Smaczne jedzenie Warszawa: U Chłopaków – opinia, ceny, menu
W ramach naszej ogólnopolskiej akcji Blogerzy Smakują prezentujemy kolejną restaurację, tym razem blogerka Poszukiwaniasmaku.blogspot.com smakowała dania restauracji U Chłopaków w Warszawie:
Restauracja U CHŁOPAKÓW
ulica Chłodna 2/18,
Warszawa
Restauracja U Chłopaków, którą odwiedziłam w zeszłym tygodniu mieści się przy ulicy Chłodnej. Lokalizacja jest super, nie tylko dla mnie (mieszkam bardzo blisko), ale ogólnie. Jest równocześnie i blisko centrum, i w spokojniejszej okolicy. Ul. Jana Pawła jest dość ruchliwa i zatłoczona a wystarczy przy Hali Mirowskiej, skręcić w Elektoralną i przejść się dosłownie 300 metrów, żeby wylądować U Chłopaków, przy cichym, miłym skwerku. Od razu zapomniałam, że przed chwilą byłam przy głośnej ulicy w centrum miasta. Lokal ma przyjemny dla oka wystrój, ładne, duże wnętrze z wysokim sufitem, nie przekombinowane. Muzyka nie za głośna, raczej spokojna, przyjemna dla ucha, sprzyjająca rozmowom i zwolnieniu obrotów. Atmosfera w lokalu jest bardzo gościnna. Można wpaść tam na kawę czy herbatę i kawałek ciasta, na piwo, lampkę dobrego wina. Można wpaść na śniadanie, lunch, obiad, na kolacje we dwoje, spotkanie, można zjeść i za 20-30zł (przystawki, żeberka, sum, burger, w tygodniu lunch), i za 60 (rostbef + kieliszek wina). Podsumowując, miejsce jest dość wszechstronne. Jeśli chodzi o moje gusta i preferencje smakowe, to miejsce jest strzałem w dziesiątkę.
Na początek przygarnę kilka faktów: godziny otwarcia w tygodniu to 8:00-22:00, a w weekendy 10:00-22:00, adres – ul. Chłodna 2/18 (przedłużenie Elektoralnej). Zaczyna się robić ciepło i z tej okazji wystawione są też stoliki przed restauracją, także można zjeść na świeżym powietrzu. W menu znajdują się śniadania, przystawki, obiady, desery, napoje i chłodne, i gorące, alkohole czyli tak jak pisałam wcześniej, na każdą okazję można coś sobie dobrać, nie zależnie czy to spotkanie bardziej formalne czy popołudniowa kawa, kolacja we dwoje, lunch w przerwie w pracy albo śniadanie przed.
Ceny mają sporą rozbieżność, dzięki czemu każdy może się odnaleźć, napoje to np woda – 5zł, świeża robiona na miejscu lemoniada – 7zł, piwo z beczki 7/9zł, albo mrożona kawa z lodami i bitą śmietaną – 12zł. Ceny przystawek wahają się w okolicach 20zł, zupy jeśli dobrze pamiętam ok 10-14zł, dania główne między 28 a 55zł, także wahania są spore. Pozycji w stałym menu nie jest dużo, ale moim zdaniem wystarczająco, żeby coś dla siebie znaleźć. Zdarza się też, że jest serwowane jakieś danie, którego nie ma w karcie. Desery w menu są dwa – racuchy oraz suflet czekoladowy i nie wiem jak sobie to wyobrażasz, ale czytaj dalej bo obie pozycje są opisane niżej i zapewniam, że nie są to po prostu racuchy, ani po prostu suflet. Dodatkowo poza menu deserowym wystawione są ciasta, każdego dnia można utrafić coś innego. Ceny deserów nie są wyższe niż 15zł.
W godzinach 8:00-12:00 serwowane są zestawy śniadaniowe, a od poniedziałku do piątku serwowane są lunche w godzinach 12:00-16:00, koszt to 20zł, jeszcze dwa tygodnie temu było to 18zł i mam nadzieję, że cena nie będzie rosła zbyt szybko bo jak na razie przystępna, zachęca do odwiedzenia i zapoznania się z ofertą, jeśli będzie zbyt szybko windować w górę to lunch przestanie być tak atrakcyjny. Dania spośród których można wybierać podawane są codziennie rano na Fb. Tak, tak, codziennie coś innego, a w dodatku bardzo fajne propozycje, śledzę fanpage od kilku tygodni i większość, żeby nie pisać,że wszystko, brzmi na prawdę dobrze. Zupa do zestawu, każdego dnia jest jedna, a dania główne trzy, spośród których można wybrać.
Zanim jeszcze przejdę do opisania dań, które akurat mogliśmy spróbować, opiszę sytuację która nam się przytrafiła, kiedy tam byliśmy. Przyszło małżeństwo z kilkuletnim synkiem, zostali miło przywitani, ale niestety „nie mogli” zostać, bo ku ich rozczarowaniu okazało się, że nie jest to miejsce w którym można dostać po prostu kurczaka i ziemniaki czy frytki. Jest w karcie dziczyzna, kaczka, sum czy wołowina ale kury brak. To trochę obrazuje jakiego rodzaju jest to lokal- ja osobiście uważam to za plus. „Niestety” nie jest to miejsce dla niejadków, dla wielbicieli schabowego z ziemniakami i surówką podanych w tradycyjny sposób i innych swojskich dań, bo nawet rzeczy proste są w jakiś sposób urozmaicone i podane w ciekawy sposób. Polecam raczej osobom, które lubią próbować nowych, czasem nietypowych połączeń, czasem znanych ale raczej nie stosowanych w domu. Większość z nas wie, że trawa żubrowa pasuje do jabłka (standardowe połączenie żubrówka + sok jabłkowy), ale kto jadł racuchy z jabłkiem i trawą żubrową ręka do góry. Poza nietypowymi daniami można też uraczyć się pierogami albo burgerem są do wyboru trzy „U chłopaków”, „Chłopaki nie płaczą” i „Burger z jajem” – podawane z pieczonymi ziemniakami, wyglądały na na prawdę wypasione i założę się, że też czymś zaskakiwały. Inne pozycje w menu, które bardzo mnie zaciekawiły to np:
krem z buraka (pieczone jabłko/pędy sosny/bryndza/oliwa rozmarynowa) – 12 zł, żeberka wieprzowe (cydr/pęczak/jabłko/pieczone warzywa) – 28 zł, pierś z kaczki (pietruszka/wanilia/gruszka/cabernet souvignon) – 37 zł
A teraz pora na więcej zdjęć i opis tego co mieliśmy okazję spróbować:
Zaczęliśmy od przystawek – Smalec wegetariański – 24zł – w menu wypisane były cztery rodzaje i myślałam, że będzie trzeba wybierać a okazało się, ku mojemu zadowoleniu, że dostajemy na desce wszystkie cztery smaki – suszona śliwka/jałowiec, jabłko/lubczyk/migdały, kokos/granat/sól limonkowa, ciecierzyca/orzech laskowy/gomasio. Wszystkie były pyszne ale obojgu nam najbardziej zasmakował jabłkowy, mi w drugiej kolejności bardzo przypadł do gustu kokosowy, a Mefowi ten z ciecierzycy i orzechów.
Druga przystawka jaką próbowaliśmy to tatar wołowy (oliwki/anchois/suszone pomidory/pumpernikiel) – 23zł. Łagodny smak mięsa był przełamywany mocnymi akcentami dodatków czyli oliwek, anchois, suszonych pomidorów, rukoli i kruszonego pumpernikla.
I trzecia przystawka, którą wybraliśmy – mój faworyt całej tej uczty – carpaccio z buraka (pieczony burak/marynowany seler/kozi ser/jabłko), dodatkowo trochę zieleniny – 21zł. Takie smaki uwielbiam, puree było z jabłka albo z gruszki, nie jestem pewna, przełożone plasterki lekko kwaskowatego miękkiego selera, lekko chrupiącego jabłka, słodkiego pieczonego buraka a na wierzchu zapieczony, słony, charakterystyczny w smaku kozi ser.
Próbowaliśmy dwóch dań głównych, rostbef (ziemniaki/czerwona cebula/pietruszka/zielony pieprz) – 49zł, Mefo wybrał dobrze wysmażony. Byłam ciekawa jego podania, opis brzmiał dość zwyczajnie, a talerz nas zaskoczył. Ziemniaki opieczone na grillu z przyprawami, czerwona cebula była pyszną słodko kwaśną „marmoladką”, pietruszka zamarynowana na słodko. Między tym wszystkim ziarenka marynowanego zielonego pieprzu. Mięso – no dla mnie – jak to mięso, bardziej jako wielbiciela warzyw urzekła mnie cebula i pietruszka, ale Mefo był zachwycony i zdaję się na jego ocenę. Po prawie dwóch tygodniach od wizyty najbardziej zapadł mu w pamięć jabłkowy smalec i ten właśnie stek. Prawdopodobnie danie wyglądałoby jeszcze bardziej widowiskowo gdyby mięso nie było tak wysmażone, ale taki zamówiliśmy. Przy tym daniu złapałam się właśnie na myśli, że nawet coś co brzmiało dość typowo i prosto, U Chłopaków zaskakuje.
Drugie danie główne to sum (zielony groszek/pasternak/krewetki/tymianek/burak) – 34zł. Tak właściwie to gdybym miała napisać co ja widzę na talerzu i co najbardziej smakowo zapadło mi w pamięć to byłyby to (poza rybą oczywiście) pasternak/marchewka/oliwki/suszone pomidory/owoce morza, ale nie nastawiałam się na konkretne smaki więc mi to nie przeszkadzało. Jedyne czego mogłabym się przyczepić to te krewetki, które były kilkoma sztukami maciupeńkich krewetek koktajlowych z mieszanką kalmarów a ja za kalmarami nie przepadam. Całe danie było kolorowe, bogate w różne smaki a ryba bardzo soczysta. Zapamiętałam jeszcze na talerzu ząbek pieczonego czosnku w łupince, który po wyciśnięciu był papką i świetnie smakował z rybą.
Kiedy przyszedł czas na deser zdecydowaliśmy się spróbować obie pozycje ze stałego menu, jak pisałam wyżej były też do wyboru ciasta, których nie było w karcie. Na pierwszy ogień suflet czekoladowy (biała czekolada/jałowiec/pomarańcza) – 14zł. Suflet był chyba z ciemnej czekolady, w środku były kawałki białej. Obok była mała miseczka z marmoladą z pomarańczy i jałowca, deser podany na desce posypanej gruboziarnistą solą. Nie będę zgadywała jaka to była sól bo pewnie nie trafię, ale całość była pyszna.. Powtarzam się? Nic nie poradzę.. Delikatny, kremowy, gorący suflet czekoladowy.
Drugi deser to racuchy (szara reneta/rozmaryn/trawa żubrowa) – 12zł, plasterki jabłka w cieście. Bardzo fajny posmak. Taki nieoczywisty, nadający racuchom tego czegoś. Podane na bardzo gorącym talerzu z lekko skarmelizowanym cukrem.
Do deseru wzięliśmy jeszcze do spróbowania kawę mrożoną z lodami i bitą śmietaną – 12zł. Lody chyba śmietankowe albo waniliowe, udekorowane migdałami.
U Chłopaków odwiedziłam dzięki portalowi urodaizdrowie.pl i akcji, którą zainicjowali – blogerzy smakują.
Testowała:
poszukiwaniasmaku.blogspot.com