Hej :)
Jak dobrze już wiecie zaglądając na mojego bloga – bez eyelinera ani rusz! Ta czarna kreska jest nieodłączną częścią mnie i jak na razie nie mam zamiaru tego zmieniać. Od lat używam tylko eyelinerów z pędzelkiem, który gładkim ruchem może wyczarować ładną linię i pewnie by się to nie zmieniło gdyby nie propozycja portalu UrodaiZdrowie o testowanie Eyelinera w pisaku Golden Rose. Idąc w myśl zasady „Jak dają to bierz, jak biją to uciekaj” :P właśnie dokonuję testów. I muszę wam się przyznać do czegoś, schylić głowę do posypania popiołem, bo myliłam się!!
Wiadomo różne firmy proponują różne pisaki, o różnym kształcie i zwykle trafiałam na te mało urodziwe kuleczki, małe dziubeczki. A w tym przypadku mamy do czynienia z naprawdę niezłym szpicem! Dzięki niemu wykonanie kreski jest bardzo precyzyjne i możemy dotrzeć tą końcówką między rzęsy – myślę, że to dobry pomysł dla osób które nie lubią mocnego makijażu a chcą optycznie zagęścić rzęsy.
Kolejnym plusem tego produktu jest to, że po nałożeniu na powiekę ilość eyelinera jest tak nieduża, że nie rozpływa się na boki jak czasem bywa z tymi z pędzelkiem. Szybko wysycha, więc nie odbija się nigdzie, nie tworzy się „skorupka” na powiece przez nałożenie za dużej. Jedynym minusikiem jest to, że nie kryje idealnie na czarno, ale po poprawieniu wszystko jest idealnie.
Po dostaniu się do oka – jakimś cudem, nie podrażnia go i nie szczypie. Cena jest przystępna (ok. 17zł).
Po lewej stronie eyeliner w pisaku Golden Rose, po prawej eyeliner z pędzelkiem innej firmy.
Czy kupię go ponownie – OCZYWIŚCIE!!
Testowała:
Katarzyna – mam 22 lata i mieszkam w małym miasteczku pod Krakowem. Ukończyłam szkołę kosmetyczną i interesuję się kosmetykami, modą, fotografią i wszystkim co tylko mnie pochłonie. Przez rok śledziłam różne blogi o modzie i życiu innych dziewczyn, aż w końcu sama odważyłam się zrobić swój pierwszy krok w czymś tak rozwijającym gust jak osobisty blog. Może nie mam jakiegoś stylu, ale kocham modę, kocham się nią bawić, próbować nowych rzeczy, uczyć się w czym jest mi dobrze, a co powinnam omijać szerokim łukiem. I przede wszystkim lubię testować nowe rzeczy, gdy coś jest świetne idzie zaraz w świat i jest wychwalane pod niebiosa. Ale jestem dość wymagająca i często nowe kosmetyki testuję wraz z mamą. Czasem okazuje się, że coś co nie pasuje młodej dziewczynie jest absolutnie rewelacyjne dla zadbanej kobiety 50+. Uzależnienia? Eyeliner, tusze do rzęs, lakiery do paznokci, błyszczyki i pastelowe pomadki do ust. (nick: RedHead-Girl)
Prowadzi bloga: http://forever-redhead-girl.blogspot.com/
Krem pod oczy Sylveco , Żel do depilacji JOANNA ,