Niedawno doszła do mnie przesyłka z Oriflame, a w niej korektor oczyszczający w sztyfcie z olejkiem z drzewa herbacianego i rozmarynu… Czy przypadł mi do gustu? O tym za chwilę.
Pierwsze, co przykuło moją uwagę to na pewno zapach. Chyba każda z nas wie, jak pachnie mięta, prawda? Właśnie z tym kojarzy mi się ten korektor. Idealnie dopasowuje się do koloru mojej skóry, zmniejsza widoczność małych złośliwców.
Na początku obawiałam się, że beżowa strona będzie za ciemna, jednak lubię się 'bawić’ z kosmetykami i po delikatnym potarciu jest
wszystko okej. Trzeba uważać, bo jest strasznie delikatny.
wszystko okej. Trzeba uważać, bo jest strasznie delikatny.
Nie zużywa się tak szybko jak niektóre korektory. Co do sposobu użycia: najpierw zielona strona, która ma za zadanie rozjaśnić zaczerwienienia, a potem beżowa – żeby zamaskować wypryski. Takie proste, a jakie skuteczne!
Moja ocena to.. -6/6
/minus za cenę, 23zł za takie maleństwo…/