Masło do ust Wild Cherry oraz Pink Grapefruit.
Pojemność: 10 ml
Skład: zależy od zapachu/smaku
Cena: 40 zł na lotnisku/20 zł w sklepach TBS (sztuka)
Wild Cherry
Opakowanie: Małe, poręczne, dzięki swoim małym rozmiarom można go wrzucić do torebki.
Kilka słów ode mnie: Pierwsza rzecz jaka przyszła mi na myśl po jego zobaczeniu była „łał, ale przepiękne opakowanie!”. Faktycznie pachnie wiśniami, jednak jak dla mnie jest nieco zbyt duszący, może trochę przesłodzony – po nałożeniu go na usta pachnie zbyt intensywnie i trochę mi to przeszkadza. Nakładanie masełka palcem nie sprawia mi większych problemów, używam go jednak tylko latem, ponieważ w czasie mrozów zamienia się w kamień. Na zdjęciu będziecie mogły zobaczyć, że różni się konsystencją od Pink Grapefruit – jest bardziej zbita, są pojedyncze grudki masła, które niestety nie za bardzo chcą się roztapiać na ustach pod wpływem tarcia.
Pink Grapefruit
Opakowanie: T.j wyżej w Wild Cherry
Kilka słów ode mnie: Tym opakowaniem zachwyciłam się jeszcze bardziej niż poprzednim, przepiękne! Cudowny zapach, nie za słodki, idealny na lato. Dobrze rozprowadza się na ustach, nie ma w nim 'bryłek’. Niestety mam go mniej niż Wild Cherry ze względu na częstsze użytkowanie.
Zarówno w przypadku Wild Cherry jak i Pink Grapefruit masełko kostnieje w okresie zimowym, jednak gdy postoi trochę na słońcu (wiosną/latem), problem znika. Jeżeli brakuje słońca, pocieram opakowaniem o obie dłonie lub chucham na nie (a raczej w nie).
Ogólnie mówiąc: POLECAM!