Jest to kolejna książka z cyklu Klubu Mało Używanych Dziewic, choć sądzę, że można ją też czytać nie znając poprzednich. Perypetie życiowe kilku pań w różnym wieku, bardzo lekko i ciekawie napisana, językiem przystępnym i pełnym humoru. Doskonała na wakacje, polecam.
Zatoka Trujących Jabłuszek istnieje naprawdę, w przeciwieństwie do Klubu Mało Używanych Dziewic, który ożył tylko na kartach książek Moniki Szwai. Jego „matki założycielki” zdobyły sobie wszakże taką sympatię Czytelników, jakby były najprawdziwsze w świecie. Czy to znaczy, że takie „dziewice” drzemią w wielu z nas? Że – podobnie jak one – wiemy, co w życiu jest najważniejsze i że niekoniecznie jest to zrobienie kariery za wszelką cenę… Że umiemy, a przynajmniej próbujemy dostrzegać piękno w świecie – takim, jaki jest… Że ciągnie nas do drugiego człowieka… Że staramy się po prostu być szczęśliwymi ludźmi…