Rexaline Hydra-Shock maseczka – opinia blogerki

13 lutego 2012, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Rexaline Hydra-Shock Maseczka

319 zł za 75 ml. Tyle kosztuje recenzowany dzisiaj produkt. Zaczynam post mocnym uderzeniem, bo tradycyjnie przy używaniu produktów z tzw. półki luksusowej naszły mnie myśli „Czy warto? Czy droższe znaczy lepsze ?”. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Z własnego doświadczenia wiem, że reguła „droższe=lepsze” ima się podkładów czy pudrów (zawsze kupując tańszy podkład niż mój ulubiony Double Wear Light żałuję). Błyszczyków niekoniecznie – zarówno Chanel czy Viperę zjada się tak samo szybko (choć być może Chanel jest mniej kaloryczny ;)) Są więc produkty na które warto wydać więcej pieniędzy. Jak to jest z kosmetykami pielęgnacyjnymi ? Nie ukrywam, że lubię luksusowe kosmetyki, jednak do tej pory moje doświadczenia z kosmetykami pielęgnacyjnymi tego typu są raczej negatywne. Zawsze jestem rozczarowana i z podkulonym ogonem wracam do produktów aptecznych. Kiedy jednak otrzymałam szansę przetestowania produktu Rexaline od portalu Uroda i Zdrowie nie wahałam się ani chwili. Produkt brzmiał jak wybawienie dla moich problemów – nawilżający szok dla twojej skóry, blask, redukcja objawów zmęczenia, a na dodatek wygładzenie pierwszych zmarszczek. Brzmi pięknie, prawda ? Natychmiast pojawiły się ogromne nadzieje, liczenie na cud i wiara, iż jest to niemal produkt inteligentny…niemal zdolny do samodzielnego życia (ok -przesadziłam ;)). Jaka okazała się rzeczywistość ? Jak to zwykle bywa – nie do końca zgodna z tym co sobie wymarzyłam po przeczytaniu ulotki ;)

_TJ08468

Na poniższym zestawieniu możecie przeczytać wszystko co znajduje się na ulotce wewnątrz opakowania. Przyznacie, że robi wrażenie ?
Gdzie można kupić produkt ?
Produkt będzie dostępny wyłącznie w perfumeriach Sephora. Koszt to 319 zl za 75 ml.
Opakowanie
Maseczkę otrzymujemy w kartoniku. Sam produkt natomiast zamknięty jest w miękkiej fioletowej tubce. Taką formę przechowywania kosmetyków lubię najbardziej – nie ma problemu z wydostaniem produktu, aż do ostatniej kropli :)
_TJ08470
Konsystencja
Maseczka ma formę zielonkawego kremo-żelu. Ogólnie jej konsystencja jest bardzo lekka, nałożona na twarz przyjemnie chłodzi. Nie wsiąka całkowicie w naszą buzię – cały czas wyczuwalna jest lekka warstwa żelu, którą zmywamy lub wycieramy po upływie 15 minut.
Aplikacja
Maseczką aplikuje się bardzo dobrze. Nie spływa z twarzy, a dzięki żelowej konsystencji łatwo się ją rozprowadza. Producent zaleca dwa sposoby aplikacji – na 10-15 minut po czym spłukujemy resztę maseczki wodą (dodajemy od razu skórze blasku), lub po 15 minutach ścieramy nadmiar maseczki chusteczką, a resztę zostawiamy na noc i dopiero rano myjemy twarz (i tak codziennie przez 7 dni, by uzyskać najlepsze efekty). Wypróbowałam oba sposoby i powiem Wam, że w przypadku opcji drugiej dosyć denerwującą rzeczą było rolowanie się pozostałości maseczki na twarzy – wystarczyło potrzeć skórę palcami, a niewytarta warstwa maseczki nieestetycznie się rolowała. Dlatego dobrym pomysłem jest nakładanie jej 15 minut przed spaniem :) wtedy ten problem po prostu prześpimy :D
Zapach
Bardzo przyjemny, nienachalny i relaksujący. Nie przypomina mi niczego, jest raczej chemiczny. Ale na prawdę ładny.
_TJ08474
Działanie
Najważniejsza część – pozwólcie, że trochę się wygadam :) Otóż maseczką stosowałam ja – lat 24 posiadaczka cery tłustej, ale chwilowo przesuszonej i odwiecznie pozbawionej blasku, z pierwszym zmarszczkami mimicznymi – oraz moja mama – kobieta po 40, ze skórą suchą i skłonną do podrażnień ze zmarszczkami trochę większymi niż ja (sorry mamo!). Obie stosowałyśmy kurację 7 dniową, ja natomiast wypróbowałam maseczkę również doraźnie. Podzielę więc tą część recenzji na części w zależności od użytkownika i rodzaju użytkowania.
  • Kuracja 7 dniowa w przypadku cery tłustej
Producent obiecuje cuda po tego typu kuracji. Niesamowite nawilżenie, efekt liftingu, jednolity wygląd – to słowa z ulotki. A teraz moje słowa – po pierwszych 2 dniach byłam zachwycona. Rano po użyciu maseczki budziłam się z miękką skórą jak pupcia niemowlaczka. Cera faktycznie wyglądała lepiej, sprawiała wrażenie świetnie nawilżonej. Pierwsze zgrzyty pojawiły się w dzień 4 kiedy zauważyłam suche skórki na mojej twarzy, gdy zmyłam rano maseczkę. Jednak to co zauważyłam po 7 dniach kuracji totalnie mnie załamało. Produkt niesamowicie zapchał mi pory – całe policzki mam pokryte w drobnych, podskórnych krostkach. Niestety jestem pewna, że jest to wina tej maseczki, gdyż był to jedyny nowy produkt, który stosowałam do twarzy. Szukałam winowajcy w składzie i jedynym podejrzanym wydaje się być gliceryna – na kilku portalach znalazłam informację o jej skłonności do zapychania mieszków włosowych właśnie przy skórach tłustych. Pomijając fakt zapchania po 7 dniowej kuracji tym specyfikiem nie zauważyłam żadnego dogłębnego nawilżenia. Wraz z odstawieniem maseczki zniknęło uczucie wygładzenia i nawilżenia…Chyba nie tego oczekuje się po tak drogim produkcie.
  • Kuracja 7- dniowa w przypadku cery suchej i skłonnej do podrażnień
W przypadku mojej mamy maseczka sprawdziła się trochę lepiej. Nie zapchała porów, więc najwidoczniej była to wyłącznie indywidualna reakcja skórna. Mama była zadowolona z efektów porannych po stosowaniu maseczki – chwaliła ją za nawilżanie i wygładzanie skóry. Wskazała również, że po takiej aplikacji skóra lepiej przyjmuje kosmetyki kolorowe – na nawilżonej tym preparatem twarzy o wiele lepiej wygląda podkład i inne produkty do twarzy. Wraz z mamą mamy jednak pewne wspólne spostrzeżenie – obie po 7 dniach kuracji nie zauważyłyśmy obiecanego nawilżenia. Owszem skóra wygląda na nawilżoną i szczęśliwą w trakcie stosowania, jednak już na drugi dzień po odstawieniu preparatu uczucie to znika. To trochę jak w przypadku działania silikonów na włosy – dopóki je stosujemy wszystko jest pięknie, jednak porządne oczyszczenie włosów ukazuje nam niestety smutną prawdę o ich stanie. Nie zauważyłyśmy również żadnego działania na zmarszczki.
  • Stosowanie doraźne, 10-15 minut
Jeśli mam być szczera to myślę, że to jest prawdziwe przeznaczenie tego produktu. Po 10-15 minutach nie oczekuję od niego dogłębnego nawilżenia. Występuje za to obiecana poprawa wyglądu skóry – skórą wygląda na szczęśliwą i zadbaną dzięki momentalnemu wygładzeniu. Jest to taki zastrzyk energii dla skóry. Myślę, że maseczkę warto stosować zawsze wtedy, gdy nasza skóra ma zły dzień, gdyż jako rozwiązanie szybkie i skuteczne sprawdza się doskonale.
Stosunek jakość-cena
Zgodnie z mamą stwierdziłyśmy, że nie warto. Jest wiele produktów nawilżających w niższych cenach, których efekt może być porównywalny z produktem Rexaline. Ja chociażby wspomnę o maseczce Awokado z Bielendy, która zawsze sprawdza się u mnie w sytuacjach awaryjnych, gdy skóra wymaga natychmiastowego wygładzenia i efektu nawilżenia. Jeśli chodzi o dogłębne nawilżanie skóry to chyba nie pomoże nic innego jak systematyczność i nie doprowadzanie skóry do przesuszenia :)
Plusy:
  • zapach i opakowanie
  • dobre działanie doraźne
  • uczucie wygładzenia i „efekt” nawilżenia
  • brak w składzie parabenów
Minusy:
  • efekty są bardzo powierzchowne, znikają wraz z zakończeniem kuracji
  • cena
  • możliwe zapchanie porów (choć podkreślam, że to raczej indywidualna reakcja skóry)
  • produkt ma tendencję do rolowania się

Testowała:

Karolina – 23 lata. Obecnie jestem na ostatnim roku studiów psychologicznych. Prywatnie – od niedawna żona i idealna pani domu :) Moją największą słabością są buty i torebki, a szczerą miłością darzę wszystkie nowinki kosmetyczne. Od ponad roku prowadzę bloga o tematyce modowo-kosmetycznej, gdzie wytrwale zamieszczam własne recenzje i modowe nowinki. (Nick: cforcraving)
Prowadzi bloga: http://cforcraving.blogspot.com/
Ziemia Egipska ,