Akademia Smaku i ryzykowny pomysł warszawskiego restauratora
Projekt „Bezcenny Luty”, zrealizowany przez warszawską restaurację Akademia Smaku, oparty był na nowatorskim mechanizmie. Goście sami wyceniali smak i jakość serwowanych dań, płacąc tyle, ile uważali za stosowne. Prosta, acz ryzykowna akcja od początku wzbudzała wiele kontrowersji i skrajnych opinii. Po niemal 30 dniach trwania akcji przyszedł czas na podsumowanie i chłodną, biznesową kalkulację. Czy warto było aż tak ryzykować?
Akademia Smaku to elegancka restauracja w samym centrum Warszawy. W cichym zakątku ulicy Oboźnej goście mogą liczyć na przytulną atmosferę i doskonałą kuchnię autorstwa Krzysztofa Kowalskiego, który gotował dla takich osobistości jak prezydent Lech Kaczyński, niemiecka kanclerz Angela Merkel czy aktor Steven Seagal.
W minionym miesiącu, za sprawą akcji „Bezcenny Luty”, opartej na zasadzie „jesz co chcesz i płacisz, ile uważasz za stosowne”, restauracja przeżyła prawdziwe oblężenie, stając się najpopularniejszym miejscem na gastronomicznej mapie stolicy. Nowatorski i jednocześnie bardzo ryzykowny pomysł warszawskich restauratorów szeroko komentowali dziennikarze, blogerzy i konkurencja. Pesymiści pukali się w głowę, zastanawiając się, kiedy restauracja ogłosi upadłość. Złe wróżby zakładały tabuny łowców okazji, chcących stołować się za symboliczną złotówkę. Jednak rzeczywistość ponad wszelką miarę przerosła oczekiwania organizatorów i pesymistyczne wizje sceptyków.
W ciągu niespełna 30 dni Akademię Smaku odwiedziło prawie 1400 gości. Średnia wycena rachunku oscylowała wokół kwoty 80 złotych za osobę. W jednakowym stopniu zamawiano wszystkie pozycje z karty. Równie wysokim zainteresowaniem cieszyły się egzotyczne dania (typu carpaccio z przegrzebków) jak wariacje na temat tradycyjnej polskiej kuchni
(w wykonaniu chociażby drobiowych wątróbek na szpinaku z malinowym vinaigrette).
Wbrew wcześniejszym obawom, Polacy potrafili docenić zaufanie, jakim gości obdarzyli restauratorzy Akademii Smaku. Wśród pozostawionych przez klientów opinii na temat akcji przeczytać można między innymi: „W lutym zaczęliśmy tu przychodzić i na tym się nie skończy”, „Dziękujemy Wam, za tę akcję, dzięki niej odkryliśmy naszą ulubioną restaurację” czy „Szanowni Państwo, nasz dzisiejszy posiłek w Akademii Smaku był najlepszą rzeczą jaka przydarzyła nam się w tym roku. Nie do przewartościowania jest fakt, że jesteśmy studentami, ale zostawiamy tyle, ile możemy. W dowód wdzięczności proszę przyjąć naszą miłość i lojalność”.
„Jako współwłaściciel i tym samym stały pracownik Akademii Smaku, niezwykle często spotykałem się z wyrazami podziwu za naszą odwagę. Polacy, wbrew początkowym obawom, docenili oryginalność „Bezcennego Lutego”, nie spodziewając się tego typu inicjatywy w restauracji na tak wysokim poziomie. Podziękowaniom i gratulacjom nie było końca, co cieszy i daje nadzieję, że jeszcze kiedyś wrócimy do tego pomysłu. Dzisiaj, już z pełnym przekonaniem, mogę stwierdzić, że warto było podjąć to ryzyko” – mówi Andrzej Sternicki, współwłaściciel Akademii Smaku.
„Bezcenny Luty” z ekonomicznego punktu widzenia okazał się strzałem w dziesiątkę. Goście niejednokrotnie zawyżali swoje szacunki, w odniesieniu do pierwotnych cen z menu. Zdarzały się także przypadki zaniżania wartości danego dania, jednak właściciele byli przygotowani na każdy scenariusz. Ten realny, znacznie przerósł ich oczekiwania i pokazał, że ryzyko w biznesie się opłaca. Tym bardziej, że oprócz finansowego powodzenia akcji, nie mniejszym okazał się sukces wizerunkowy Akademii Smaku – dużo trwalszy i cenniejszy niż słupki sprzedaży.
Więcej informacji:
Akademia Smaku
ul. Oboźna 9, Warszawa
www.akademia-smaku.com.pl