„Wszystkie jasne miejsca” – recenzja

13 listopada 2015, dodał: Iwona Marczewska
Artykuł zewnętrzny

Na szkolnej wieży spotyka się dwoje nastolatków – chłopak mający opinię dziwaka i jedna z najpopularniejszych dziewcząt w szkole. Dzieli ich wiele, łączy jedno… powód, dla którego znaleźli się sześć pięter nad ziemią.
Tak zaczyna się powieść, która poruszyła rzesze czytelników  – „Wszystkie jasne miejsca” Jennifer Niven. Opowieść o poszukiwaniu siebie, odzyskiwaniu wiary, zagubieniu, utracie i pustce, którą trzeba czymś wypełnić, o stawianiu czoła życiu, inspiracji jaką są inni ludzie i bliskości odmieniającej nas na zawsze.

Siedemnastoletni Theodore Finch każdego dnia myśli o popełnieniu samobójstwa. Analizuje sposoby, bada jak daleko jest w stanie się posunąć, rozważa konsekwencje, niebezpiecznie zbliża się do granicy.
Violet Merkey skreśla każdy dzień w kalendarzu z ulgą myśląc o tym, że do zakończenia szkoły jest coraz bliżej. Potem wyjedzie. Porzuci małe miasteczko, zostawi w nim złe wspomnienia, skończą się nękające ją koszmary i wyrzuty sumienia.

Dwoje młodych bohaterów zaczyna łączyć bliska więź, Wszystkie jasne miejsca_okładkaa w jej konsekwencji otrzymują coś, czego najbardziej w życiu potrzebowali, choć żadne z nich nie miało nadziei na zmianę. Ich historia nami wstrząśnie. Gdy autorka odkryje osobiste dramaty, z których zwierzą się sobie przełamując ból i dotychczasowe milczenie, poczujemy się dopuszczeni do kręgu zaufania.
Theo i Violet naprzemiennie są narratorami opowieści, dzięki czemu dotykamy samego sedna ich problemów, marzeń, przemyśleń, trudnej sytuacji rodzinnej, traumatycznych wspomnień z przeszłości. Uświadamiamy sobie, w tym samym co oni czasie, skąd biorą się ich uczucia i poczucie osamotnienia. Spędzimy z bohaterami kilka miesięcy ich życia, podczas których docenimy wartość chwili, potrzebę przełamywania bierności, doświadczymy wielkiej radości z małych rzeczy, odkryjemy sens mówienia o tym, co nas dręczy. Zaskoczy nas to, jak nietrafnie przyczepia się etykietki innym ludziom, nie mając pojęcia jakie doświadczenia kształtowały ich przez lata.

Jennifer Niven napisała już kilka powieści, ale po raz pierwszy zwróciła się w kierunku młodych czytelników. Jak widać udało jej się to doskonale, ponieważ w 2017 roku będziemy mogli obejrzeć w kinach ekranizację powieści, nad którą trwają już prace. Dziś możemy poznać Theodora Fincha i Violet Markey na kartach książki wydanej przez Wydawnictwo Bukowy Las. Treść wciąga, a okładka komponuje się z nią doskonale, lepiej niż ta w wersji amerykańskiej. Warto wspomnieć, że powieść zawiera wątek bardzo osobisty dla autorki, o czym opowie ona sama w posłowiu, kierując jednocześnie apel do młodych ludzi, aby szukali rozwiązania swoich problemów. Na końcu książki umieszczono spis polskich instytucji, które specjalizują się w pomocy psychologicznej, wraz z danymi kontaktowymi.

„Wszystkie jasne miejsca” Jennifer Niven to książka pełna trudnych emocji, ale także radosnych chwil. Wnikliwy czytelnik z pewnością dostrzeże, zarówno w książce, jak i w życiu, że tak wiele złych doświadczeń spotyka nas mimo naszej woli, za to większość dobrych wynika z naszego działania. Pogrążeni w smutku bohaterowie odzyskują poczucie szczęścia dopiero wtedy, kiedy zaczynają w tym kierunku działać. Losy Fincha i Violet to kilka życiowych lekcji. Najbardziej uderza jednak paradoks, że z jednej strony mamy na ludzi tak wielki wpływ, a z drugiej tak bardzo ograniczony. Potrafimy uczynić drugiego szczęśliwym wtedy i tylko wtedy, kiedy sam się na to otworzy.

Iwona

Dziękujemy Wydawnictwu za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego –
Redakcja