Wesoły, towarzyski, zawsze uśmiechnięty. Taki był Dede w dzieciństwie. Niestety pewnego dnia całe jego życie się zmieniło. Walka ze straszną chorobą, cierpienia, ból. Poznaj historię mężczyzny, którego media nazwały człowiekiem – drzewem.
Normalne dzieciństwo…
Dede przyszedł na świat na indonezyjskiej wyspie Jawa. Urodził się całkowicie zdrowy. Nic nie zapowiadało tragedii, jaka miała wydarzyć się za kilkanaście lat.
Mały Dede był wesołym chłopcem. Miał wielu przyjaciół, całe dnie mógł spędzać na zabawie. Tak było do dnia kiedy kilkunastoletni chłopiec zranił się w kolano. Nie przejął się tym , takie rzeczy zdarzają się każdemu dziecku.
Niestety rany bardzo długo się goiły, a na ich miejscu powstawały brodawki. Na początku było ich niewiele, ale z czasem zaczęło przybywać coraz więcej. Po pewnym czasie zaczęły pokrywać całe ciało dziecka, który z przerażeniem obserwował co się z nim dzieje.
Odtrącony…
Dede został sam. Odwrócili się od niego znajomi i przyjaciele. Zaczęli się z niego naśmiewać, podobnie jak inni ludzie ze wsi w której mieszkał chłopiec.
Stan chłopca zaczął się pogarszać. Z czasem jego ręce i nogi zaczęły przypominać wyglądem gałęzie, a jego twarz porastała kora. Narośli przybywało , a Dede coraz bardziej cierpiał. Poruszanie się graniczyło z niewyobrażalnym bólem. Koswara pochodzi z ubogiej rodziny, której nie było stać na lekarzy specjalistów.
Popularność i pomoc…
Dede nie mógł już normalnie pracować, zdeformowane dłonie i stopy uniemożliwiały mu funkcjonowanie. Kiedy do jego wsi przywędrował cyrk, Dede postanowił, że tam się zgłosi. Człowiek-drzewo to niebywała atrakcja dla publiczności. Zaczął przynosić zyski właścicielom cyrku i przyciągać dużą widownię.
Minęło wiele lat , aż w końcu Koswarą zainteresowała się ekipa filmowa. Nakręcono reportaż o jego życiu i cały świat poznał smutną historię człowieka-drzewa. Reportaż zobaczył również prezydent Indonezji, Susilo Bambang Yudhoyono, który zlecił wyleczenie Dede.
Długie leczenie…
Najlepsi specjaliści zajęli się chorym. Przeprowadzili szereg operacji, wycięli około 6 kg narośli. Dede mógł w końcu ujrzeć swoje dłonie i stopy. Powoli zaczął pisać, samodzielnie jeść i chodzić.
Niestety choroba nie daje za wygraną. Pojawiają się nowe narośla, które z czasem trzeba będzie usunąć. Po pewnym czasie ciało Dede znowu zaczęło przypominać drzewo.
Dermatolog Nina Tiurina wypowiedziała się o chorobie Dede:
– Najwyraźniej chodzi tu o dysplazję Lewandowsky’ego-Lutza czyli Epidermodysplasia verruciformis. To rzadka choroba genetyczna, dziedziczna. Charakteryzuje się nadzwyczaj szerokim występowaniem brodawek na całym ciele. Myślę, że w przypadku Dede Koswary ta choroba jest szczególnie progresywna ze względu na słabą odporność organizmu. Niestety, na razie dysplazja Lewandowsky’ego-Lutza uważana jest za chorobę nieuleczalną.
Dede nie pozostaje nic innego niż coroczne wycinanie pojawiających się na ciele narośli. Mimo swej choroby mężczyzna nie traci nadziei na normalne życie.
zobacz również:
- Żywa Barbie z Rosji
- Największe usta świata i ich właścicielka – Kristina Rei
- Operacje plastyczne znanych gwiazd
- Operacje na własnym ciele: co ich do tego zmusiło?