Sezon na wiosenne sałatki właśnie zaczyna rozwijać się w najlepsze, jest jednak kilka wspaniałych i uniwersalnych przepisów, które smakują o każdej porze roku, a przede wszystkim są łatwe do wykonania. Tym łatwiejsze, że marka Knorr podpowiada nie tylko składniki, ale również dodaje nam sos – podstawę udanej uczty sałatkowej oraz dodatki w postaci aromatycznych, pachnących grzanek.
Mam dzisiaj wielką przyjemność opowiedzieć o przygotowywaniu sałatki Gyros, na podstawie propozycji Knorr z użyciem sosu sałatkowego z grzankami o smaku czosnkowym. Chociaż sama uwielbiam eksperymenty sałatkowe, tym razem starałam się ściśle stosować do opracowanej przez Knorr propozycji podania, mając świadomość, że nic nie mogę zepsuć, jest to bowiem sałatka łatwa i apetyczna, aż ślinka cieknie już w momencie czytania samego przepisu.
Mając sos z grzankami, zaopatrzona w kolejne potrzebne składniki, czyli: kapustę pekińską, pierś z kurczaka, ogórki konserwowe, pomidory, czerwoną cebulę, kukurydzę konserwową oraz dobry majonez i ketchup przystąpiłam do wykonania sałatki. Kroczek po kroczku, zgodnie z instrukcją w kilka minut zapełniłam miseczkę pachnącą i aromatyczną sałatką, a co więcej pożywną i niezwykle atrakcyjną biorąc pod uwagę i składniki i estetykę. Dodałam jedynie odrobinkę szczypiorku, ten bowiem bujne rośnie już w moim domowym ogródku ziołowym.
Sałatka smakuje naprawdę wybornie, sosjest skomponowany w idealną mieszankę przyprawową, co sprawia, że nic innego dodawać nie musimy, a często przecież się zdarza (przynajmniej mnie), że przesadzę z jakąś mocno aromatyczną lub ostrą przyprawą i zepsuję efekt końcowy. Tutaj nie ma ryzyka, mieszamy sos w proszku z majonezem i ketchupem i nie obchodzą nas żadne inne dodatki. Oczywiście wiele zależy od naszego upodobania do smaku majonezu i ketchupu (chyba nie trzeba tego tłumaczyć), jednak przyprawy nadają mieszance swoistej pikantności i wyrazistego smaku, owej esencji łączącej składniki w znakomitą ucztę nawet dla wyrafinowanych smakoszy.
Także grzanki, a powiedziałabym przede wszystkim grzanki, nadają sałatce wybornego posmaku i charakterystycznego aromatu, który wodzi za nos, natychmiast powodując typowy dla łasuchów napływ ślinki do ust. Wabi i kusi, nie można więc odejść nie rozkoszując się chociaż kilkoma kęsami. Przekonałam się osobiście, że sałatkę należy wykonać niemal tuż przed podaniem, inaczej bowiem grzanki znikają zbyt szybko, wyjadane przez moich chłopców, którzy zawsze wtykają swoje łapki w tajniki moich kulinarnych eksperymentów.
Tak jak się spodziewałam sałatka została pochłonięta w tempie ekspresowym, a dowodem na jej wspaniały smak były ciche westchnienia i niemal nienaturalna cisza przy stole (nie licząc chrupania grzanek i kapusty). Chłopcy zajęci jedzeniem, zapomnieli o swoich wiecznych przekomarzaniach i dowcipach. Opinia była jednak łatwa do wyczytania z ich uśmiechów (łakome kocurki równie błagalnie patrzą na apetyczne kąski) i proste słowa, mówiące wszak bardzo wiele: „Hmmmmm, to jest bardzo dobre” (cytat oryginalny).
Sałatka bardzo przypadła do gustu także mnie, amatorce wszelkich sałatek (pokusiłabym się nawet o nadanie sobie przydomka sałatkożercy) oraz gospodyni, dla której ważne jest szybkie i proste wykonanie. Ogromnie się cieszę z faktu poznania tej mieszanki, do tej pory znałam jedynie jednostkowe sosy Knorr, ale zazwyczaj sama starałam się wyczarowywać różne mniej lub bardziej udane kompozycje. Mam teraz jednak świadomość, że o wiele łatwiejszym izawsze udanym sposobem jest sięgnięcie po gotowe sałatkowe sosy Knorr, koniecznie z grzankami, które stanowią przysłowiową „kropkę nad i”, idealnie komponują się ze smakiem warzyw i naprawdę wspaniale smakują.
Uczę się szybko, więc wiem już na pewno, że Knorr podpowiada i daje nam w prezencie ucztę dla zmysłów oraz idealną kompozycję smakową zdawałoby się tylko zwykłej sałatki. Nie zapomnę o swoich eksperymentach, ale na pewno na stałe włączę sosy sałatkowe Knorr do domowego menu, jako produkt obowiązkowy, tym bardziej, że marka podpowiada jeszcze wiele innych sposobów, które koniecznie będę musiała wypróbować.
Testowała:
Marta – Mam 35 lat, jestem świadomą i dojrzałą kobietką z duszą dziecka i głową pełną marzeń. Jestem niepoprawną optymistką, która na świat patrzy przez różowe okulary. Jestem szczęśliwą mężatką, mam nastoletniego syna Dominika i kocura o imieniu Figiel. Mieszkam w Krośnie na Podkarpaciu. Moją pasją są książki fantastyczne i nauka. Uważam, że staranny makijaż i ciekawa fryzura są niezbędnym atrybutem każdej kobiety. Uwielbiam indywidualizm i kreatywność, a nawet odrobinę szaleństwa. Nienawidzę zimy i ludzkiej głupoty. (Nick: pinkmause)