie okaleczone ciało mężczyzny. Sprawa zostaje przydzielona komisarz Lizie Langer, która musi zmierzyć się także z własnymi problemami z przeszłości.
Do zespołu śledczych dołącza Orest Rembert – młody profiler, który zdaje się bardziej zafascynowany tworzeniem portretu psychologicznego komisarz niż zabójcy. Langer i Rembert tworzą szczególny duet, razem stawiając czoła seryjnemu mordercy.
Sprawa jednak stanęła w martwym punkcie do momentu, kiedy morderca znowu daje o sobie znać. Po raz kolejny ze szczególnym okrucieństwem upodobał sobie oczy swojej ofiary. Kim jest mężczyzna nazywający siebie Ślepcem? Kto będzie kolejną ofiarą?
Bestialstwo zbrodni i presja opinii publicznej napędzają akcję do zawrotnego tempa, a Czornyj po raz kolejny udowadnia, że nie zdobył list bestsellerów przez przypadek.