Była to pierwsza książka Magdaleny Zimny-Louis, jaką przeczytałam. Sięgając po książkę powiedzmy obyczajową tego właśnie się spodziewałam. Niezaprzeczalnym plusem jest więc jej autentyczność. Każda opisana w niej sytuacja, historia każdej osoby, każde wydarzenie są tak autentyczne i prawdopodobne, że jestem przekonana, iż niejeden z nas mógłby się z nimi identyfikować. Ta jej autentyczność sprawia jednak, że nie czytamy bajki o przyjaciółkach wyciskających z życia samej słodyczy, ani o małżeństwach żyjących sobie idyllicznie w pięknej willi na obrzeżach miasta, ani o siostrach z uśmiechem dzielących się przy cotygodniowej kawce swoimi radosnymi przygodami. O nie! Tutaj mamy do czynienia z rzeczywistością nieco bardziej szarą, czasem przykrą, pełną niedomówień i skomplikowanych relacji międzyludzkich.
Opowieść snuta jest na zmianę przez dwie siostry – Izabelę mieszkającą w Warszawie i Marlenę przebywającą w Anglii. Poznajemy losy każdej z nich osobno, a także osób im w życiu towarzyszących – rodziny i wspólnych przyjaciół. Jest w niej wiele wątków, akcja dzieje się na wielu płaszczyznach.
Siostry kiedyś były przyjaciółkami, jednak od śmierci ojca nie zamieniły ani słowa. Nikt nie wie dlaczego, a czytelnik dowiaduje się o tym dopiero po przekroczeniu połowy powieści. Wchodzimy tutaj w kolejną historię, bo ich konflikt związany jest z osobną historią – życia ich rodziców, ich ojca. Nie zdradzę tajemnicy o co chodziło, powiem jednak, że na pozór szczęśliwa rodzina, udane małżeństwo okazało się zupełnie nie takie, jak myślały córki…
Czytamy o losach Marleny, dwukrotnej rozwódki borykającej się z angielską rzeczywistością, kończącej drugą sprawę rozwodową, mieszkającej z dorosłą już prawie córką. W międzyczasie dowiadujemy się, co stało się z jej pierwszym małżeństwem, jak potoczyły się losy drugiego. Uważam, że osadzenie jednej z bohaterek w Anglii było świetnym posunięciem – w końcu to też jest już część naszej polskiej rzeczywistości. Czytając uważnie można natknąć się na wiele niuansów, wyłapać pewne cechy czy zachowania charakterystyczne dla Polaków i Anglików, a także dostrzec różnice między obrazem Polski, jaki przedstawiają Polacy mieszkający w Polsce i za granicą. Jednym z fragmentów, który dość dobitnie ukazał według mnie pewną charakterystyczną przywarę Polaków, był moment, gdy córka Marleny – Emilka przyjechała do babci do Polski na Wszystkich Świętych i dzień wcześniej wybrała się z babcią na grób dziadka. Po pierwsze zdziwiona była tym, że są groby z imieniem, nazwiskiem i datą urodzin, lecz bez daty śmierci. Czy to znaczy, że zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach, nie wiadomo kiedy? Nie mogła zrozumieć, po co za życia stawiać swój pomnik nagrobny. Jednak kulminacyjny był moment, gdy babcia zaczęła pomstować, że ktoś ukradł postawione dzień wcześniej donice z kwiatami. Emilce nie mieściło się to w głowie – ukraść? Z grobu?? Kto to mógł zrobić?? I padła odpowiedź – no jak to kto, tylko Polak Katolik… Nie obrażając nikogo uważam, że takie fragmenty powinny jednak dać do myślenia…
Druga siostra wiodąca na pozór szczęśliwe życie z mężem i kilkuletnim synem także przechodzi w swoim życiu kryzys i załamanie. I myślę, że w takiej sytuacji jak ona znajduje się wiele kobiet. Czasem na ich drodze pojawi się ktoś, kto zmotywuje je do zmian albo choćby do próby zmiany. Bo czym takie zmiany się mogą skończyć, to już zależy od okoliczności… Z pewnością jest to jednak wątek, z którym wiele kobiet czytających tę powieść będzie się utożsamiać.
I nagle w życiu jednej i drugiej pojawia się wspólny kolega sprzed lat… Jego przyjazd wprowadzi wiele zamętu, kilka nieporozumień, a na koniec wiele zmian.
Warto wspomnieć także o jednej ze wspólnych przyjaciółek obu sióstr – Dance, która właśnie została skazana na więzienie za zabicie męża. Nikt się tego nie spodziewał, nikt nie wiedział jak do tego doszło. W trakcie poznajemy losy jej małżeństwa, jej relacji z mężem i miłości do małego synka. Nauka jaką możemy wynieść z tej opowieści to to, że nic nie jest takie proste, na jakie wygląda…
Zerkając na opis książki na okładce czytamy pytania „Jak trudna potrafi być siostrzana miłość? Do czego może być zdolna matka w chwili zagrożenia dziecka? Czy echa przeszłości można tak po prostu zignorować?”
Ja jednak postawiłabym jeszcze wiele kolejnych: „Czy mamy prawo osądzać czyjeś postępowanie czy dopiero znalezienie się w takiej sytuacji daje nam prawo do wypowiedzenia się?”, „Lepiej trwać w małżeństwie dla dobra dziecka czy lepiej pomyśleć o własnym szczęściu?”, ” Na ile znamy osobę, z którą żyjemy pod jednym dachem?”, „Warto czasem coś przemilczeć by nie zburzyć spokoju drugiej osoby czy bezwzględnie zawsze należy wyznać prawdę?”. Takich pytań nasuwa się jeszcze o wiele więcej. Gorzej z odpowiedziami, bo każdą indywidualnie dyktuje nasze własne życie…
Ola F.
Książkę poleca Wydawnictwo REPLIKA – można kupić ją tutaj:
http://www.replika.eu/szukaj.php?wyd=1&id3=352&k=&tyt=%B6lady%20hamowania&szuk=1
Dziękujemy Wydawnictwu za włączenie się do naszej akcji i za udostępnienie książki do recenzji –
Redakcja