Serdecznie dziękujemy wszystkim Czytelnikom oraz Fanom na Facebooku za udział w wielkim konkursie pod patronatem marki JELP. Fantastyczne zestawy nagród znalazły już swoich odbiorców, którzy podzielili się swoją historią i w ich ręce trafi zestaw produktów JELP!
PYTANIE KONKURSOWE: Jakie imię wybrałaś dla swojego dziecka?
Zapewne wiele z Was, drogie czytelniczki, wybrało imiona dla swoich dzieci na długie lata przed ich pojawieniem się na świecie. Być może „od zawsze” wiedziałyście, jak nazwiecie chłopca, a jak dziewczynkę. A być może imię dla swoich pociech wybrałyście po długich konsultacjach z partnerem, rodziną i przyjaciółmi. Albo inspirując się kultowym filmem, serialem czy ulubionym wokalistą?
Podzielcie się z nami historią imienia Waszego malucha – najciekawsze nagrodzimy zestawami ufundowanymi przez markę JELP.
ZASADY KONKURSU:
Opiszcie krótko historię związaną z imieniem Waszego dziecka. Dlaczego postanowiłyście wybrać akurat takie? Kto miał wpływ na decyzję? Czy z wybranym przez Was imieniem dla malucha wiąże się ciekawa historia?
Do zgłoszenia konkursowego możecie dołączyć zdjęcie Waszego maluszka. Redakcyjne jury wybierze najciekawsze historie.
Konkurs trwał od dnia 27 lutego do dnia 9 marca 2014 roku. Listę zwycięzców opublikujemy 12 marca 2014 roku.
Odpowiedzi prosimy wpisywać w komentarzach pod artykułem na portalu, na Facebooku, dopuszczalne też przesyłanie wiadomości na FB. ZAPRASZAMY DO ZABAWY!
Dziękujemy za tak dużą aktywność, wiele ciekawych komentarzy, własne opowiastki i historie rodzinne. Otrzymaliśmy blisko 400 odpowiedzi – i było co czytać. Z uśmiechem i przyjemnością.
LAUREACI KONKURSU:
Weronika Musiał
Mój syn ma na imię Sebastian. Nie odziedziczył go w spadku, nie ma rodzinnych korzeni, nie było dyktowane modą, ulubioną gwiazdą czy innym natchnieniem. Było po prostu tym imieniem, które wiele lat temu nadałam swoim marzeniom o dziecku. Los bardzo długo kazał mi czekać na syna, a w momencie kiedy już dawno zwątpiłam, że jeszcze będę mamą, jego przewrotność okazała się prawdziwa i doskonała. I tak będąc kobietą już bardzo dojrzałą zostałam obdarowana najpiękniejszym cudem świata – upragnionym synem. Teraz „uprawiam” świadome macierzyństwo, co oczywiście oznacza, nie mniej, ni więcej zupełny brak rozwagi w rozpieszczaniu, kochaniu i zachwycaniu się swoim Sebastiankiem. Dla każdej matki, jej dzieci są najpiękniejsze i najwspanialsze, co jest zrozumiałe, bowiem w sercu tworzy się ogromna przestrzeń miłości, która z każdym dniem staje się bardziej nieprzenikniona. Kochać dziecko, to dawać, cieszyć się i patrzeć na codzienność jako człowiek szczęśliwy i posiadający największą radość świata, być dumnym z bycia rodzicem i spełnionego macierzyństwa. Sebastian był zawsze moim marzeniem, teraz jest maleńkim człowiekiem, który w tym imieniu otrzymał całe moje serce i miłość.
Magdalena Zborowska
Moja córeczka ma na imię Zuzia. Wydawać się może, że imię bardzo zwykłe, pospolite i takie modne w obecnych czasach, kiedy często zderzają się nowomodne imiona z tymi tradycyjnymi, często zapomnianymi i rzadko używanymi. Jednak kontekst wyboru imienia był u mnie raczej mało spontaniczny, a dyktowany polskimi przepisami dotyczącymi imion. Tak, wyobraźcie sobie, że takie istnieją! Przebywając przez wiele lat w Kanadzie i śniąc o cudownym życiu za granicami kraju, chciałam swojej córce nadać imię Barbie. Doskonale rozumiecie – od laleczki, bowiem zawsze wyobrażałam sobie małą dziewczynkę, jako śliczną, małą lalę, którą uwielbiałam się bawić dużo dłużej niż moje szkolne koleżanki. Stąd otrzymałam przezwisko Barbie, które tak do mnie przylgnęło, że stało się inspiracją dla imienia córki. Po powrocie do kraju, kiedy okazało się, że jestem w ciąży, nie chciałam już wyjeżdżać i usilnie starałam się znaleźć pracę dla męża, aby mógł do nas dołączyć. Oczywiście było bardzo trudno, ale się udało. W momencie wyboru imienia, wszystko było jasne, do czasu zapisu dziecka w urzędzie. Takiego nie ma w polskim spisie, istnieje forma spolszczona, jako Barbara. A to przecież nie to samo! Została więc Zuzia, jako „lalka nieduża” ze słynnej pioseneczki dla dzieci. Co ciekawe jest to trzecie imię na liście najbardziej popularnych imion w Polsce. Ale cóż, widocznie nie tylko mnie marzyła się maleńka laleczka, będąca człowieczkiem o pięknych dołeczkach, rozbrajającym uśmiechu i najpiękniejszych lazurowych oczach, jakie można sobie tylko wyobrazić.
Krystyna Więcek
Mój synek ma na imię Robert. Imię proste i moim zdaniem piękne i oczywiście związane z pewną rodzinną anegdotą, która dzisiaj wydaje mi się ogromnie zabawna, ale przez wiele lat wywoływała u mnie głęboki wyraz zażenowania objawiający się piekącym rumieńcem na twarzy, a nawet ucieczką od stołu. Otóż, kiedy byłam całkiem małą dziewczynką często odwiedzał nas wujek Robert, wówczas młodzieniec. Był taki zabawny i taki miły, że mając lat może 5 oświadczyłam poważnym tonem małej dziewczynki, że jak podrosnę to będzie mój mąż. Oczywiście powodów do radości dałam wszystkim bardzo wiele, zupełnie nie rozumiejąc, dlaczego jest to tak wesołe, kiedy mówiłam z ogromnym przekonaniem. Zauroczenie wujkiem trwało chyba kilka lat, tak przynajmniej wspominam, do czasu, kiedy nareszcie zrozumiałam dlaczego wujek to brat taty, a babcia to mama mamy (strasznie trudne powiązania dla rozumku dziecka). Zdarzenie obrosło historią, a często powtarzane stało się anegdotą. Taka rodzinna zabawna opowieść, powtarzana tak często, że aż do znudzenia. I tak oto mając własnego syna z przyjemnością i świadomością dorosłej już kobiety, wracając do wspomnienia swojej „pierwszej miłości” nadałam mu imię Robert. Przyjęte i zaakceptowane bez zastrzeżeń, może z pewnym sentymentalnym uśmiechem na ustach tych, którzy znają pełną opowiastkę.
Długosz Tamara
Kiedy dzieckiem byłam, całkiem małym jeszcze
zawsze marzyłam o córce – maleńkiej Agnieszce.
Skąd to imię się wzięło – cóż nie mam pojęcia,
mimo usilnych starań i pamięci gięcia,
nie przypomnę sobie. Ale wszystkie lalki
to były Agnieszki (prócz małej Agatki,
ale ten wyjątek był dla mego taty,
który miał słabość do matki i babci Agaty).
I tak jakoś się stało, że to imię jedno
było zawsze najlepsze, jakby serca sedno.
Nigdy nie szukałam i nie szłam za modą
(niektóre te imiona niemal w uszy bodą)
i sama, gdy pod sercem, serduszko zabiło
Aga, Agusia, Agnieszka – rytmem swym mówiło.
Nikogo nie pytałam, bo nie było mowy,
aby coś wybierać (zawracanie głowy).
I wszyscy co mnie znają, wiedzieli bez sporu,
że w tym względzie nie będzie żadnego wyboru.
I tak Agusia mała, jest z nami od lata,
wnuczkę dziadek uwielbia i rozpieszcza tata.
A ja mam Agnieszkę, nie lalkę a córkę,
która kiedyś będzie – prawnikiem lub nurkiem,
może filozofem. Tego nikt nie zgadnie,
jaki zawód jej kiedyś w rączki śliczne wpadnie.
Ale już na zawsze Agą nazywana…
tak jak zawsze chciałam. Dla Agusi – Mama.
Weronika Czapla
Mój syn ma na imię Jakub, Kubusiem wołany,
imię najpiękniejsze w oczach mojej mamy.
Babcia zatem, dla wnuczka, imię to wybrała,
też mi się spodobało. Rady posłuchałam
i jestem z tego powodu dumna niesłychanie.
Ot i cała historia Panowie i Panie.
Lubię jednak długo, ludziom opowiadać,
a i w tym wypadku, tak się właśnie składa,
że historia imienia wcale nie jest nudna,
bowiem z męża strony, niezgoda paskudna
wdarła się w ten proces imienia wyboru
i stała się przyczyną okrutnego sporu.
Mąż bowiem, wraz z teściową, tak byli wzburzeni,
że z możliwości dyskusji byli wykluczeni,
że od razu pretensje i nosy na kwintę
(nie mówiąc już o tym, że chcieli Sabinkę).
Kłótnia już wisiała nad naszą rodziną,
kiedy oświadczyłam, ze zbolałą miną,
że do szpitala muszę, bo już chyba pora,
na świat wydać syna, naszego juniora.
Mąż po całym porodzie, tak był poruszony
(terapia szokowa – cud broń każdej żony),
że niemal na kolanach, przysięgi mi składał,
pokornie przepraszał, wybaczenia błagał
i syna przywitał imieniem wybranym,
Jakuba, Kubusiem pieszczotliwie zwanym.
I taki jest koniec mojej opowieści,
teraz idę synka po brzuszku popieścić.
GRATULUJEMY! Informacje powędrowały już do laureatów, czekamy na adresy do wysyłki nagród.
Do wygrania: 5 zestawów z hipoalergicznymi produktami marki JELP.
W każdym zestawie znajdują się:
1) Proszek JELP Color Classic 1,6 kg – bezpieczny już od pierwszego dnia życia. Delikatny zapach i skoncentrowana formuła prania (1,6kg = 20 prań);
2) Płyn do płukania Sensitive 1l – płyn do zmiękczania tkanin, delikatna woń pudrowej lekkości, bez sztucznych barwników;
3) Odplamiacz – na typowe dziecięce zabrudzenia, zawiera szczoteczkę ułatwiającą punktowe nakładanie bezpośrednio na plamę;
4) Żel JELP Fresh 1l – hipoalergiczny żel bezpieczny dla skóry, pozbawiony wybielaczy optycznych.