Widzę inaczej, ale żyję pełnią życia – historia Beaty, która nie rezygnuje z marzeń

3 czerwca 2025,
dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Mam na imię Beata, jestem osobą z dużą dysfunkcją wzroku. Problem ze wzrokiem mam od urodzenia. Życie mnie nie oszczędzało, do 16 roku życia przeszłam kilka operacji na oczy ale z dość marnym skutkiem bo nie widzę na jedno oko a na drugie jakieś 10 %…


zdjęcie poglądowe, źródło: pixabay

Wzrok traciłam stopniowo więc jakoś byłam w stanie się do tego przyzwyczaić.

W wieku 21 lat wyszłam za mąż Wierzyłam, że będę miała spokojne i poukładane życie bo przed ślubem znaliśmy się 6 lat ale życie to nie książka czy film, zaczął w moim domu zbyt często gościć alkohol a co za tym idzie kłótnie, awantury i bicie. Wytrzymałam w małżeństwie 17 lat i wreszcie powiedziałam dość i odeszłam bo nikt nie zasługuje na takie traktowanie, szkoda mojego zdrowia i życia

Gdy miałam 34 lata zmarł mój ukochany tata, bardzo to przeżyłam, miał tylko 58 lat i mógł jeszcze żyć. Po rozstaniu z mężem wróciłam do domu rodzinnego i zamieszkałam z mamą. Trzynaście lat temu poznałam wspaniałą osobę, od razu poczuliśmy że nadajemy na tych samych falach. Niby przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest nie możliwa a jednak…

Z czasem przerodziło się to w miłość ale dopiero niecałe trzy lata temu zdecydowaliśmy się ze sobą być. Uważam, że to coś wspaniałego kiedy związek zaczyna się od przyjaźni. Jednak moje szczęście nie trwało zbyt długo bo Rafał zachorował na raka jamy ustnej

Walczyliśmy razem z tą paskudną chorobą, Rafał przeszedł dwie operacje, miał usunięte węzły chłonne i kawałek żuchwy. Zmarł w tym roku w styczniu ale ostatnie pół roku przed śmiercią męczył się niesamowicie, ciągły ból mimo, że morfinę brał pod różną postacią, tabletki, plastry, w syropie oprócz tego dodatkowe leki w płynie. To jest straszne gdy patrzy się na męczarnie ukochanej osoby i nie można jej w żaden sposób pomóc.

Czasami on płakał z bezsilności a ja razem z nim.

Wiele nie przespanych nocy, zmęczenie, stres i bezsilność poskutkowało tym że wpadłam w depresję, którą lekarz stwierdził u mnie po Rafała śmierci. Cieszę się, że zdecydowałam się pójść do lekarza bo dostałam leki i w chwili obecnej zdecydowanie lepiej funkcjonuję. Mój organizm dochodzi do siebie. Bardzo dużo też pomogła mi koleżanka, która była ze mną w tych moich najcięższych chwilach i podnosiła mnie na duchu, gdy miałam gorszy dzień to za uszy wyciągała mnie z domu choć na godzinę żebym nie zaległa w łóżku i zatopiła się w swoim bólu, żalu i bezsensie życia.

Znalazłam sobie też cel do którego dążę i dzięki temu na nowo chce mi się żyć.Myślę, że jeszcze w moim życiu będzie spokojnie i tak jak sobie zaplanuje bo wiara w to dodaje mi sił a ja nie chcę od życia wiele bo bogactwo i dobra materialne nie mają dla mnie takiego znaczenia jak grono ludzi z którymi jest mi dobrze.

Tak pokrótce wyglądało moje życie. Dziękuję jeśli ktoś przeczyta to do końca i pozdrawiam.

nadesłane: Beata