Jak trudną sztuką jest wychowywanie dzieci wie każdy rodzic. O tym napisano już masę literatury, z której wynikają różne poglądy i opinie, a większość i tak nic nie nadaje się do zastosowania w praktyce. Do Polski moda na bezstresowe wychowanie przyszła na początku lat 90-tych. Młodzi rodzice byli przekonani, że dzięki tej metodzie ich pociechy bez problemów zdobędą świat, uzbrojeni w poczucie własnej wartości (niczym amerykańskie dzieci). Po latach eksperymentów wracamy jednak do tradycyjnych sposobów na okiełznanie pociech. Są one niezwykle skuteczne, pod warunkiem, że stosujemy je mądrze, z miłością i żelazną konsekwencją.
Wychowanie bezstresowe nawet laikom w dziedzinie pedagogiki kojarzy się z maksymalną swobodą dzieci, z takim wychowaniem, gdzie potocznie mówiąc „dzieciom wszystko wolno” i „nic nie wolno im powiedzieć”. Autorem powiedzenia „bezstresowe wychowanie” jest amerykański pediatra Benjamin Spock. Uważał on, że jeśli ograniczamy potrzeby dziecka, to w przyszłości doprowadzi to do ograniczenia jego możliwości. Twierdził też, że rodzice są dla dzieci zbyt surowi i stawiają im zbyt wiele wymagań, a wymaganie od dzieci podporządkowania się rodzicom i ich dyscyplinie za przyczynę stresu, który hamuje rozwój dzieci. Przez kilka pokoleń ludzie omamieni teorią Spocka zaczęli ją stosować. Efekty szczególnie widoczne są w krajach bogatszych. Ameryka chyba wiedzie tutaj prym. Kiedy przyjrzymy się definicji wychowania bezstresowego zauważymy, że wiele z punktów w niej zawartych znacznie różni się od ogólnej definicji wychowania. Wychowanie przyzwalające cechuje bowiem ogromna swoboda w działaniu i zachowaniu dziecka oraz znikome oczekiwania i wymagania rodziców względem wychowanka. Charakterystyczne jest również unikanie kar za niewłaściwe zachowanie motywowane stwierdzeniem, iż człowiek uczy się na własnych błędach. Wielu rodziców pozwala pociechom w zasadzie na wszystko. Starają się być dla nich „dorosłymi kumplami”. Jeśli dziecko się źle zachowa, nie reagują, tłumacząc sobie, że on kiedyś z tego wyrośnie.
Badania nad leseferyzmem, który nazwano właśnie bezstresowym wychowaniem, podniosły bardzo istotny w wychowaniu problem tworzenia norm i granic. Pozwoliły ustalić, że sami wychowankowie ich potrzebują, czują się z nimi bezpieczniej. Psycholodzy piszą prawie zawsze, że dziecko powinno mieć wyznaczone jasne zasady co mu wolno, a czego nie. Wbrew pozorom, dzieci czują się lepiej, gdy jasne są społeczne przekazy odnośnie do norm zachowania, gdy wyraźnie widać, co jest dobre, a co złe. Wszyscy ludzie mają potrzebę posiadania swego terytorium i respektują cudze granice. W życiu codziennym dokonuje się to niemal automatycznie. Przy odrobinie wrażliwości dobrze rozumiemy sygnały mimiczne, werbalne, pantomimiczne, wysyłane w wypadku przekraczania granic. Dzieci muszą się tego nauczyć. Szukają granic testując otoczenie, jest to element ich rozwoju. Jeśli jednak stawiamy na ograniczenie stresu, nie będziemy nigdy konsekwentni. Nic bowiem z tego, że wyznaczymy dziecku co wolno a czego nie, skoro ono nie ma i tak posłuchu, więc będzie nadal robiło to co zechce. Żeby wymóc na dziecku postępowanie według naszej woli, a nie jego, musimy jako rodzice mieć autorytet. Autorytet polega jednak na przewadze psychicznej nad inną osobą. Ustalając granice, ustalamy konsekwencje w przypadku ich przekroczenia i wyciągamy je. Nie mogą to być jednak groźby niedopasowane do przewinienia, bo wywołują sprzeciw, albo poczucie lekceważenia. Konsekwencja oznacza kierowanie się przyjętymi zasadami i logiką. Gdy rodzice są konsekwentni i postępują zgodnie z tym, co powiedzieli, budują strukturę, do której dzieci dążą i której bardzo potrzebują. Konsekwentna struktura daje dziecku poczucie bezpieczeństwa, przewidywalności i kontroli. Dzieci nie są zmuszane do sprawdzania swoim zachowaniem granic tolerancji i wytrzymałości rodziców. Mogą odprężyć się i funkcjonować w znanym sobie systemie kar i nagród. Struktura uczy je także, jak ważne jest dotrzymywanie obietnic i wywiązywanie się z zobowiązań. Rodzice powinni być również świadomi tego, jak ważne jest, by oboje byli zgodni co do zasad i konsekwencji zachowania oraz by wspólnie je stosowali. Rodzice powinni omówić kwestie sporne pod nieobecność dzieci oraz ustalić takie zasady, które oboje będą akceptować. Stworzenie jednolitego frontu i konsekwencja to dwie bardzo ważne rzeczy.
Jednym ze złych założeń teorii bezstresowego wychowania jest traktowanie dzieci jak małych królewiczów i małe księżniczki i spełnianie wszystkich ich zachcianek. Nie reagowanie na karygodne ich zachowanie. Dziecko w tej sytuacji jest najważniejsze i nie wolno mu powiedzieć słowa sprzeciwu. Jednakże dziecko, które zachowuje się nieodpowiednio, ale w żaden sposób nie jest informowane o swoim złym postępowaniu ani uczone, iż nie powinno tak robić, zwyczajnie gubi się. Przede wszystkim nie ma autorytetu, bo brak przy nim osoby, która podpowie mu jak poruszać się w świecie pełnym zasad i ogólnie przyjętych norm moralnych. Ponadto wychowanie bezstresowe nie powstrzymuje niewłaściwego zachowania i dzieci tracą kontrolę nad sobą. Wychowanie bezstresowe nie realizuje niemal żadnych celów wychowawczych. Powoduje, że dziecko podważa, a w najgorszym przypadku ignoruje, wszelkie zasady i na każdym kroku sprawdza granice, testuje rodziców. A rodzic, który nie reaguje na to, nieświadomie pokazuje dziecku, że może ono samo o sobie decydować i osiągnąć wszystko, czego zechce. Zdaniem psychoterapeuty Jamesa Dobsona wpajanie dzieciom zasad posłuszeństwa oraz traktowanie ich z godnością i szacunkiem jest dla dziecka największym kapitałem na przyszłość. Pozwala właściwie poruszać się w świecie zasad moralnych, odnajdywać autorytety i budować relacje z innymi ludźmi.
Jednym ze złych założeń teorii bezstresowego wychowania jest traktowanie dzieci jak małych królewiczów i małe księżniczki i spełnianie wszystkich ich zachcianek. Nie reagowanie na karygodne ich zachowanie. Dziecko w tej sytuacji jest najważniejsze i nie wolno mu powiedzieć słowa sprzeciwu. Jednakże dziecko, które zachowuje się nieodpowiednio, ale w żaden sposób nie jest informowane o swoim złym postępowaniu ani uczone, iż nie powinno tak robić, zwyczajnie gubi się. Przede wszystkim nie ma autorytetu, bo brak przy nim osoby, która podpowie mu jak poruszać się w świecie pełnym zasad i ogólnie przyjętych norm moralnych. Ponadto wychowanie bezstresowe nie powstrzymuje niewłaściwego zachowania i dzieci tracą kontrolę nad sobą. Wychowanie bezstresowe nie realizuje niemal żadnych celów wychowawczych. Powoduje, że dziecko podważa, a w najgorszym przypadku ignoruje, wszelkie zasady i na każdym kroku sprawdza granice, testuje rodziców. A rodzic, który nie reaguje na to, nieświadomie pokazuje dziecku, że może ono samo o sobie decydować i osiągnąć wszystko, czego zechce. Zdaniem psychoterapeuty Jamesa Dobsona wpajanie dzieciom zasad posłuszeństwa oraz traktowanie ich z godnością i szacunkiem jest dla dziecka największym kapitałem na przyszłość. Pozwala właściwie poruszać się w świecie zasad moralnych, odnajdywać autorytety i budować relacje z innymi ludźmi.
Rady dla rodziców:
1) Surowość czy liberalizm nie mają takiego znaczenia, jak stałe przestrzeganie zasad i konsekwencji. Konsekwentne zasady dostarczają dzieciom struktury, która zaspokaja potrzebę bezpieczeństwa, przewidywalności i kontroli.
2) Dawanie dzieciom wyboru zwiększa ich poczucie kompetencji i kontroli.
3) Celem stosowania dyscypliny nie jest udowodnienie, kto ma rację, a kto jej nie ma. Takie podejście sprzyja, bowiem konfliktom i budzi w dziecku poczucie wstydu. Celem dyscypliny jest zmiana zachowania, które stwarza problemy.
4) Gdy zwracasz uwagę – nie krzycz. Dziecko w naturalny sposób będzie próbowało cię przekrzyczeć. Jeśli to ono próbuje coś wymusić na tobie krzykiem – odpowiadaj ściszonym głosem. Zmusisz go do skupienia uwagi na tym, co mówisz.
5) Poznaj swoje dziecko. Słuchaj słów, wnioski wyciągaj z zachowania.
6) Bądź rodzicem, a nie przyjacielem.
7) Utrzymuj dyscyplinę, ale nie karz. Jeśli to już konieczne, dawaj wybór kar. Dziecko ma wtedy świadomość, że wybrało ją sobie samo, a nie ten „zły” rodzic.
8) Rozmawiaj, nie komunikuj.
2) Dawanie dzieciom wyboru zwiększa ich poczucie kompetencji i kontroli.
3) Celem stosowania dyscypliny nie jest udowodnienie, kto ma rację, a kto jej nie ma. Takie podejście sprzyja, bowiem konfliktom i budzi w dziecku poczucie wstydu. Celem dyscypliny jest zmiana zachowania, które stwarza problemy.
4) Gdy zwracasz uwagę – nie krzycz. Dziecko w naturalny sposób będzie próbowało cię przekrzyczeć. Jeśli to ono próbuje coś wymusić na tobie krzykiem – odpowiadaj ściszonym głosem. Zmusisz go do skupienia uwagi na tym, co mówisz.
5) Poznaj swoje dziecko. Słuchaj słów, wnioski wyciągaj z zachowania.
6) Bądź rodzicem, a nie przyjacielem.
7) Utrzymuj dyscyplinę, ale nie karz. Jeśli to już konieczne, dawaj wybór kar. Dziecko ma wtedy świadomość, że wybrało ją sobie samo, a nie ten „zły” rodzic.
8) Rozmawiaj, nie komunikuj.
Dzieci, choć mają różne temperamenty i sprawność psychomotoryczną, nie rodzą się złe, głupie, ani leniwe. Mogą takie się stać, jeśli dorośli nie wskażą im norm zachowania, nie wytyczą nieprzekraczalnych granic i nie będą konsekwentni w swych wymaganiach, co do ich przestrzegania.
Dodała: Marta