„Maniusia, Marynia, Maria. Saga rodzinna” – recenzja
Maria Stępkowska-Szwed: „Maniusia, Marynia, Maria. Saga rodzinna”
To książka uwikłana biograficznie, gdyż zawiera wspomnienia autorki z czasów dzieciństwa, spędzonego w majątku rodziców, młodości w małym miasteczku i wieku dojrzałego w urokliwej leśniczówce Puszczy Kozienickiej. To saga dwóch rodów szlacheckich chlubiących się herbami Suchekomnaty i Starża. Ciekawostką jest to, że jej autorka jest matką Tomasza Szweda – znanego twórcy muzyki country, spełnioną żoną i matką, a także aktywną działaczką społeczną i animatorką kultury.
Autorka opiera się nie tylko na rodzinnych dokumentach, ale również na opowieściach przedstawicieli starszego pokolenia, z których zaczerpnęła m.in. wiele anegdot i faktów ubarwiających obyczajowe wątki swej opowieści. Pisze swą książkę jako osoba w podeszłym wieku, a główną motywacją jest chęć spisania dziejów swej rodziny i pozostawienie ich następnym pokoleniom. Sięga aż do czasów swego dziadka Ludwika Błażeja Stępkowskiego – sędziego radomskiego z czasów zaboru rosyjskiego. Pamięć autorki notuje nie tylko fakty, ale też ulotne wrażenia: zapachy, barwy i smaki. Otrzymujemy więc dzieło na miarę „Pana Tadeusza”, opisujące miniony już świat właścicieli ziemskich, kultywujących staropolskie tradycje z dziada pradziada – jak deklaruje sama Maria Stępkowska-Szwed, chce opisać i ocalić od zapomnienia „wszystko, czego już nie ma”. Zadziwia tu drobiazgowość opisu, dowodząca związków emocjonalnych autorki z miejscami, w których spędziła dzieciństwo. Książka ta wpisuje się w modną ostatnio literaturę autobiograficzno-wspomnieniową, koncentrującą się na ludzkich losach. Poznajemy obyczajowość społeczeństwa przełomu XIX i XX wieku, panującą wówczas modę i zasady savoir-vivre’u.
Dzięki tej książce przed naszymi oczami ożywa dawna Polska i Polacy. Autorka pisze z wielką swadą i umiejętnie buduje fabułę, opisując poszczególne postaci z zachowaniem ich indywidualności. Poznajemy więc m.in. ciotkę Salomeę zwaną „Flintą” oraz babcię Urszulę o włoskiej urodzie, „co nie chciała Niemca”. Na uwagę zasługują też wyjątkowe więzi, spajające tę rodzinę mimo przeciwności losu i polskich tragicznych dziejów. Nawet codzienność jest tu na swój sposób magiczna, bo spędzona w gronie najbliższych. Zresztą na kartach sagi swoje miejsce znajduje też całkiem liczne grono znajomych i sąsiadów, którzy ubarwiają opowieść swoimi zwyczajami, powiedzeniami i zachowaniami.
W tle ludzkich losów toczy niewielka historia i w dużym stopniu determinuje je – począwszy od powstania styczniowego, a na drugiej wojnie światowej skończywszy. Autorka tworzy więc tu sielski, choć niepozbawiony dramatycznych rysów świat.
To opowieść utkana z wielu okruchów pamięci i zarazem hołd złożony przodkom, którzy podejmowali codzienny trud, by dać podwaliny pod egzystencję następnym pokoleniom. Książkę czyta się bardzo przyjemnie i niech Was nie zwiedzie jej duża objętość… Nawet się nie obejrzycie, kiedy z przykrością stwierdzicie, że właśnie ją kończycie. Polecam tę lekturę miłośnikom ciepłych, rodzinnych opowieści o niepowtarzalnych ludzkich losach – wszak nie od dziś wiadomo, że najciekawsze historie pisze samo życie…
Kasia N.
Książkę poleca Wydawnictwo BIS – można kupić ją tutaj:
http://wydawnictwobis.com.pl/product.php?id=865
Dziękujemy Wydawnictwu za udział w naszej akcji i przekazanie egzemplarza do recenzji –
Redakcja