Django Wexler: Tysiąc Imion – recenzja
Tysiąc Imion to pradawny artefakt, którego moc jest ogromna, co jak zawsze wywołuje chęć posiadania, przez wielu stojących u władzy lub jej pożądających. Młody hrabia, pułkownik, Janus bet Vhalnich przybywa do dalekiej krainy Khandaru, by objąć dowodzenie nad vordajańską armią zesłaną w celu odbicia tronu księcia z rąk Odkupicieli.
Pośród wojennej kampanii, obozowego życia i kolejnych krwawych bitew poznajemy Marcusa d’Ivoire, byłego dowódcę armii oraz szybko wspinającego się po szczeblach wojskowej władzy żołnierza nazywanego Winter Ihernglass. Tajemnice Winter dzielone stopniowo z grupką przyjaciół logicznie zmieniają się w ciąg zdarzeń prowadzących do samego pułkownika i skrywanych przez niego sekretów.
Powieść Django Wexlera należy do tych lektur bardziej ambitnych, początkowo zmuszających czytelnika do skupienia się na zawiłej polityce, trudnych nazwach i przeskakującej chronologii, jednakże dzieło jest jak najbardziej tej uwagi warte. Kolejne rozdziały pozwalają już bowiem czuć się coraz bardziej swobodnie w wykreowanym świecie i zachwycać autorską kreacją. Świat przedstawiony to głównie obraz wojskowego życia, krwawych i okrutnych wojennych realiów, a także taktyki, manewrów i zasadzek, rozwiązywanych pomysłowo i z literackim rozmachem. Mocne i męskie spojrzenie na świat zostaje umiejętnie złamane, zarówno kobiecą bohaterką, jak również wprawnie dawkowaną szczyptą magii, która przenika fabułę i nadaje jej owego czarownego uroku, którego nie sposób nie polubić.
Książka porywa nurtem rozwijającej się akcji, zdecydowanie potrafi także zachwycać plastycznością obrazu, błyskotliwym dookreślaniem i opisami potyczek, militarną brawurą i ciepłym przedstawieniem bohaterów, którzy malowani są zadziwiająco realistycznie i synchronicznie bardzo ludzko, bez gloryfikacji i zuchwałej pychy. Tym samym opowieść snuta z ich punktu widzenia pozwala na szeroką perspektywę, zmienne i paralelnie szerokie pole poznawcze, a jednocześnie wkradanie się w myśli i uczucia, co nadaje powieści fantastycznie wkomponowanego uroku i ciepła.
Autor potrafi zaskakiwać, zręcznie zaplątując intrygi wokół akcji i bohaterów, a równolegle zniewala kunsztem opisów, niuansami i strategiami, które przenikają się wzajemnie i nie pozwalając na uspokojenie fabuły. Zręcznie i precyzyjnie kształtuje obrazy między piekłem wojennych wydarzeń, a emocjami i przeżyciami bohaterów, dzięki czemu odbieramy opowieść bardziej prywatnie i głęboko. Mamy możliwość podróżowania z bohaterami, dokładnie analizującymi sytuacje, jednocześnie odczytując panoramę kreacji świata, jego piękno lub okrutną brutalność, której także nie brakuje. Jednakże świat nawet w kałużach krwi ma tutaj pewien dystans, granicę pomiędzy majestatem opisu, a potwornością, która sprawia iż dzieło można nazwać eleganckim majstersztykiem, najwyższego gatunku.
Polecam serdecznie, zważywszy iż jest to książka dla czytelnika uważnego i wymagającego, a jednocześnie zakochanego w dobrym stylu, detalicznych niuansach opisów, sztuce militarnej i politycznych rozgrywkach lekko zakrapianych legendami i magią demonów, ścierającymi się z realiami władzy, siły i taktyki. Wspaniały początek serii, która już zdobyła moją uwagę i jednocześnie powiększyła zbiór książek, które z przyjemnością rekomenduję.
Tysiąc Imion
Autor: Django Wexler
Cykl wydawniczy: Kampanie cieni, cz. 1 (The Shadow Campaigns)
Tytuł oryginału: The Thousand Names
Tłumacz wydania: Zbigniew Andrzej Królicki
Rok wydania: 2014
ISBN: 9788378185420
Stron: 632
Rodzaj okładki: miękka
Wymiary (mm): 132×202
Data wydania: 09 wrzesień 2014