Syndrom odroczonego życia – dlaczego odkładamy szczęście na później
dodał: Marta Dudzińska
Często powtarzamy sobie: „Zrobię to, gdy będę miała więcej czasu”, „Kupię sobie coś, gdy schudnę”, „Pojadę, gdy dzieci będą starsze”. Takie myślenie sprawia, że życie staje się jedynie oczekiwaniem na lepszy moment. Syndrom odroczonego życia to stan, w którym kobieta nie cieszy się tym, co ma teraz, bo wierzy, że szczęście, spełnienie i prawdziwe przeżycia przyjdą dopiero „jutro”. Tymczasem „jutro” często nigdy nie nadchodzi, a dni, miesiące i lata mijają w poczuciu braku pełni życia.
Współczesny świat pełen jest pułapek odraczania życia: reklamy, media społecznościowe, presja osiągnięć. Wiele z nas nieświadomie poddaje się temu mechanizmowi, traktując szczęście jak nagrodę, na którą trzeba sobie zasłużyć. Warto zatrzymać się na chwilę i zadać sobie pytanie: „Co mogę zrobić dzisiaj, aby poczuć się lepiej, być bliżej swoich marzeń?”. Świadomość tego mechanizmu jest pierwszym krokiem do odzyskania kontroli nad własnym życiem.
Jak rozpoznać syndrom odroczonego życia
Najczęściej objawia się ciągłym planowaniem, odkładaniem przyjemności i własnych marzeń na później. Zauważamy, że rezygnujemy z rzeczy, które dają nam radość, tylko dlatego, że „nie teraz”. Może to być unikanie podróży, hobby, spontanicznych spotkań z przyjaciółkami czy poświęcanie sobie chwili relaksu. Syndrom ten często łączy się z perfekcjonizmem – oczekiwaniem, że musimy mieć idealne warunki, idealny wygląd czy idealny moment, zanim pozwolimy sobie na szczęście. Badania psychologiczne pokazują, że osoby cierpiące na syndrom odroczonego życia częściej doświadczają stresu, frustracji, a nawet objawów depresyjnych.
Najczęściej stan ten wynika z presji społecznej, wychowania i wewnętrznych przekonań. W dzieciństwie uczymy się, że sukces i nagrody przychodzą po ciężkiej pracy, a przyjemność to coś, co należy sobie zasłużyć. W dorosłym życiu przejawia się to w nieustannym poczuciu „niedosytu”, ciągłym porównywaniu się z innymi i odkładaniu własnych potrzeb. Syndrom odroczonego życia może też wynikać z lęku przed ryzykiem, bojąc się porażki, wolimy pozostawać w bezpiecznym, przewidywalnym trybie codzienności. Często także zewnętrzne komunikaty, reklamy czy media społecznościowe utwierdzają nas, że szczęście jest odroczone, bowiem zawsze można coś „ulepszyć”, „schudnąć”, „osiągnąć”.
Jak zacząć żyć tu i teraz?
Pierwszym krokiem jest zauważenie, że odkładanie życia na później to mechanizm, a nie konieczność. Uczmy się zatem doceniać małe przyjemności – kawę w ulubionej filiżance, spacer po parku, rozmowę z przyjaciółką. Warto wprowadzać codziennie drobne rytuały radości, nawet jeśli wydają się nieistotne. Kolejnym krokiem jest świadome planowanie: zamiast mówić „pójdę na warsztaty, gdy będę miała więcej czasu”, zapisujemy konkretną datę i traktujemy ją jako priorytet.
Dodatkowo możemy tworzyć listy rzeczy, które chcemy zrobić „teraz”, a nie „kiedyś”, i wprowadzać małe wyzwania, które pomagają przełamać prokrastynację. Warto też praktykować uważność: zatrzymanie się i bycie obecnym w danej chwili pozwala odczuwać radość z codziennych drobiazgów. Świadome celebrowanie drobnych sukcesów wzmacnia poczucie sprawczości i zachęca do dalszych działań. Wspierające otoczenie, przyjaciółki, które podzielają nasze wartości, dodatkowo ułatwia przełamanie syndromu odroczonego życia i wprowadza poczucie bezpieczeństwa w podejmowaniu decyzji.
Syndrom odroczonego życia sprawia, że przegapiamy najpiękniejsze chwile i odkładamy własne szczęście. Uświadomienie sobie mechanizmów, które nas blokują, to pierwszy krok do zmiany. Docenianie tu i teraz, świadome wybory i wprowadzanie małych codziennych przyjemności pozwalają odzyskać radość życia. Życie nie czeka – warto zacząć je celebrować już dziś.
Polecamy również:
![]() |
Slow productivity – sztuka pracy w rytmie, który naprawdę nam służy |
![]() |
Radical acceptance – trend, który zmienia nasze postrzeganie świata |
![]() |
„Little treats” – wielka radość w małych przyjemnościach |













