W ostatnich latach w Polsce pojawia się nowe pokolenie kobiet – bardziej świadomych, lepiej wyedukowanych i przekonanych, że medycyna estetyczna poprawi ich komfort życia. Jakie oczekiwania mają Polki i na jakie zabiegi najczęściej się decydują? Mówi o tym dr Andrzej Ignaciuk, lekarz medycyny estetycznej, Prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging.
Jak może opisać Pan pacjentów korzystających z usług gabinetów medycyny estetycznej?
Powinno się powiedzieć „pacjenci“, ale faktycznie do niedawna były to w 90% kobiety.
Średnia wieku kobiety pojawiającej się w gabinecie lekarza medycyny estetycznej oscyluje wokół 40 lat. Najmłodsze pacjentki miały poniżej 18 lat, było ich niewiele i przychodziły zazwyczaj z mamą. Najstarsze, a tych było już znacznie więcej, liczyły sobie powyżej 70 lat. Biorąc pod uwagę ich profesję, są to głównie wolne zawody, pracownicy biurowi oraz businesswoman.
Co Polki chcą w sobie zmienić?
Najliczniejsza grupa pacjentek prosi o korekcje defektów estetycznych twarzy, takich jak: zmarszczki, bruzdy, opadanie skóry (tzw. chomiki) czy zmniejszenie jej jędrności, przebarwienia, zbyt małe usta, utrata ich jędrności i zapadnięcie się policzków. Inne problemy dotyczącą szyi, podbródka, dekoltu. Ważnym i coraz częściej zauważalnym defektem są zmiany na dłoniach: od plam po ich nadmierne wyszczuplenie. Osobny duży temat stanowią defekty dotyczące sylwetki. Najczęściej są to problemy z nadwagą, i to zarówno dotyczącą całej sylwetki, jak i niektórych partii.
Jak zazwyczaj wygląda pierwsza wizyta?
Panie, które trafiają do gabinetu po raz pierwszy, prawie zawsze wspominają, że przyszły tylko porozmawiać. Gdy usłyszą, że ja także na pierwszym spotkaniu nie lubię od razu przystępować do zabiegu, albo się uspokajają i są bardziej rozluźnione albo mówią, że może lepiej byłoby jednak coś zrobić, po co tracić czas. Czyżby kobieca przekora? Kobiety bywają zdziwione, że pierwsze spotkanie to jest jednak wizyta medyczna. Podczas rozmowy można zauważyć, że wiele z nich ma sporo wiadomości dotyczących higieny życia, jednak są one tak pomieszane i z tak „niepewnych” źródeł, że ich praktyczna użyteczność jest niewielka. To tylko potwierdza, jak wielki wpływ na część kobiet mają life-stylowe pisma i podobne programy telewizyjne. Kobiety pacjentki, i tego można się było spodziewać, chętnie lubią rozmawiać, opowiadać. Ale z drugiej strony cenią też dyskrecję – wiele woli być np. w poczekalni same.
Jest grupa pań, która pojawiają się na krótko przed ważnym wydarzeniem, mimo iż zdają sobie sprawę, że jakakolwiek interwencja jest wtedy przeciwskazana. Prawie zawsze chciałyby, aby efekt zabiegu czy terapii był spektakularny, ale jednocześnie niedostrzegalny dla otoczenia. I sprawa zasadnicza – nie może o tym fakcie dowiedzieć się mąż czy partner. Nie jest to zawsze prosta sprawa, ale pod pewnymi warunkami da się to zrobić. W tym wypadku mężczyzna im mniej wie tym jest chyba lepiej. A tak na marginesie – mężczyźni albo nie widzą wielu rzeczy albo po prostu nie chcą widzieć.
Co Polki wiedzą o medycynie estetycznej?
Pacjentki w większości, o ile nawet rozumieją i akceptują, że pewne terapie wymagają czasu, to jednak prawie zawsze na koniec spotkania pytają czy nie ma sposobu, aby efekt był widoczny od zaraz. Muszę powiedzieć, że podatność kobiet na obietnice jest duża i bywa, że nawet kobiety bardzo pragmatyczne dają się złapać na nieprawdopodobne obietnice zaczerpnięte z life-stylowych magazynów czy Internetu, dotyczące „cudownych zabiegów”.