Woreczki do pieczenia ryb Jan Niezbędny – opinia testerki

4 czerwca 2012, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny
Jakiś czas temu otrzymałam do testowania produkty marki Jan Niezbędny, w tym woreczki do pieczenia ryb. I problem miałam ogromny, gdyż dostać świeżą rybę w miejscu, gdzie mieszkam, to nie lada wyzwanie. Ale udało mi się wreszcie kupić ładne i naprawdę świeże pstrągi, więc mogę się dzisiaj podzielić swoją opinią.

Jan Niezbędny – woreczki do pieczenia ryb – opinia

Możecie wierzyć lub nie, ale upieczenie ryby było dla mnie dużym wyzwaniem. Wcale nie oznacza to bynajmniej, że nie jadam ryb. Wręcz przeciwnie, uwielbiam je, ale zazwyczaj kupuję mrożone filety, które później panieruję i smażę, więc to zupełnie „inna para kaloszy” niż mieć do czynienia z rybą świeżą, którą się chce upiec „we własnym sosie”. A taki miałam zamiar, więc nieco niezgrabnie i z zupełnym brakiem wdzięku zabrałam się za przygotowanie ryb.
Na szczęście nie musiałam ich patroszyć, ani skrobać, umyłam więc rybki dokładnie i zanurzyłam w marynacie z czosnku, pietruszki, oliwy z oliwek i soku z cytryny oraz przypraw. Po dwugodzinnej kąpieli ryby były gotowe do pieczenia. Dodałam nieco warzyw i wrzuciłam do woreczka. Bo właśnie Jan Niezbędny daje nam ten komfort, że wkładamy i pieczemy i nic nas więcej nie interesuje.
Woreczki są naprawdę duże, spokojnie można w nich zmieścić dwie ryby. Są równocześnie mocne i wytrzymałe, więc nie ma obawy, że pękną lub rozedrą się przypadkiem (co jest okropnie przykrym doświadczeniem, którego nie życzę nikomu, ani sobie nigdy więcej). Nie musimy stosować dodatkowych brytfanek, gdyż kładziemy woreczek bezpośrednio na ruszcie lub blaszce i nic nas więcej nie interesuje. A co najbardziej podobało mi się w tym pieczeniu, to fakt, że zapach nie błąka nam się po całym domu, a w przypadku ryby jest to naprawdę ogromna zaleta.
Ryba w woreczku piecze się błyskawicznie (ok. 20 minut) i obiad (czy kolacja) jest gotowy. Bez smażenia, panierowania, obracania i złoszczenia się na przywierającą panierkę. Bez zmywania, bowiem woreczek po prostu wyrzucamy, a wszystko inne pozostaje czyste. A co równie ważne – ryba jest soczysta, bardzo smaczna i bardzo zdrowa – bez zbędnej ilości tłuszczu, w którym musimy smażyć. Byłam zachwycona smakiem i już teraz wiem, dlaczego znawcy tak bardzo zalecają pieczenie ryby, a nie jej smażenie.
Jak widzicie woreczki Jan Niezbędny to same zalety. Pieczemy szybko, zdrowo i czysto, a obiad smakuje po prostu wybornie. Za to w domu nie ma śladu po przygotowaniach, co mnie (nie do końca wspaniałej gospodyni) strasznie się spodobało. Jestem zachwycona prostotą użycia woreczków i ich zaletami, których wcześniej nie potrafiłam docenić. Dzisiaj jestem świadoma zalet, jakie dają woreczki, dlatego staną się one moim ulubionym sposobem na przygotowywanie wspaniałych i szybkich posiłków. Jan Niezbędny to produkty bardzo dobrej jakości, które bez wątpienia mają nazwę odpowiadającą prawdzie – po ich poznaniu stają się niezbędne w każdej kuchni. A każda gospodyni (w tym taka mniej uzdolniona, jak ja) staje się mistrzynią posiłków – zdrowych, cudownie aromatycznych i prostych (aż chciałoby się napisać, jak barszcz).
Polecam woreczki i rękawy do pieczenia marki Jan Niezbędny, które nauczyły mnie, że wcale nie trzeba być mistrzem kuchni, by posiłki były wspaniałe, smaczne i zdrowe, a kuchnia po przygotowaniach i przyrządzaniu lśniła, niczym w reklamie. Ogromnie się cieszę, że miałam okazję poznać te produkty, bez których nie wyobrażam sobie dzisiaj szybkiego i wspaniałego pieczenia.  A ryba i to ta świeża mam nadzieję, będzie gościć w moim menu znacznie częściej.

Od producenta:

Specjalny kształt torebek (podłużne 20×60 cm) sprawia, że są one idealne do pieczenia ryb.
Rybę można upiec w torebce bez dodatku tłuszczu, dzięki czemu będzie niskokaloryczna, lub przed włożeniem do torebki skropić ją oliwą lub olejem; w obydwu przypadkach będzie soczysta i aromatyczna.
Pieczenie w torebkach uchroni piekarnik przed pobrudzeniem, nie trzeba także szorować brytfanny.
Więcej o produktach: http://www.janniezbedny.pl/

Testowała:

Marta – Mam 35 lat, jestem świadomą i dojrzałą kobietką z duszą dziecka i głową pełną marzeń. Jestem niepoprawną optymistką, która na świat patrzy przez różowe okulary. Jestem szczęśliwą mężatką, mam nastoletniego syna Dominika i kocura o imieniu Figiel. Mieszkam w Krośnie na Podkarpaciu. Moją pasją są książki fantastyczne i nauka. Uważam, że staranny makijaż i ciekawa fryzura są niezbędnym atrybutem każdej kobiety. Uwielbiam indywidualizm i kreatywność, a nawet odrobinę szaleństwa. Nienawidzę zimy i ludzkiej głupoty. (Nick: pinkmause)