Delikatna emulsja do demakijażu 3w1: mleczko, tonik, płyn do demakijażu:
Opakowanie to 245-mililitrowa butelka zakończona pompką. Taka forma aplikacji najbardziej mi odpowiada i za to duży plus. Zapach jest przyjemny i delikatny. Zauważyłam, że wszystkie kosmetyki z tej hialuronowej serii pachną bardzo podobnie, mają w sobie nutę świeżości. Konsystencja najbardziej przypomina mleczko do demakijażu, jest kremowa i śnieżnobiała.
Efekty niestety muszę opisać tylko z punktu „płynu”, a raczej mleczka do demakijażu oczu. Parafina mnie zapycha i nie używam jej na twarz. Na wacik wystarczy nałożyć malutką ilość wielkości ziarnka grochu. Następnie przykładam do oka, odczekuję parę sekund i zbieram makijaż z oczu. Należy przetrzeć kilka razu oko, aby tusz zszedł z rzęs. Radzi sobie z nim dobrze, delikatnie rozmazuje go na powiekach, ale po kilku chwilach makijaż całkowicie schodzi. Co do wodoodpornego makijażu (bo ponoć ma go doskonale usuwać) to nie wiem, nie używam takowego w zimę.
Cena wynosi ok. 12 złotych, jest ogólnodostępny.
Ocena: 3/6
Skład:
Enzymatyczny peeling do twarzy 3w1:
Relacja z testów na mojej mamie:
Peeling znajduje się w 7-mililitrowej saszetce. Takie opakowanie jest dobrym sposobem na zapoznanie się z kosmetykiem, jednak moim zdaniem można zbankrutować kupując non stop maseczki czy peelingi w tego typu pudełkach. Zapach znowu na plus: delikatny z nutką owocową, niedrażniący. Konsystencja jest typowo kremowa i śnieżnobiała. Nakłada się go przyjemnie na twarz.
Moja mama ma cerę suchą, wrażliwą i bardzo naczynkową. Peeling jest przeznaczony do właśnie takiej cery. Jego zadaniem jest usunięcie martwego naskórka, redukcja przebarwień i zmarszczek, nawilżenie i wygładzenie. Testerka zgadza się co do nawilżenia i wygładzenia. Skóra po użyciu jest miękka i przyjemna w dotyku. Suche skórki są usunięte, jednak te większe pozostają i twardo trzymają się twarzy. Ani jedna zmarszczka nie została usunięta, a szkoda… Saszetka wystarczyła na dwie aplikacje.
Cena: około 2-3 zł.
Ocena: 5/6
Skład:
Wyszczuplający krem-serum. Kuracja przeciw rozstępom.
Biało-niebieska, matowa tubka zapakowana w podobny kolorystycznie kartonik. Bardzo estetycznie i moim zdaniem profesjonalnie. Jak to produkt wyszczuplający od Eveline – zapach jest mentolowy, mnie on się podoba. Konsystencja gęsta i zbita, koloru białego.
Rozstępów nie posiadam i cieszę się z tego powodu. Skoro dostałam produkt, z chęcią go przetestowałam, bo lepiej zapobiegać niż leczyć. Zależało mi na ujędrnieniu ud, brzucha i pośladów – właśnie tam stosowałam serum.
Efekty po 3 tygodniach codziennego stosowania rano i wieczorem były bardzo dobre. Przy aplikacji czuć chłodzenie i mrowienie, więc używanie go podczas zimny miłe nie było. Wchłaniał się średnio szybko, zostawiał dziwną warstwę po sobie.
Przede wszystkim zauważyłam świetne nawilżenie. Skóra stała się wygładzona i miękka w dotyku. Ujędrnienie było czuć głównie na udach, tam mam dużo tłuszczyku, który teraz jakby zbił się i nie lata we wszystkie strony. Cellulit ani nie drgnął, ale widać go u mnie tylko po napięciu ud i tyłka. Wiadomo, że do jego redukcji potrzebna jest odpowiednia dieta i ćwiczenia. Kremy i masaże dopełnią tylko odpowiednio efekty. Jak przystało na Eveline, nie zawiodłam się ich kremem „wyszczuplającym”. Nie wyszczuplił mnie, ale ujędrnił, nawilżył i wygładził.
Cena: ?
Ocena: 5++/6 (6 byłoby w lato, gdyby jeszcze rzeczywiście wyszczuplał :P)
Skład:
Tak prezentują się 3 kosmetyki Eveline z zawartością parafiny i kwasu hialuronowego. Parafina w produktach do ciała jak Cię mogę, ale do twarzy… Niestety dla mnie jest nie do przełknięcia. Najbardziej jestem zadowolona z kremu-serum i myślę, że sięgnę po niego latem.
Testowała:
Izabela – Prowadzę blog urodowy, w którym głównie testuję i recenzuję kosmetyki. Moje recenzje są dokładne, obejmują wiele aspektów. Lubię to co robię i chętnie testuję każdy produkt. Jestem osobą solidną, dokładną, subiektywnie oceniam każdy powierzony mi produkt.Posiadam Certyfikat Rzetelna Blogerka.
Prowadzi bloga: http://wariacjeizi.blogspot.com/