Podróż jest jednym z motywów przewodnich w literaturze. Bohater z większymi lub mniejszymi problemami wędruje z punktu A do B. Dla czystej rozrywki czytelnika, można mu dorzucić Pierścień Władzy. Na końcu może tez czekać Mroczna Wieża, otoczona niekończącym się polem róż.
Tym razem głównym bohaterem jest jednorożec. Właściwie, jednorogini. Podobno ostatnia. Ot, wystarczający powód by rozpocząć wędrówkę. Wyrusza w podróż, by szukać. Jednak im dalej dociera, zamiast odpowiedzi znajduje wyjątkowo kiepskiego czarodzieja, wiedźmę, trzymającą w klatce własną śmierć i kobietę, do której młodość i miłość przyszły zdecydowanie za późno.
Żeby nie było za prosto, odpowiedzi na wszystkie pytania jednorogini, znajdują się u starego króla pełnego tajemnic (jedną z tajemnic jest postać pod zamkiem, będąca jednocześnie jego sługą i panem) i bardzo zagubionego księcia.
To powieść, w której jednorożce nie są jednorożcami, magowie i magia nie zawsze mają ze sobą po drodze, a bohaterowie naprawdę umierają. Trudno powiedzieć, o czym opowiada ta historia, od czytelnika zależy, jak odczyta tę książkę. Kończąc, „Ostatni Jednorożec” Petera S. Beagle’a to prawdziwa bajka. Prawdziwa, bo nie wszystko kończy się szczęśliwie. To pozycja zdecydowanie warta polecenia, nie tylko dla fanów fantastyki.