Ziołowy balsam koloryzujący Venita – opinia blogerki
4 września 2012, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny
Venita Henna Color – Ziołowy balsam koloryzujący
Z małym poślizgiem przybywam do Was z recenzją pierwszego kosmetyku, który otrzymałam do testów od firmy Venita, za pośrednictwem portalu Uroda i Zdrowie.
Uprzedzam, że to notka z serii „dla wytrwałych”, bo będzie dosyć długa ;)
Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z takimi produktami do koloryzacji, zawsze używałam zwykłych chemicznych farb, miałam więc pewne obawy, które okazały się zupełnie niepotrzebne ;)
Venita – Ziołowy balsam koloryzujący z ekstraktem z henny
Odcień 115 „Czekolada”
Od producenta:
Ziołowy Balsam Koloryzujący Henna Color to propozycja dla osób, którym szczególnie zależy na zdrowych, lśniących włosach. Henna Color nie tylko farbuje, ale również głęboko odżywia i pielęgnuje włosy, poprawiając ich kondycję po każdym zastosowaniu. Zapewnia piękny i pełen blasku kolor. Trwałość koloru ok. 8 myć.
– Bezpieczny dla włosów – nie zawiera amoniaku i utleniaczy !
– Wygodna aplikacja, bezpośrednio z tuby
– Intensywna pielęgnacja włosów, dzięki zawartości ekstraktu z henny
– Szeroka gama kolorystyczna – paleta 24 naturalnych odcieni
Skład:
Jak stosować:
Włosy umyć szamponem, osuszyć. Krem wycisnąć do miseczki lub nakładać na włosy bezpośrednio z tubki. Na włosy nałożyć foliowy czepek i trzymać od 20 do 40 min. Następnie dokładnie wypłukać, aż woda będzie czysta.
Moja opinia:
Opakowanie: mały kartonik, w którym znajdziemy tubkę z kremem koloryzującym (75ml), ulotkę z instrukcją użycia oraz jednorazowe rękawiczki.
Podoba mi się to, że w tubce mamy już gotowy do nałożenia krem – nic nie trzeba mieszać, przygotowywać :)
Zapach/konsystencja: Zapach jest dosyć delikatny jednak ciężko mi go określić, pachnie może troszkę owocowo, w każdym razie nie jest to aromat klasyczny dla farb ;) Konsystencja gęsta i kremowa, ładnie trzyma się na głowie, nic nie spływa po czole/karku.
Kolor: przyprawił mnie o kilkukrotne palpitacje serca ;) W opakowaniu wydawał się dosyć ciemny, po nałożeniu na głowę nabrał rudego odcienia – już byłam troszkę przerażona. Przy spłukiwaniu woda była dosłownie burgundowa – tutaj byłam już przerażona bardzo, ja rozumiem, że burgund ma być kolorem sezonu, ale może nie na głowie :D
Jednak wszystkie obawy okazały się bezpodstawne, odcień jaki wyszedł to bardzo ładny, dosyć ciemny, głęboki brąz z ciepłymi refleksami, idealny dla mnie byłby brąz w chłodnej tonacji.
Działanie: po nałożeniu kremu, głowę owinęłam folią, na to założyłam ręcznik i tak trzymałam prawie 50 min – jak już kiedyś wspominałam, mam trochę siwych włosów, które są bardzo oporne na farbowanie, chciałam żeby złapały kolor. I owszem złapały, choć były dużo jaśniejsze niż reszta.
Już podczas spłukiwania zauważyłam różnicę względem zwykłych farb – tym razem włosy były dużo gładsze, jak po lekkiej odżywce. Nie zauważyłam też nadmiernego wypadania, mogę śmiało stwierdzić, że wypadło mi tyle samo włosów, co przy normalnym myciu.
Po wysuszeniu pierwsza rzecz jaka rzuciła mi się w oczy to objętość, wydawało się jakbym miała połowę więcej włosów niż zazwyczaj, szkoda, że ten wspaniały efekt trwał do 2 myć.
Dodatkowo włosy przy głowie bardzo ładnie lśniły, natomiast na długości nie udało mi się niestety uniknąć przesuszu (chociaż szczerze muszę przyznać, że moje włosy ogólnie nie są w najlepszej kondycji, są połamane i podniszczone od suszarki i prostownicy, rozważam ich obcięcie, bo staram się o nie dbać, a na długości ciągle są w kiepskim stanie). Jeśli ktoś ma włosy w dobrej kondycji, efekt z pewnością byłby lepszy.
Obecnie jestem po 4 myciach od koloryzacji, za każdym razem kolor dosyć mocno się spłukuje, jednak odcień na głowie wyblakł minimalnie.
Oto efekt finalny zaraz po farbowaniu i wysuszeniu:
A tutaj z dzisiaj, po 4 myciach:
(troszkę krzywo, bo robione na zewnątrz, a wiał wiatr)
Ogólnie jestem całkiem zadowolona i myślę, że warto wypróbować, zwłaszcza, że cena jest dosyć atrakcyjna ok. 7 zł :)
Moja ocena: 4/5
Testowała:
Natalia – 25-cio letnia maniaczka kosmetyków, ciągle poszukująca swoich kosmetycznych ideałów :) Lubię testować nowości i dzielić się spostrzeżeniami z szerszym gronem czytelników. Prowadzenie bloga jest dla mnie miłą odskocznią, chwilą relaksu – przyjemnością :)
Prowadzi bloga: http://mylittle-pleasures.blogspot.com/
Prowadzi bloga: http://mylittle-pleasures.blogspot.com/