Katarzyna Kwiatkowska: „Zgubna trucizna”
W ostatnim czasie lata przedwojenne przeżywają szczyt popularności. Serial telewizyjny z gwiazdorską obsadą zainspirował mnie do tego, by sięgnąć także po osadzoną w podobnych realiach nowość książkową o intrygującym tytule. To już kolejna historia kryminalna tej autorki, układająca się w cykl, który łączy postać jednego bohatera – Jana Morawskiego. Katarzyna Kwiatkowska przenosi nas w początki wieku XX, do mrocznych zaułków Poznania, gdzie królują zasady rodem z mrocznego półświatka. Mamy tu i słynnego z powodu swego talentu fałszerza pieniędzy, i tajemniczego sprawcę morderstwa. Początkowo niezwiązane ze sobą ciemne sprawki różnych osób, zaczynają powoli układać się w logiczny ciąg kryminalnych zdarzeń…
O morderstwo jest podejrzany sam Morawski – jednak kierując się wewnętrznym poczuciem sprawiedliwości, stawia sobie za punkt honoru, że znajdzie zabójcę i udowodni swoją niewinność. Ucieka się do dość nietypowych sposobów pozyskiwania informacji, angażując cały swój czas i siły. Dzięki temu w powieści znajdujemy bardzo rozległy obraz miasta, które jest zupełnie inne w dzień i w nocy, gdyż zmieniają się prawa, które nim rządzą. Tu mężczyźni pokątnie załatwiają swoje interesy, a kobiety oczywiście szukają odpowiedniego kandydata na męża, bo o feminizmie chyba wtedy nikt jeszcze nie słyszał…
Autorka bardzo umiejętnie i ze szczegółami odtwarza atmosferę tamtych czasów, dzięki czemu przenosimy się w czasie o ponad sto lat, kiedy ludzie żyli zupełnie inaczej. Ma to dla nas, czytelników, ogromny walor historyczno-edukacyjny. A ten specyficzny kryminał nie przypomina wcale książek, w których sensacja goni sensację, a trup ściele się gęsto… Sugestywność w budowaniu tak różnorodnych i bliskich życiu postaci i wprawnym prowadzeniu narracji, pozwala rozsmakować się w tej prozie, w której żadne słowo nie jest przypadkowe, a każde zdarzenie doskonale pasuje do fabularnej układanki, budowanej umiejętnie i z odpowiednim stopniowaniem napięcia.
Pomysłowo zawiązana intryga, której jesteśmy świadkami,jest pretekstem do ukazania nam w całej krasie dawnego, jakże różnorodnego świata, w którym bogactwo sąsiadowało z biedą, a każde miejsce miało swoją historię, przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Poznań jest tu ukazany z topograficzną pieczołowitością, więc mieszkańcom tego miasta i odwiedzającym je turystom polecam odnalezienie i spojrzenie w innym świetle na opisane w powieści miejsca. Dziś w naszych miastach, pełnych podobnych do siebie bloków, brakuje tej atmosfery niesamowitości i tajemnicy, którą kryły poznańskie zaułki jeszcze 100 lat temu. Dzięki tej książce możemy poczuć choć jej część, oderwać się od naszej poukładanej rzeczywistości i towarzyszyć bohaterom powieści zarówno na wykwintnych przyjęciach, jak i podczas emocjonującego śledztwa. Miło jest pobyć choć kilka godzin w świecie, w którym rytm dnia nie jest wyznaczany przez wszechobecny pośpiech, a każda chwila z tą książką przynosi coraz to nowe szczegóły rozwijanej historii…
W tle wydarzeń toczy się wielka historia – Niemcy rządzą miastem, jednak jego podskórna tkanka tętni życiem tylko dzięki staraniom Polaków – nie zawsze legalnym, ale na pewno barwnym, bo właśnie trwa karnawał. Czy Morawski, krążąc pomiędzy salami balowymi i szemranymi spelunkami, wykryje w końcu, kto wprowadza do obiegu fałszywe banknoty? Czy wpadnie wreszcie na trop prawdziwego zabójcy, który tak umiejętnie skierował na niego podejrzenie o zbrodnię? W imieniu Autorki zapraszam Was do Poznania – i do poznania odpowiedzi na te pytania dzięki tej iście wiosennej, lekkiej i przyjemnej w czytaniu lektury, w której intelektualna podróż przez labirynt zdarzeń nie nuży, ale wciąga… Nie oderwiecie się od niej aż do ostatniej strony, zapewniam!
Książka dostępna TUTAJ
Dziękujemy Wydawnictwu ZNAK za egzemplarz recenzencki –
Redakcja