Oparte na kompleksach kwasów AHA+BHA skarpetki peelingujące zrobiły się ostatnio bardzo popularne. Z pewnością większość z Was już o nich słyszała, część miała okazję wypróbować, druga część ma w planach bliższych lub dalszych – generalnie zagadnienie zapewne jest Wam znane.
Jeszcze niedawno dostępne były głównie na rynku azjatyckim, obecnie ich produkcją zajmuje się coraz więcej rodzimych firm.
Dzięki portalowi Uroda i Zdrowie miałam okazję przetestować skarpetki firmy Cosmabell. Moja ciekawość, rzecz jasna, była ogromna.
UWAGA: W poniższej recenzji znajdują się zdjęcia łuszczących się stóp (niektóre dość hardcorowe). Jeśli jesteś wrażliwa/y na takie widoki, brzydzi Cię to, właśnie coś jesz etc. omiń proszę tę część ;)
Od producenta:
Aktywny kompleks kwasów AHA + BHA intensywnie złuszcza martwy naskórek, , dzięki czemu usuwa szorstką skórę piet, a także odciski i modzele. Stosujesz raz i przez kilka tygodni cieszysz się idealnie gładką skórą!
Foot Peel to preparat stworzony wyłącznie z naturalnych roślinnych składników! Oczyszcza Twoje stopy i jednocześnie je pielęgnuje. Kosmetyk dostosuje się do Ciebie – usunie tylko ten naskórek, który nie jest Ci potrzebny!
Twoje nowe gładkie stopy potrzebują pielęgnacji! Oprócz składników o działaniu złuszczającym Foot Peel zawiera koktajl naturalnych wyciągów roślinnych i substancji o intensywnym działaniu nawilżającym, takich jak kolagen, kwas hialuronowy i mocznik. Foot Peel to głębokie nawilżenie, odżywienie i regeneracja!
Skład i zastosowanie:
Moja opinia:
W kartonowym opakowaniu znajdziemy foliową, nieprzezroczystą torebeczkę, która kryje w sobie skarpetki.
Wszelkie potrzebne informacje zamieszczone są na pudełku, nie plączą się nam żadne ulotki.
Wnętrze saszetki kryje dwie foliowe skarpetki oraz przezroczyste tasiemki, które posłużą nam do dopasowania rozmiaru.
Ich założenie jest banalnie proste. Wystarczy odciąg górną część i voila – możemy nakładać na stopy.
Tasiemki okazują się bardzo przydatne, gdyż skarpetki są konkretnego rozmiaru. Ich wnętrze jest bardzo mocno nasączone, więc najlepiej posklejać je tak, żeby nic nam w ciągu tych 120 minut nie wyciekało.
Dla lepszego efektu na całość można założyć grube skarpetki. Podczas zabiegu możemy normalnie chodzić i wykonywać codzienne czynności – nie ma przeszkód. Komfort przemieszczania się jest raczej średni, stopy skrzypią i się ślizgają, a folia szeleści, także ja poświęciłam te dwie godzinki na lekturę książki.
Stosowanie peelingu jest zupełnie bezbolesne, nie ma co przerażać się kwasami. Nic nie piecze, nic nie szczypie, jedyne o czym należy pamiętać, to zadbanie brak ranek/większych otarć na powierzchni skóry.
Po nieco ponad 120 minutach skarpetki idą do kosza, nadmiar produktu spłukujemy, stopy osuszamy i…czekamy.
Efekty:
Dzień 1-3
Po pierwszym dniu, zgodnie z zaleceniem producenta, wymoczyłam stopy w ciepłej wodzie, mimo tego, przez kolejne dwa dni nie działo się zupełnie nic. Skóra była nieco napięta i sucha, ale nic poza tym.
Dzień 4
Na początku 4 dnia zaczęłam myśleć, że moja skóra jest wyjątkowo oporna bowiem nadal nie było żadnych oznak łuszczenia.
Cały dzień w pracy zrobił swoje, po wieczornej kąpieli w końcu ruszyło.
Zaczęło się niewinnie, od delikatnie łuszczących się palców i wierzchu stóp. Spód nie tknięty.
Dzień 5
Piątego dnia łuszczenie objęło także spód stopy, zwłaszcza w okolicach palców. Na śródstopiu i pięcie skóra zaczęła się oddzielać od reszty.
Dzień 6-7
Ten dzień był przełomowy. Skóra schodzi na potęgę wielkimi płatami – taki stan jak na zdjęciach jest zasługą dość długiej kąpieli. Sterczącą skórę najlepiej obciąć, bo nie dość, że nie wygląda, to jeszcze jest niewygodna podczas chodzenia.
Przez najbliższe dwa dni lepiej nie rozstawać się ze skarpetkami, nawet podczas snu, chyba że chcecie wszędzie zostawiać po sobie wylinkę ;)
Tak intensywne złuszczanie również jest bezbolesne, skóry nie powinno się odrywać od stóp, trzeba dać jej czas, tak by sama spokojnie odlazła.
Dzień 8-10
Łuszczenie spodu i wierzchu stóp już niemal się zakończyło. Peeling poradził sobie nawet z większymi stwardnieniami na piętach, tam schodząca skóra była wyjątkowo gruba .
W końcowym efekcie skóra jest miękka, gładka, lekko zaróżowiona – widać to wyraźnie na zdjęciu spodu stopy. Została tam tylko jedna skórka, która zaraz zresztą odpadła.
Cały proces zakończył się 10 dnia, resztki skórek najlepiej zlikwidować delikatnym peelingiem. Poza tym warto regularnie nawilżać skórę, tak by efekty utrzymywały się jak najdłużej.
Skarpetki zrobiły swoje, jestem pod dużym wrażeniem, nie pamiętam kiedy moje stopy były tak delikatne i gładkie. Jedynym minusem może być cena – 79 zł za opakowanie. Do kupienia tutaj. Pozostaje mieć nadzieję, że im bardziej takie zabiegi będą popularne, tym ceny staną się przystępniejsze.
Moja ocena nie może być inna niż 5/5
Testowała:
mylittle-pleasures.blogspot.com