Kosmetyki Revitacell do regeneracji włosów – opinia i efekty

5 września 2012, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Od lat zmagam się z Hashimoto, a niestety choroba ta nie wpływa kojąco na stan włosów. Włosy wypadają mi garściami, niezależnie od użytych kosmetyków, diety, pory dnia czy pory roku. Wypróbowałam już tysiące kuracji – toniki, szampony, maseczki, tabletki. Na mojej głowie lądował już olej kokosowy, nafta i pół zawartości lodówki z żółtkami jaj na czele.

Niestety… skutki były krótkotrwałe i nie do końca satysfakcjonujące.

Jak mannę z nieba przyjęłam więc zestaw do regeneracji włosów Revitacell, toż to stworzone dla mnie!

Preparat Revitacell Stem Cells Hair Therapy to przełomowa kuracja biodermokosmetyczna pobudzająca naturalne procesy regeneracyjne zachodzące w cebulkach włosów i skórze głowy, opracowana na bazie opatentowanych komórek macierzystych MIC-1 hamując ich wypadanie i inicjując wzrost nowych włosów. Brzmi poważnie, są podstawy naukowe… musi się udać!

Pierwsze wrażenie – opakowanie: bardzo pozytywne, eleganckie z moim ulubionym turkusowym akcentem. W środku 14 małych, bardzo estetycznych białych ampułek. Elegancko, zdecydowanie na plus!

Instrukcja zakłada, aby preparat stosować bezpośrednio po umyciu na wilgotne włosy i zostawić na minimum 30 minut (w celu zwiększenia efektu można pozostawić na całą noc/dzień). Tak też zrobiłam, nakładając rano zawartość ampułki – niestety nie wiedziałam, że po tym czasie warto umyć włosy. Po wyschnięciu moje włosy okazały się być ciężkie, oklapnięte i jakby „tłuste” z wyglądu. Po 30 minutach umyłam włosy drugi raz i spóźniłam się do pracy ;)

Następnego dnia byłam sprytniejsza – umyłam włosy wieczorem i wmasowałam w skórę głowy  preparat. Było to znacznie lepszym rozwiązaniem. Gęsta konsystencja preparatu powodowała, że nie spływał po włosach, więc bez obaw położyłam się spać, a preparat wchłaniał się i działał całą noc. Minusem tego było to, że włosy musiałam myć dwa razy dziennie – wieczorem i rano, ale czego się nie robi dla mocnych włosów.

Już po dwóch użyciach zauważyłam, że zdecydowanie mniejsza ilość włosów pozostaje na wannie, podczas przeczesywania włosów dłonią w ręku wyrwałam pojedyncze włosy, wcześniej była ich cała garść! Po tygodniu było jeszcze lepiej! Zauważyłam też lepszą kondycję włosów, były gładkie, błyszczące i miłe w dotyku. No i co dla mnie najważniejsze: były na mojej głowie, a nie w wannie, na ubraniu czy na dywanie ;) Po całej – kuracji efekt jest genialny! Nawet podczas mycia obserwuję jedynie pojedyncze włosy na wannie, włosy nie wypadają w czasie szczotkowania, suszenia czy układania. Jestem naprawdę zaskoczona, że preparat działa!

Mam nadzieję, że ten efekt pozostanie ze mną długo. Tak czy inaczej mam apetyt na powtórzenie kuracji za kilka miesięcy!

Zapach preparatu jest bardzo delikatny, praktycznie niewyczuwalny, co jest dla mnie bardzo dużym plusem. Konsystencja łatwa do nakładania, na tyle gęsta, że nie spływa ani z dłoni, ani z włosów.

Minusem jest niewygodne wyciskanie preparatu z ampułki – w małej fiolce zawsze coś pozostawało na ściankach, nawet odkręcenie końcówki niewiele pomagało.

Efekt obiecywany przez producenta: regularne stosowanie kuracji zapewnia odżywienie i wzmocnienie cebulek włosów oraz skóry głowy. W wyniku czego następuje pobudzenie wzrostu nowych oraz ograniczenie wypadania już rosnących włosów.

Jak dla mnie został spełniony w satysfakcjonującym stopniu – szczególnie część ostatnia dotycząca wypadania włosów.

Dziękuję za możliwość przetestowania preparatu. Z pełną odpowiedzialnością polecam wszystkim borykającym się ze słabymi, wypadającymi i zniszczonymi włosami – czy to przez zabiegi fryzjerskie czy przez choroby.

Więcej: http://www.revitacell.pl
Testowała:
Justyna