Czy zimowa aura ma wpływ na serce? Na co należy uważać, gdy temperatury spadają poniżej zera? Jak dbać o siebie, żeby przywitać wiosnę w niezłej kondycji i w dobrym zdrowiu?
Temat zależności pomiędzy porą roku a – ogólnie pojętą – wydolnością organizmu pojawia się zazwyczaj przy okazji rozważań dotyczących wpływu wysokich temperatur i upałów na zdrowie. Niewątpliwie świadomość zagrożeń występujących latem wśród poszczególnych grup ryzyka (dzieci, osoby starsze, przewlekle chore, leczący się z powodu chorób układu sercowo-naczyniowego) wciąż wzrasta. Niestety, nie podąża za nią wiedza dotycząca wpływu zimy na sprawność i niezawodność organizmu. Tymczasem okazuje się, że to właśnie wtedy występuje najwięcej zawałów serca, a ryzyko zgonu z powodu chorób sercowo-naczyniowych znacząco wzrasta. Dlaczego tak się dzieje?
Nie istnieje prosta odpowiedź na tak sformułowane pytanie, przyczyn jest bowiem kilka. Głównym powodem jest spadek temperatury – poinformowali o tym naukowcy z Belgii, na kongresie Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego (ESC), który odbywał się we wrześniu br. w Amsterdamie. Według prof. Marca Claeysa ze Szpitala Uniwersyteckiego w Antwerpii, członka belgijskiego zespołu specjalistów zajmującego się poruszonym problemem, niska temperatura aktywuje receptory zimna w skórze.
Te z kolei pobudzają układ współczulny, który nasila wydzielanie adrenaliny i noradrenaliny, wpływających na wzrost ciśnienia skurczowego krwi1. Dodatkowo, zimno nasila procesy łączenia się płytek krwi biorących udział w krzepnięciu, więc krew staje się bardziej lepka, co może prowadzić do powstania zakrzepu będącego bezpośrednią przyczyną zawału serca. Przyjmuje się, że optymalna temperatura dla człowieka to 23,3˚C, a każdy jej wzrost czy spadek zwiększa ryzyko występowania choroby serca. Ponadto, im większa wilgotność powietrza, tym ryzyko zawału wzrasta.
Na ilość zawałów zimą wpływa także fakt, że najczęściej osoby chorujące na miażdżycę, w tym również na miażdżycę naczyń wieńcowych, nie są przyzwyczajone do zmęczenia fizycznego powodowanego wysiłkiem i lekceważą zagrożenia z niego wypływające. Tymczasem nawet intensywne odśnieżanie chodnika czy męczące brodzenie w zaspach może doprowadzić do przegrzania – a w efekcie do wychłodzenia – organizmu. Gdy temperatura ciała spada poniżej 35˚C i organizmowi brakuje energii, by się ogrzać, pojawia się brak koordynacji, dezorientacja, opóźnione reakcje, drgawki i senność, a najczęściej – zawał.
Nie bez znaczenia jest również fakt, że zimą jesteśmy bardziej leniwi i pozwalamy sobie na więcej – mniej się ruszamy, więcej i bardziej tłusto jemy, a nasza aktywność życiowa spada. W efekcie łatwiej i szybciej się męczymy, a organizm nie działa na najwyższych obrotach.
Osoby znajdujące się w grupach ryzyka powinny zatem szczególnie uważnie obserwować siebie i temperatury na zewnątrz, a także rozsądnie dobierać aktywność fizyczną i wysiłek do swojej kondycji i stanu zdrowia. Ważne również, aby nie przegrzewać mieszkań i unikać dużych różnic temperatur, a wychodząc na zewnątrz… odpowiednio się ubrać. Pamiętajmy, że najwięcej ciepła tracimy przez głowę, dlatego czapka lub kapelusz są wręcz obowiązkowym elementem zimowego stroju.
* Artykuł powstał w ramach projektu profilaktyki zdrowotnej Siła Serca realizowanego przez Fundację Rozwoju Kardiochirurgii im. prof. Z. Religi www.silaserca.pl
1cyt. za: http://www.faktymedyczne.pl/kardiologia/zima-rosnie-ryzyko-zawalu,1791.html, za: ptkt.pl