Zbrodnia, akcja, przestępczość, oszustwa i sprawiedliwość. Polscy twórcy mogą nie dysponować gigantycznymi budżetami, ale i tak potrafią stworzyć mocne kino sensacyjne, bo mało który gatunek czują tak jak ten.
80 milionów. Fot. materiały prasowe. Kino Świat
Niezależnie od ustroju Polacy uwielbiali opowieści o policjantach, złodziejach, oszustach i zabójcach. O pościgach, wymierzaniu sprawiedliwości (albo jej unikaniu). Miały dla nas specjalne znaczenie, opowiadały o chodzeniu w poprzek wadliwych ustrojów polityczno-społecznych, przede wszystkim jednak zapewniały kilkadziesiąt minut ucieczki do świata intrygi i akcji, gdzie liczył się refleks, spryt, szybkie decyzje, a czasem jeszcze zasady. Twarde, szorstkie zasady.
Mieszaliśmy konwencje, nurty polskie i zachodnie, wychodziły z tego filmy wyjątkowe. Nie zawsze były tak lekkie, jak kino amerykańskie, ale jednak dostarczały sycącej rozrywki. Prezentujemy te najlepsze, bez których polskie kino wyglądałoby inaczej.
- Konsul
Reżyser: Mirosław Bork
Rok produkcji: 1989
Obsada: Piotr Fronczewski, Maria Pakulnis, Henryk Bista, Krzysztof Zaleski
Rozpoczynamy filmem dosyć niewinnym i uroczym, zwłaszcza w porównaniu z mrokiem, jaki czeka was w następnych punktach. Przynajmniej w części z nich. „Konsul” nawiązuje do biografii Czesława Wiśniaka, sympatycznego (i skutecznego) oszusta, który przyjmuje tożsamość Jacka Ben Silbersteina. Pod tym „pseudonimem artystycznym” zakłada we Wrocławiu fikcyjny konsulat Austrii. Całymi miesiącami gromadzi wpływy, przysługi i pieniądze, wodzi za nos interesantów, swoich pracowników i PRL-owskich urzędników. W ten sposób wątki biograficzne zmieniały lekką komedię sensacyjną w uszczypliwą satyrę o nieporadności aparatu państwowego poprzedniego ustroju. Dodajmy do tego klimat i charyzmę aktorów, z Piotrem Fronczewskim na czele, i powstaje pozycja obowiązkowa.
- Pitbull
Reżyser: Patryk Vega
Rok produkcji: 2005
Obsada: Marcin Dorociński, Janusz Gajos, Andrzej Grabowski, Rafał Mohr, Krzysztof Stroiński
To filmowy wściekły pies, którego na widzów napuścił Patryk Vega, kiedy jeszcze miał coś do powiedzenia. Reżyser zafundował odbiorcy szok. Pokazał brudne, wyniszczające życie polskiego policjanta z wiarygodnością, jakiej wcześniej w rodzimym kinie nie zaznaliśmy. „Pitbull” opowiada o funkcjonariuszach warszawskiego wydziału zabójstw, którzy polują na Saida, ormiańskiego gangstera, a jednocześnie mierzą się z własnymi demonami. Momentami fabuła okazywała się szczątkowa, ale całość ciągnęła doborowa obsada, bazarowo-betonowy klimat Polski przełomu wieków oraz wiarygodność i naturalizm – w końcu reżyser znał się na rzeczy, stworzył wcześniej dokumentalne „Prawdziwe psy” na podstawie rozmów i relacji policjantów. Cokolwiek Vega nakręcił potem, nikt nie odbierze mu pierwszego „Pitbulla” ani wstrząsów, jakie nim wywołał.
- Kroll
Reżyser: Władysław Pasikowski
Rok produkcji: 1991
Obsada: Bogusław Linda, Olaf Lubaszenko, Maciej Kozłowski, Cezary Pazura, Piotr Siejka, Dariusz Kordek
Zanim „Psy” zagryzły konkurencję, Pasikowski zadebiutował bardzo udanym „Krollem”. Jeśli zastanawialiście się, dlaczego młodzi mężczyźni marzyli o kategorii D i za nic nie chcieli iść do wojska w latach 90. XX wieku, to właśnie „Kroll” służy wam odpowiedzią. Okrucieństwo, zezwierzęcenie, znęcanie się nad słabszymi – to wszystko spotykało młodych żołnierzy, a wcześniej ich oficerów. I tak krąg się zamykał, generując kolejne oddziały złamanych mężczyzn. Pasikowski pokazał to wszystko poprzez opowieść o człowieku, który zdezerterował, bo nie wytrzymał, a w dodatku dowiedział się, że kobieta go zdradziła. W ślad za tytułowym Marcinem Krollem (Olaf Lubaszenko) rusza porucznik Arek (Bogusław Linda). Ma schwytać uciekiniera i zatuszować wszystko, zanim sprawą zainteresuje się prokuratura.
- 80 milionów
Reżyser: Waldemar Krzystek
Rok produkcji: 2011
Obsada: Krzysztof Czeczot, Piotr Głowacki, Wojciech Solarz, Olga Frycz, Paweł Domagała, Krzysztof Stroiński
Bardzo udana próba nakręcenia rozrywkowej opowieści o mitologizowanych czasach. Jesień 1981 roku. Młodzi działacze Solidarności, świadomi zbliżającego się stanu wojennego, postanawiają wypłacić 80 milionów złotych (pieniądze należą do związku) z wrocławskiego banku. Przedsięwzięcie kieruje ich na kurs kolizyjny ze Służbą Bezpieczeństwa. Film doskonale oddaje ducha czasów, gdy strajki na Wybrzeżu zmusiły reżim komunistyczny, by desperacko bronił swej władzy. Opowieść pokazuje nie tylko brawurową akcję rodem z „heist movies”, lecz także odwagę i determinację młodych związkowców w obliczu represji. „Ciemną stronę” znakomicie reprezentuje Piotr Głowacki w roli Sobczaka, kapitana SB – widzowie kochali go nienawidzić. Sam film pokazuje barwne, trudne czasy przemian, kiedy do gry dołączali politycy, związkowcy, bezpieka, cinkciarze, ale i księża. „80 milionów” bardzo dobrze sprawdza się zarówno jako produkcja oddająca ducha epoki, jak i trzymający w napięciu sensacyjniak.
- Piłkarski poker
Reżyser: Janusz Zaorski
Rok produkcji: 1989
Obsada: Janusz Gajos, Marian Opania, Mariusz Dmochowski, Małgorzata Pieczyńska, Jan Englert, Edward Linde-Lubaszenko
Polacy kochają piłkę nożną, nawet jeśli ona nie zawsze kocha ich (przynajmniej nie wtedy, gdy reprezentacja wychodzi na boisko). W końcu to wielkie widowisko, emocje – i jeszcze większe pieniądze. Zwłaszcza to ostatnie interesuje bohaterów „Piłkarskiego pokera”. Wchodzimy w ten późnopeerelowski zakątek futbolu, oprowadzani przez Jana Lagunę (świetny Janusz Gajos), zgorzkniałego sędziego, niegdyś bramkarza. Gdy Laguna dowiaduje się, że pogrywa z nim żona oraz prezes jednego z klubów, postanawia odmienić swój los. W przewrotny sposób wraz z kolegą ustawiają kolejne mecze, by jak najwięcej na tym zyskać. Oczywiście, takie oszustwo nie pozostanie niezauważone. „Piłkarski poker” to znakomita komedia sensacyjna o sportowym zacięciu, która „na wesoło”, ale wciąż trzymając w napięciu pokazuje, jak bardzo przeżarty korupcją potrafi być świat sportu.
- Wśród nocnej ciszy
Reżyser: Tadeusz Chmielewski
Rok produkcji: 1978
Obsada: Tomasz Zaliwski, Bolesław Smela, Henryk Bista, Jerzy Bończak, Teresa Lipowska, Halina Kowalska
Czas na kino subtelne, jakby z innej epoki, ale mroczne i tak dojmująco chłodne w przekazie, że wysiadają skandynawskie kryminały. „Wśród nocnej ciszy” to na pozór klasyczna historia pościgu za seryjnym mordercą, policyjna zagadka do rozwiązania, ale film szybko okazuje się czymś znacznie więcej. Lata 20. XX wieku pokazano tu w bardzo staranny, sugestywny sposób. Zbliżają się święta, w pomorskim miasteczku giną młodzi chłopcy, a zabójca zostawia na miejscu zabawkę z podobizną kotka. Sprawą zajmuje się komisarz Teofil Herman (Tomasz Zaliwski). Śledztwo wyniszcza policjanta, a na domiar złego śledczy nie radzi sobie z samotnym wychowaniem syna, Wiktora (Piotr Łysak).
- Prywatne śledztwo
Reżyser: Wojciech Wójcik
Rok produkcji: 1987
Obsada: Roman Wilhelmi, Jan Peszek, Jerzy Trela, Janusz Bukowski
Zanim Wojciech Wójcik nakręcił przygody komisarza Halskiego, które ściągały miliony Polaków przed ekran, zmieniał oblicze polskiego filmu sensacyjnego, i to jeszcze za PRL-u. „Karate po polsku” obrosło kultem, a „Prywatne śledztwo” to z kolei udana wariacja na temat kina zemsty, np. „Życzenia śmierci”. W wypadku samochodowym spowodowanym przez kierowcę ciężarówki ginie żona i córka byłego motocyklisty wyścigowego, Rafała Skoneckiego (Roman Wilhelmi). Gdy milicyjne śledztwo nie przynosi rezultatu, załamany Skonecki postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i znaleźć winnego. Sprawa komplikuje się, gdy tajemniczy jeździec morduje innych kierowców ciężarówek – podejrzenie pada właśnie na Rafała. „Prywatne śledztwo” było powiewem świeżości w polskim kinie i ale dostarcza rozrywki po dziś dzień.
- Wielki Szu
Reżyser: Sylwester Chęciński
Rok produkcji: 1982
Obsada: Jan Nowicki, Andrzej Pieczyński, Karol Strasburger, Dorota Pomykała, Leon Niemczyk, Grażyna Szapołowska, Jan Frycz
Hazard może być jednym z bardziej zgubnych nałogów, ale widowiskowości odmówić mu nie możemy. Pokerowa rozgrywka stanowiła największą atrakcję takich hitów jak „Casino Royale”. Jan Nowicki nie potrzebował gadżetów Jamesa Bonda, by czarować widza i kantować współgraczy. Wystarczył mu talent aktorski i szemrany urok osobisty. Jako tytułowy Wielki Szu oprowadza widza po świecie przestępców i bogaczy PRL-u. Hazardzista wychodzi z więzienia i próbuje uniknąć powrotu do nałogu, jednak szybko ulega pokusie i daje się namówić młodemu taksówkarzowi Jurkowi (Andrzej Pieczyński), by grali razem i ustawiali wspólne numery. To magnetyzująca, trzymająca w napięciu opowieść o cenie, jaką trzeba zapłacić, gdy damy się pochłonąć czemuś tak niebezpiecznemu i pasjonującemu zarazem.
- Psy
Reżyser: Władysław Pasikowski
Rok produkcji: 1992
Obsada: Bogusław Linda, Marek Kondrat, Cezary Pazura, Janusz Gajos, Jan Machulski, Agnieszka Jaskólska
Można ten film uwielbiać i cytować z nabożną czcią. Można go nie znosić i wyklinać za brutalność i prostactwo. Nie można mu jednak odmówić siły rażenia. „Psy” zatrzęsły polskim kinem w posadach. Już „Kroll” zapowiadał, co nadchodzi, ale to właśnie drugi film Pasikowskiego był strzałem w dziesiątkę. Pokazał ostrzejsze, czerpiące z amerykańskich wzorców kino sensacyjne, które jednak nie odcina się od gorzkiego komentarza społecznego. To przewrotny film – ostatnim sprawiedliwym, który robi porządek w zepsutym świecie, okazuje się tu zgorzkniały ubek z krwią na rękach, Franz Maurer. Wraz z kumplami przeniesionymi z bezpieki do policji próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości i wpada pod nóż handlarzy narkotykami. Film mógł się nieco zestarzeć (prezentacja kobiet to jego słaba strona), ale nie można mu odmówić gęstego klimatu i szczerości. „Psy” gryzły, szarpały i bez ogródek odsłaniały bezwład polskiego systemu, słabość transformacji oraz bezsilność służb mundurowych. Nie brały jeńców i atakowały na pohybel wszystkim. A przy tym wciągały jako porządny, gęsty dramat sensacyjny.
- Prawo i pięść
Reżyser: Edward Skórzewski, Jerzy Hoffman
Rok produkcji: 1964
Obsada: Gustaw Holoubek, Zofia Mrozowska, Hanna Skarżanka, Wiesław Gołas, Zdzisław Maklakiewicz
Uwielbiamy westerny, ale nasza historia zbyt się różni, by przeszczepić wielkie, amerykańskie opowieści w skali jeden do jednego na polski grunt. Było tak zwłaszcza we wczesnym PRL-u, gdy kraj dopiero podnosił się z gruzów. Mieliśmy jednak swój „dziki zachód”, ociekający świeżą krwią – ziemie odzyskane po II wojnie światowej. To tam przy akompaniamencie dojmująco smutnej ale i przekornie pełnej nadziei, piosenki „Nim wstanie dzień” (w wykonaniu Edmunda Fettinga, do słów Agnieszki Osieckiej i z muzyką Krzysztofa Komedy) zabierało nas „Prawo i pięść”. Film łączył westernową surowość z niespiesznym dramatem sensacyjnym. Poznawaliśmy w nim losy byłego więźnia obozu koncentracyjnego, Andrzeja Keniga, który zmierza do zachodniej Polski. Na zlecenie pełnomocnika rządu ma wraz z grupą podobnych sobie straceńców zabezpieczyć uzdrowisko na ziemiach odzyskanych. To opowieść o konfrontacji twardych kobiet i mężczyzn, zahartowanych wojennym zezwierzęceniem. Możemy wyczuć w filmie nieco propagandowy posmak, ale wybaczamy to produkcji, która jest przede wszystkim gorzką balladą o chciwości i żądzy przetrwania – instynktach, przez które nie obejdzie się bez rozlewu krwi.
Interesujesz się kinem, szczególnie polskimi produkcjami? Zobacz więcej na www.magiakina.com
Zadanie „ODKRYJ MAGIĘ KINA” jest współfinansowane ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.