Tematyka związana z Holocaustem i historie Żydów z czasów wojny są jednymi z najbardziej „popularnych” tematów w kinematografii ostatnich kilkunastu lat. Wskazuje na to także najnowsza produkcja Simona Curtisa, który w swoim filmie „Złota dama” ukazuje nam niezwykłą historię życia Marii Altmann, przedstawicielki jednego z największych rodów przedwojennego Wiednia, Bloch-Bauerów.
W filmie, którego scenariusz na podstawie historii Marii Altmann, stworzył Alexi Kaye Campbell, zobaczyć możemy ciekawe połączenie teraźniejszości z przeszłością. Osią fabuły jest ukazanie walki, mieszkającej od lat w Ameryce i starszej już Marii z rządem austriackim, o obraz ukazujący ciotkę Marii namalowany przez Gustava Klimta, czyli tytułową „Złotą damę”. Marii pomaga młody i niedoświadczony adwokat Randol Schoenberg, którego początkowe zainteresowanie sprawą z powodów finansowych, przeradza się w coś zacznie więcej… sprawę niezwykle osobistą i rodzinną, która pozwala zarówno Randolowi jak i Marii na powrót do swoich korzeni i dotyczących ich wspomnień.
Twórcy filmu w niezwykle umiejętny sposób pokazują widzowi pełne emocji i nostalgii wydarzenia z czasów, kiedy życie Marii i jej rodziny pełne było szczęścia i dostatku, a wszystko to zniszczone zostaje wraz z nadejściem wojny. Wspomnienia Marii zostały umiejętnie wplecione w trudną teraźniejszość, kiedy to zmaga się ona z brakiem zrozumienia i licznymi przeszkodami, które stawiają przed nią przedstawiciele narodu, którego, jak sama mówi, jest częścią.
„Złota dama” jest filmem, w którym zostają postawione pytania, które na pierwszy rzut oka mogą wydać się widzowi niewygodne. Warto jednak podkreślić, że wymowa filmu nie jest pesymistyczna. Jego twórcom prawdopodobnie bardziej zależało na pokazaniu, że choć nasza historia była pełna tragicznych wydarzeń, to poprzez swoje obecne działania możemy dążyć do swoistej naprawy tego, co zniszczyła przeszłość.
W końcu, zgodnie ze słowami samej Marii Altmann: w całej sprawie chodziło o sprawiedliwość.