Żel pod prysznic Pomarańcza i Kurkuma

11 czerwca 2012, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Miesiąc temu napisała do mnie Pani Małgorzata z portalu Uroda i Zdrowie z pytaniem czy chciałabym przetestować żel pod prysznic marki The Secret Soap Store ze sklepu www.spakosmetyki.pl. Nigdy nie miałam do czynienia z tymi kosmetykami, a przetestować taki produkt nie jest trudno. Jak tylko do mnie dotarł zajął honorowe miejsce na półeczce pod prysznicem i towarzyszył mi w ostatnim czasie. Jako że kilka dni temu dobił dna postanowiłam dać Wam znać jak się spisywał.

Żel należy do serii, w której oprócz niego mamy do wyboru sól i płyn do kąpieli, olejek oraz mydło w kostce. Na serię rewitalizująca składają się nuty zapachowe bambusa z miętą, drzewa cedrowego z pieprzem, borowiny z awokado, miodu z pyłkiem pszczelim oraz pomarańczy z kurkumą. Z tą ostatnią miałam właśnie przyjemność obcować.

Do dyspozycji dostałam tylko miniaturkę żelu. Jak przy kosmetykach pielęgnacyjnych może to sprawiać problemy przy osądzie, tak z produktami myjącymi nie ma wielkiego problemu. Żel jest w zgrabnej buteleczce z zakrętką, na wstępie dostaje wielki plus za to że przez wszystkie dni używania naklejka nie uległa nieestetycznemu rozmoczeniu tylko pozostała nienaruszona. To zawsze cieszy oko ;-)

Zakrętka w miniaturce nie jest zbyt wygodna w użytkowaniu pod prysznicem, mam jednak wrażenie że pełnowymiarowa wersja jest wyposażona w butelkę z tzw klipsikiem.

Skład żelu prezentuje się następująco:

Cocamidopropyl Betaine, Sodium Lauroyl Sarcosinate, Aqua, Laureth-4, Betaine, Parfum, Panthenol, Cocamide DEA, Shea Oil, Avocado Oil, Lactid Acid, Retinol, Ascorbic Acid, Curcuma, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, d-Limonene, Cinnamal, Linalool, Benzyl Alcohol, Cl.19140, Cl.14720.
Na samym początku możemy dojrzeć dwie delikatne substancje myjące, nie znajdziemy tutaj drażniących detergentów. Sama baza detergentowa wygląda tutaj bardzo ładnie i jest raczej z gatunku tych dodawanych do bardzo dobrych, nieagresywnych kosmetyków. Mimo to zapewniają całkiem dobre spienianie nawet  w twardej wrocławskiej wodzie.
Po perfumie, który zajmuje dość wysokie miejsce, możemy znaleźć łagodzący i nawilżający panthenol a po nim kolejny środek myjący, który dba o spienianie oraz rozpuszcza porządnie tłuszcze, dlatego tez zaraz za nim w składzie możemy znaleźć dwa fajne oleje, które mają za zadanie odbudować płaszczyk na skórze.  Następnie możemy przeczytać o istnieniu w składzie kwasu mlekowego ( nawilża, zmiękcza skórę ), retinolu ( witamina A ), kwasu askorbinowego, kurkumy czy aloesu. Po aloesie rozpuszczalnik/ konserwant a  po nim kolejne dwa składniki tego typu. Linalool występuje naturalnie w przyrodzie, dodawany jest do kosmetyków jako środek zapachowy. Na samym końcu, przed dwoma barwnikami widnieje rozpuszczalnik.
/Analiza dokonana przeze mnie na podstawie googlowania,  wybaczcie że tak okrojona ale jakimś specem to ja nie jestem /

Pierwszym  bardzo pozytywnym aspektem, który we mnie uderzył po odkręceniu buteleczki jest zapach. Przyznaje, że nie przepadam za nutami pomarańczowymi. Od razu kojarzą mi się z chemicznym zapachem lub karmelizowana skórką pomarańczową, której wprost nienawidzę. Z tym żelem było jednak inaczej! Odkręciłam raz i drugi… Pachnie cudownie! W ogólnie nie drażni mojego bardzo czułego zmysłu powonienia. Często kiedy jakiś kosmetyk nie podchodzi mi w kwestii zapachowej nie jestem w stanie go zużyć bo strasznie się męczę.

Dopiero po kilku dniach używania pewnego ranka pod prysznicem dostałam olśnienia. Jeżeli kiedykolwiek jadłyście pomarańczowe Delicje ( kto nie jadł ;-) ) to wyobraźcie sobie zapach tej galaretki. A teraz dodajcie do niej lekko orzeźwiająca nutę w miejsce mocnej słodyczy. Tak właśnie pachnie ten żel.
Najczęściej używałam go rano, wieczorem po ciężkim dniu lub po bieganiu, woń jest bardzo energetyzująca i nie na darmo znalazła się w linii rewitalizującej. Jeżeli nie użyjemy żadnego  balsamu czy olejku po myciu to delikatny zapach pozostaje jakiś czas z nami.

Sam żel jest, jak widać na zdjęciach, w kolorze pomarańczowym :). Co więcej zatopione są w nim malutkie cząsteczki, i podejrzewam że jest to właśnie kurkuma! Bardzo spodobała mi się koncepcja faktycznego dodania przyprawy do kosmetyku, widać ją gołym okiem. Kurkuma ma właściwości antybakteryjne i antygrzybiczne i pamiętam że maseczka z jej dodatkiem jest polecana do skóry tłustej i skłonnej do wyprysków.
Produkt jest dość gęsty i wspaniale się pieni. Ja zawsze myję ciało używając gąbki i z jej pomocą tworzę na ciele bardzo przyjemną białą pierzynkę. Nie wysusza mojej skóry, w zasadzie jeżeli o nią chodzi to nie zauważyłam żadnych zmian.

Kolejnym bardzo ważnym aspektem, na który muszę zwrócić uwagę, jest wydajność tego kosmetyku. Otóż jest ona niesamowita!! Byłam bardzo ciekawa na ile użyć starczy mi taka miniaturka i mile mnie zaskoczyła. Umyłam się jej zawartością 18 razy a trzeba zaznaczyć że było to jakieś 50 ml żelu.
Przyznaję, że byłam w szoku czytając na innych blogach, że wystarczył na 4 użycia! Ja za każdym razem nakładam na gąbkę tyle kosmetyku, aby porządnie spienić całe ciało. W żaden sposób go nie oszczędzałam ponieważ moja ocena jego wydajności miała być w pełni obiektywna.Czyżby gąbka tak bardzo potęgowała wydajność preparatów myjących? A może mi tak niewiele potrzeba do szczęścia ;-)

Cena tego żelu pod prysznic to bardzo subiektywna kwestia. Niektóre z nas kupują najtańsze kosmetyki myjące takie jak np żele pod prysznic Isany,  inne lubią podarować sobie pod prysznicem odrobinę luksusu. Cena tego żelu jest moim zdaniem średniopółkowa, ponieważ za opakowanie 200 ml należy zapłacić ok. 18,99 zł.
Wydaje mi się, że przy takiej wydajności jaką ja ( czy raczej moja gąbka )  z niego wydusiłam, można go z powodzeniem nabyć. Jednakże gdybym nie wiedziała wcześniej na jak długo pełnowymiarowa butelka może mi starczyć to raczej nie spojrzałabym w  jego stronę, bo należę jednak do osób, które na produktach do mycia i kąpieli wolą przyoszczędzić, a pieniążki dołożyć do jakiegoś innego produktu. Przy tej wydajności cena wydaje mi się być bardzo poskromiona, należy jednak zauważyć że powinnyśmy dodać do niej też koszty wysyłki, chyba że kosmetyki TSSS mamy gdzieś pod ręką.
Trzeba pamiętać, że kosmetyki tej marki na pewno znakomicie dopieszczą nasz zmysł węchu.

Zrecenzowany przeze mnie żel rewitalizujący możecie nabyć między innymi w sklepie internetowym Spa Kosmetyki, dzięki któremu mogłam otrzymać ten produkt do przetestowania pod własnym prysznicem. Chcę za to serdecznie podziękować i poprosić czytelniczki o odebranie mojej recenzji  jako w pełni obiektywnej, mimo że nie wydałam własnych pieniążków na ten kosmetyk. Z czystym sercem stwierdzam że się polubiliśmy.

Testowała:

Marie – Młoda kobietka zarażona pasja do blogowania i chęcią do dzielenia sie swoim zdaniem i wiedzą. Świadoma konsumentka, fanka naturalnej pielęgnacji.
Prowadzi bloga: http://la-vie-selon-marie.blogspot.com/

Zobacz również:

  1. Wszystkie testy blogerek
  2. Baza blogerek i testerek – dołącz do nas!
  3. Kosmetyki, które testujemy obecnie