Wokół jedzenia lub niejedzenia słodyczy narosło tyle mitów, że starożytni ze swoimi Zeusami mogą się schować. Faktem jest, że mit, jak to mit – jakieś tam ziarnko prawdy pewnie zawiera, ale na ile jest ono bliskie stanu faktycznego – to już inna sprawa. Najwyższy więc czas rozprawić się bezwzględnie z kilkoma mitami dotyczącymi zajadania słodyczy.
Mit 1 – słodycze tuczą
Wcale nie muszą, więc nie do końca jest to prawda. W rzeczywistości tuczą nas nasze nawyki. Na przykład mądry zwyczaj opychania się wieczorkiem, kiedy to uzbrojeni w paczkę ciastek dekujemy się przed telewizorem, komputerem, albo nawet książką. Dajemy się wciągnąć fabule, a ręka jakoś tak sama sięga raz po raz po kolejne ciasteczko. A potem uderzamy w kimono i rankiem dziwimy się, jak to możliwe – po zjedzeniu dwudziestu deko ciastek, jesteśmy o dwa kilo ciężsi. Toż to czysta magia. Brawo. Mądry człowiek powiedział kiedyś, że tym, co szkodzi, nie jest substancja, tylko dawka. Słodycze nie stanowią wyjątku od tej reguły: jeśli zjemy rozsądną ilość słodyczy, będziemy się ruszać, pić dużo wody, jeść (oprócz słodyczy) owoce i warzywa, grzech będzie nam odpuszczony. Jeżeli boimy się, ze nie zdołamy się opanować, najlepiej jest zastosować małą sztuczkę – zamiast całej paczki ciastek, zabrać ze sobą tylko kilka. Jeżeli fabuła książki czy filmu rzeczywiście nas wciągnie, to nie będzie się nam chciało od niej odrywać, by potuptać do kuchni po dokładkę.
Mit 2 – słodycze psują zęby, zwłaszcza dzieciom
To też nie do końca jest prawdą. W rzeczywistości tym, co szkodzi naszym zębom, jest długi kontakt ze słodyczami. Jeżeli więc zamiast ssanego przez kilkanaście minut lizaka, damy małemu człowiekowi słodycz, którą szybko zje, wcale nie musi się to odbić negatywnie na jego małych ząbkach. Jeśli jeszcze nauczymy go, żeby często mył ząbki, w ogóle nie będzie problemu. Inna sprawa, że dzieci myją zęby bardzo niedokładnie. Ale to już nie jest wina słodyczy; raczej… powiedzmy to sobie szczerze, nas dorosłych. Zamiast stać nad młodym i pilnować, żeby umył ząbki dokładnie, wolimy „uczyć go samodzielności” i zająć się czymś ciekawszym. Na przykład wrócić do książki :)
Mit 3 – aby schudnąć, koniecznie rzuć słodycze
Taa, znamy to. Pewnego dnia stajemy przed lustrem albo szafa i ze zgroza uświadamiamy sobie, ze albo ubrania się skurczyły, albo nas przybyło. I co? No jak to co – czas się odchudzać! I kij z tym, że na nasza wagę ma wpływ nasz styl życia (najczęściej siedzący, ale gdzieś tam w piwnicy stał chyba kiedyś rower) i odżywiania (jedzenie na mieście jest fajniejsze, niż gotowana w domu kasza z warzywami). Zmienić tego wszystkiego nam się nie chce, a z drugiej strony fajnie byłoby jeszcze zmieścić się w ulubione jeansy. Więc. No tak. Rzucamy hasło „ograniczam słodycze” i uważamy naiwnie, że to wystarczy. Najłatwiej przestać słodzić i patrzeć z miną cierpiętnika, jak koleżanka z pracy wrzuca druga łyżeczkę cukru do kawy z mlekiem (nie odtłuszczonym, o zgrozo!). Katujemy się więc, pijemy wstrętną, gorzką herbatę (co gorsza, zielona, albo inny Pu-erh) i…nic. Efekt jest taki, że rozczarowani, przy najbliższej okazji rzucamy się na tacę z pączkami. Brawo. Zmiana stylu życia jest dużo trudniejsza, niż pozbycie się z domu cukierniczki. I pewnie dlatego na świecie wciąż nie brakuje ludzi puszystych, którzy co prawda nie słodzą, ale jakoś wcale nie są mniej puszyści. Ciekawe dlaczego?
Mit 4 – nie ma zdrowych słodyczy
A właśnie, że są. Należą do nich na przykład… lody. Tak, właśnie lody. Wbrew pozorom, są one niskokaloryczne, a co więcej – organizm, aby móc je strawić, musi je podgrzać do temperatury trzydziestu paru stopni Celsjusza, a więc… spalić trochę energii. Najzdrowsze są ponoć lody śmietankowe, wzbogacone gorzką czekoladą. Śmietana zawiera wapń i witaminy z grupy B, a czekolada, zwłaszcza gorzka, to cenne źródło magnezu. Samo zdrowie kryje się również w sorbetach owocowych.
Zdrową przekąską są też słodkości domowej roboty; warto więc zafundować sobie galaretkę z owocami, piernik, szarlotkę, ciasteczka owsiane…. robi się słodko? I dobrze. Słodycze bowiem mogą być całkiem zdrowe, wystarczy tylko sprytnie je „upgradować”. Po pierwsze, zamiast mąki białej, najlepiej użyć razowej. W ostateczności, można pomieszać pół na pół. Zamiast białego cukru, możemy użyć trzcinowego lub syropu z agawy. Doskonałym i bardzo zdrowym zamiennikiem cukru jest też przysmak Kubusia Puchatka, czyli miodek. Warto jednak zaznaczyć, że miód traci większość swoich super właściwości po podgrzaniu go do temperatury przekraczającej 40 stopni Celsjusza. Jeśli więc macie zamiar słodzić nim herbatkę, poczekajcie, niech trochę przestygnie – i tak nie będziecie pić wrzątku (zawsze to lepiej mieć niewyparzony dziób), a szkoda marnować pracę biednych pszczółek.