Whitney Houston nie żyje

13 lutego 2012, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny
Whitney Houston nie żyje, znaleziono ją martwą w wannie w hotelu Beverly Hills Hotel. Gwiazda miała 48 lat. Nie podano, co było przyczyną śmierci, ale piosenkarka od lat zmagała się z uzależnieniem od narkotyków i alkoholu. Zmarła na dzień przed szczególnie ważnym wydarzeniem świata muzyki – ceremonią rozdania prestiżowych Grammy Awards.
Była jedną z największych gwiazd show businessu – piosenkarką, aktorką i producentką. Od połowy lat 80-tych do połowy lat 90-tych była w czołówce muzyków sprzedających najwięcej płyt. Powalała pięciostopniową skalą niesamowitego głosu, który pamiętam między innymi dzięki takim przebojom jak „I will always love you„, „I wanna dance with somebody„, „Greatest love of all„, czy „I’m every woman„.
Zainspirowana tradycją muzyki soul, którą żyła jej rodzina – jej matka Cissy Houston, kuzynki Dionne Warwick i Dee Dee Warwick oraz jej słynna matka chrzestna Aretha Franklin, Houston była artystką, która utorowała czarnoskórym wokalistkom drogę do stacji muzycznych. Jej albumy sprzedawały się w nakładach przekraczających 80 milionów egzemplarzy. Była laureatką pięciu nagród Grammy, 19 American Music Awards, pięciu People’s Choice Awards oraz dwóch nagród Emmy. Jej pierwszy album stał się najlepiej sprzedającym się albumem debiutanckim solowej artystki w dziejach. Houston była pierwszą kobietą, która zadebiutowała na pierwszym miejscu na liście Billboard 200 i jej kolejnych siedem singli pojawiło się na pierwszym miejscu na liście Billboard Hot 100. Dzięki nagranemu przebojowi „I Will Always Love You” z filmu „The Bodyguard„, w którym zagrała wraz z Kevinem Kostnerem zdobyła w 1994 roku nagrodę Grammy za płytę roku. Houston zagrała też w filmie m.in. „Czekając na miłość” („Waiting to Exhale„). Podczas jej ponad 25-letniej kariery jej albumy i single rozeszły się w nakładzie przekraczającym 170 mln egzemplarzy. Houston została także uznana przez magazyn „Rolling Stone” za jedną ze 100 najlepszych gwiazd muzyki wszech czasów. była czwartą najlepiej zarabiającą artystką muzyczną według Recording Industry Association of America i najczęściej nagradzaną w dziejach według księgi rekordów Guinnessa.
Problemy zaczęły się, gdy poślubiła byłego piosenkarza Bobby’ego Browna. Pogłoski o narkotykach i małżeńskie nieporozumienia zaczęły negatywnie wpływać na jej karierę. O prywatnych problemach mówiono więcej niż o jej muzyce, a skandale z jej udziałem regularnie pojawiały się w prasie brukowej. W 1993 został on oskarżony o stosowanie przemocy wobec żony. Houston przyznała się publicznie do zażywania marihuany, kokainy i nadużywania leków. Jej wyśmienity niegdyś głos stał się szorstki i chrapliwy, nie miał też tak imponującej skali jak wcześniej. Doprowadziło to do załamania wizerunku piosenkarki w mediach, a notowania albumów gwałtownie spadły na początku XXI wieku. W 1999 roku Whitney odwiedziła Polskę. Niestety jej koncert w Operze Leśnej w Sopocie spotkał się z falą krytyki – oskarżano ją o lekceważące podejście do występu. Widzowie byli zawiedzeni jego długością i złym stanem głosu Houston. Houston przeszła dwa programy leczenia odwykowego w 2005 i w 2006 roku. Po drugim, zakończonym sukcesem leczeniu w 2006 rozwiodła się z Brownem i zyskała prawa rodzicielskie do opieki nad ich jedyną córką.
W roku 2009 artystka powróciła na scenę muzyczną z albumem „I Look To You”, który spotkał się z pozytywnym przyjęciem fanów i krytyków. Pod koniec roku wyruszyła także w trasę koncertową promującą album, co wszystkim dało nadzieję na trwały powrót Whitney na scenę. „Nothing but Love World Tour” – tak nazywało się tournee obejmujące koncerty w Azji, Australii i Europie. Kiedy gwiazda potrzebowała relaksu – zawsze wybierała plażę. Przyznawała, że kocha wszystkie plaże, niezależnie od miejsca, pod warunkiem, że jest tam ciepło.
Houston posiada jeden z najwspanialszych głosów wyszkolonych w tradycji gospel, którym buduje ballady w stylu pop aż do majestatycznych szczytów” – pisał o artystce „The New York Times„. Prawdopodobnie nikt nie odważy się powiedzieć o Whitney, że „umarła szczęśliwa” albo „umarła spełniona”. Jeżeli ktoś postanowi pokolorwać tę historię, wygładzić, skupić się na wielkich sukcesach, zbywając milczeniem to, co było później, zrobi być może przyjemność fanom Whitney, być może taka postawa bardziej będzie stosowna. Teraz trwają spekulacje na temat przyczyny śmierci. Jakby plotki mogły być hołdem… Smutne.

Materiały:
www.kultura.gazeta.pl, www.tvp.info, www.tvn24.pl, www.muzyka.interia.pl