Restauracja Pasja w hotelu Villa Tradycja – opinia
11 grudnia 2013, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny
Prezentujemy kolejną restaurację, której dania testujemy w ramach ogólnopolskiej akcji Blogerzy Smakują – tym razem udaliśmy się do restauracji Pasja w hotelu Villa Tradycja w Białymstoku:
Restauracja Pasja, hotel Villa Tradycja
ul. Włókiennicza 5
Białystok
Dołączyłam do akcji portalu uroda i zdrowie – BLOGERZY SMAKUJĄ. To akcja, w której restauracje z rożnych miast polski zapraszają wybranych przez siebie blogerów, a my możemy zabawić się w krytyków kulinarnych. Na pierwszy ogień idzie białostocka restauracja Pasja. Wcześniej nie miałam pojęcia o jej istnieniu, tym bardziej byłam bardzo ciekawa popisów tamtejszego szefa kuchni.
zdj. Villa Tradycja |
Restauracja Pasja mieści się w bardzo przytulnym hotelu Villa Tradycja. Elegancki, ale nie przytłaczający wystrój, sprawia, ze jest miejscem idealnym na elegancką kolację czy rodzinny obiad z jakiejś wyjątkowej okazji. Szafki na wino z ciemnego drewna pięknie współgrają z bordowymi krzesłami i jasnymi ścianami. Ciepłe oświetlenie daje poczucie kameralności, jednak nie jest najlepszym do robienia zdjęć, także musicie mi wybaczyć ich jakość ;)
Karta to miks dań kuchni polskiej, oraz regionalnej – podlaskiej. Myślę że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Od ciekawych propozycji dań lokalnych, przez klasyczna wołowinę, po ciekawe propozycje dań z ryb – sandacza duszonego w sosie winno-balsamicznym czy miętusa w winie z ziołami. Nie jest to tania restauracja, ale z pewnością nie należny też do najdroższych. A żeby czekanie na wybrane pyszności Wam się nie dłużyło, restauracja proponuje poczekadełko w postaci kosza pieczywa i domowego smalczyku.
NA POCZĄTEK
Zamówiłyśmy francuską zupę cebulową i klasycznego tatara. Zupa była wspaniale doprawiona tymiankiem, z miękka lecz chrupiącą cebulą i pysznymi grzaneczkami. A tatar…cóż to był za tatar! Ubóstwiam wołowinę, a ta była doprawiona idealnie. Z cebulką, ogóreczkiem, anchovies i oczywiście obowiązkowym żółtkiem. Coś wspaniałego.
DANIE GŁÓWNE
Ja zamówiłam cielęcinę w sosie holenderskim z kurkami, opiekanymi ziemniaczkami i buraczkami na ciepło. Buraczki były przepysznę – dokładnie takie jak lubię. Mięso jednak niezbyt przypadło mi do gustu – sos raczej nie przypominał holenderskiego, a kurki były rozgotowane. Ale to takie moje wybrzydzanie ;) Porcja była bardzo duża i nie udało mi się zjeść wszystkiego. Moja współdegustatorka zamówiła kreplach – tradycyjny żydowski pieczony pieróg. To danie mogę z czystym sumieniem polecić każdemu – ciasto drożdżowe, z którego ulepiono kreplach było cieniutki, z wierzchu chrupiące, a w środku delikatne i wspaniale puszyste. Farsz był fajnie doprawiony, i tu jest małe zastrzeżenie – nie do smaku, a do informacji. W karcie farsz jest opisany jako drobiowy, a w rzeczywistości składa się głownie z wątróbki. Ja ją bardzo lubię, jednak dla niektórych może to być niemiłe zaskoczenie.
DESER
Na zakończenie wybrałyśmy ciasta na ciepło, podane z lodami waniliowymi – szarlotkę i sernik. Obie porcje były naprawdę duże. Po wcześniejszych daniach najzwyczajniej nas pokonały. Szarlotka była smaczna, ale to sernik podbił nasze serca. Masa serowa miała idealną konsystencję a kruche ciasto fajnie nasiąkało topiącymi się z wolna lodami.
I na koniec chyba największy plus tej restauracji – wspaniała obsługa! Zachowanie kelnerów jest rzeczą do której przywiązuję ogromną wagę. Nieodpowiednie, potrafi zepsuć najcudowniejszą kolację. Kelnerka która nas obsługiwała była bardzo miła i uśmiechnięta. Pojawiała się dokładnie wtedy, kiedy była potrzebna. Jej pytania były uprzejme, ale nie nachalne. Podsumowując – obsługa idealna.
Testowała:
na4widelce.blogspot.com
zobacz również:
- Akcja Blogerzy Smakują – przyłącz się!
- Baza Testerek i Blogerek
- Obecnie testowane restauracje – zgłoś się!
- Pozostałe recenzje blogerek