Za czasów liceum borykałam się z przetłuszczającymi włosami jak i powstającym łupieżem. Wtedy też bardzo często stosowałam szampon Head & Shoulders, który skutecznie radził sobie z moimi problemami. Ostatnio stwierdziłam, że z chęcią do niego powrócę. Lubiłam jego miętowy zapach, działanie miał zadowalające. Jednakże po jego kilkukrotnych użyciu – zmieniłam o nim zdanie.
Kosmetyk można spotkać w trzech wariantach objętościowych – w butelkach o pojemności 200 ml, 400 ml i 750 ml. Ja wybrałam tą najmniejszą, ponieważ moje włosy niezbyt dobrze reagują na zbyt długie stosowanie tego samego szamponu. Opakowanie jest poręczne i ma zamknięcie typu „klik”.
Szampon ma miętowy i bardzo orzeźwiający zapach. Uwielbiałam stosować go w porach rannych, ponieważ budził mnie do życia :) Jego konsystencja jest delikatna i bardzo dobrze rozprowadza się go po mokrych włosach. Przy myciu włosów zawsze miałam wrażenie, że kosmetyk delikatnie chłodził mi skórę przy włosach. Miłe uczucie – tym bardziej w okresie letnim. Oprócz tego kosmetyk bardzo łatwo zmywa się z włosów. Jedyne na co trzeba uważać to fakt, by nie dostał się on do oczu, bo może wywołać pieczenie.
Według producenta szampon powinien idealnie oczyszczać i odświeżać nasze włosy. „Do 100% bez łupieżu. 100% świeżości i pewności siebie”. Zgodzę się jedynie z tym, iż kosmetyk zapewnia nam maksymalne odświeżenie włosów. Z tym pierwszym w ogóle się nie zgadzam. Od kiedy jestem na studiach nie mam już dużych problemów z łupieżem. Jeżeli już mi się pojawił to zwalczałam go dobrym szamponem przeciwłupieżowym. W przypadku produktu Head & Shoulders efekt był odwrotny – to właśnie po jego zastosowaniu na moich włosach pojawił się łupież. Skończyłam prawie całą jego buteleczkę, kondycja włosów nieco się poprawiła, ale na pewno już do niego nigdy nie wrócę.
Szampon kosztował mnie ok. 8 – 9 zł w Drogerii Natura. Nie jest to dość duży wydatek, jednakże myślałam, że jego jakość będzie o wiele lepsza. Jestem nieco zdziwiona jego działaniem, bo jeszcze parę lat temu spisywał się znakomicie. Czyżby zmienili coś w jego recepturze?