Stosowałam oba kosmetyki naprzemiennie więc opiszę je jednocześnie – choć odrobinę się różnią.
TECHNOLOGIA KOSMETYCZNEJ LIPOSUKCJI BODY DIET24
- Innowacyjny mechanizm globalnej walki z cellulitem i tkanką tłuszczową
- Ograniczenie komórkom tłuszczowym kalorii i pobudzenie ich do spalania tłuszczu
- Działanie w każdej sytuacji! Gdy śpisz, pracujesz, ćwiczysz.
- FAT BURNER – aktywuje procesy spalania tłuszczu w komórkach podczas spoczynku, czy snu oraz podczas stresu i wysiłku. Oznacza to, że komórki spalają tłuszcz non-stop.
- ADIPOBLOKER – hamuje adipogenezę, czyli dojrzewanie komórek tłuszczowych, zapobiegając wzrostowi ich liczebności.
- DIETA KOMÓRKOWA – blokuje wchłanianie glukozy do komórek tłuszczowych, dzięki czemu ogranicza im kalorie i hamuje proces powstawania nowych trójglicerydów po posiłku.
Oba kosmetyki mieszczą się w miękkiej tubie o pojemności 200ml, zamykanej na zatrzask. Serum i balsam możemy wycisnąć bez problemu do samego końca – oba kosmetyki wystarczą na mniej więcej 2,3 tygodnie regularnego stosowania – 2 razy dziennie.
Wygląd opakowań mi bardzo się podoba – działa trochę tak motywująco ;) A poza tym te tubki ładnie wyglądają w łazience :)
Jeden i drugi ma kremową, przyjemną konsystencję, szybko się rozprowadza, sprzyja wykonywaniu masażu, nie są tłuste, nie pozostawiają na skórze uczucia lepkości.
Przejdźmy do różnic.
Balsam jest kremowy, lekko beżowy. Pachnie dość mocno mentolowo.
Nie chłodzi, wchłania się szybko, a skóra od razu po użyciu jest bardziej gładka.
Balsam stosowałam na brzuch i uda. Skóra na brzuchu jest po nim bardzo sprężysta, wygładzona, bardzo miła w dotyku. Ciężko mi powiedzieć czy cokolwiek w brzuchu zeszczuplałam dzięki niemu bo robiłam w tym czasie 6 Weidera i efekty są, ale raczej po niej. Jednak poprawę w wyglądzie skóry widzę więc pozytywnie oceniam ten balsam.
Po serum sięgnęłam na początku. Jest ono nieco bardziej beżowe, pachnie delikatniej niż balsam, ale też wyczuwam w nim mentolowe zapachy. Serum chłodzi, ale nie jakoś przeraźliwie- znośnie.
Stosowałam je zawsze na rozgrzane ciało, po prysznicu, po peelingu. Wtedy efekt chłodzenia był najmocniejszy.
Serum wcierałam mocno w uda, wykonując delikatny masaż (delikatny, ponieważ na udach pękają mi naczynka). Po okresie używania balsamu miałam troszkę bardziej widoczne naczynka, ale nie było źle – gorzej jest po balsamach rozgrzewających.
Przy regularnym stosowaniu 2 razy dziennie zauważyłam takie rezultaty:
* -2cm w obwodzie ud
* mniej widoczny cellulit po wewnętrznej stronie ud
* skóra na udach i pośladkach bardzo miłą w dotyku, gładka
* skóra ujędrniona
Oczywiście na co dzień stosuję lekką dietę i trochę ćwiczę – ale na pewno nie na tyle by to od samych ćwiczeń były takie efekty.
Jestem więc zadowolona z działania obu kosmetyków. Ja bardzo lubię takie mieć, stosować – czuję wtedy, że robię dla swojego ciała coś więcej :) Przetestowałam wiele takich balsamów i tu muszę przyznać, że działanie jest widoczne.
Tylko pamiętajcie, że balsamy nie odchudzają :) Ta nazwa Body Diet jest wg mnie nieco przesadzona – jeszcze ktoś gotowy jest w to uwierzyć ;)
Ceny myślę, że są normalne: ok.15zł/200ml – i balsam i serum. Do kupienia np. w Rossmannie.