Z całą pewnością pamiętacie jak zachwycałam się nad mleczkiem marki ZIAJA, z tej ogórkowej serii.
Dzisiaj chciałam Wam coś napisać na temat toniku.
Stosuję go rano i wieczorem, po dokładnym umyciu twarzy mleczkiem z tej samej serii.
Nie przemywam nim oczu, jak to mają w zwyczaju niektóre Wizażanki, nie chcę ich bardziej wysuszać.
Wchłanianie: i kolejna klęska tego toniku! Trzeba na prawdę długo czekać, aż całkowicie się wchłonie a my będziemy mogły nałożyć maseczkę lub krem…
Wydajność: podczas codziennego stosowania rano i wieczorem spokojnie starczy na miesiąc, a przy dobrych wiatrach może i na dwa :)
Działanie: powinien odświeżać – nie odświeża; powinien tonizować i matować – tego też nie robi…
Mogłabym tak wymieniać i wymieniać…
Jedyne za co można go pochwalić to … sama nie wiem, ja nic w nim godnego polecenia nie odnalazłam…
Po zastosowaniu skóra bardzo się błyszczy, tonik zostawia nieprzyjemną lepką warstewkę, która bardzo długo się wchłania, w ogóle nie odświeża, wręcz przeciwnie, można mieć chęć umycia twarzy po raz kolejny! Byle by go zmyć!
Podsumowanie: Jest to tonik przeznaczony dla cery tłustej i mieszanej ( o normalnej nie wspominam bo taka jest tylko u dzieci), jednak kompletnie się do nich nie nadaje. Osoby które są szczęśliwymi posiadaczami jednej z tych dwóch typów cer, z całą pewnością oczekują od toniku, by odświeżył, zmatowił, usunął nadmiar sebum, tonizował, nie podrażniał; tutaj jednak nic z tego nie było mi dane doświadczyć. Jedyne co to mnie nie podrażnił ;) Choć czytałam opinie, że podrażniał, uczulał, doprowadzał do powstania pryszczy, krostek, zaczerwienień, oraz nieprzyjemnego napięcia skóry.
Wydaje mi się, że ten tonik nie powinien być stosowany przez osoby z typami cery dla których niby został stworzony…
Jestem przekonana, że na mojej półce z kosmetykami, nie pojawi się po raz kolejny!