Orientalny zabieg Hammam w domowym zaciszu

10 lutego 2019, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

W ramach Wielkiej Akcji Testowania zapraszam do prezentacji orientalnych kosmetyków ze sklepu MarokoSklep.com, które testowała autorka bloga: kobietanieidealna.pl:

O rytuale Hammam, genialnych właściwościach olejku Arganowego czy rękawicy Kessa mogliście już u mnie przeczytać. Jednak do tego co dobre i sprawdzone, koniecznie trzeba wracać. A do tego istotne jest jakich kosmetyków używamy i czy są na pewno od sprawdzonych dostawców. Jeśli więc nie wiecie, gdzie się udać po dobre, marokańskie kosmetyki polecam MarokoSklep.com. Oprócz rzecz jasna propagowania pielęgnacji z orientalną nutą, założyciele sklepu promują również kulturę regionu.
Kiedy tytko robi się chłodniej moja skóra dosłownie szaleje. Począwszy od dłoni po stopy robi się szorstka, podatna na podrażnienia i swędząca. Same smarowanie, kremowanie nie jest w stanie ukoić moich cierpień i skrócić tortury. Nawet długie prysznice połączone z szorstką gąbką nie dają rady.
Postanowiłam połączyć przyjemne z pożytecznym. Taki zabieg Hammam, chociaż wanny nie posiadam to sposób na piękną skórę. Jednak zajmuje nieco czasu. Więc czemu by właśnie tych jesiennych, smutnych wieczorów nie zamienić w domowe Spa. Zestaw podstawowy już jest, czytajcie kosmetyki takie jak właśnie Czarne mydło – Savon Noir. U mnie po raz pierwszy pojawiło się w genialnej miętowej wersji. Do tego koniecznie drapiąca, potrafiąca się uporać z nadmiarem suchego naskórka rękawica Kessa. Hmmm. Do tego nastrojowa muzyczka, dwie – trzy świece zapachowe. Ja ostatnio rozkoszuję się aromatem kawy oraz pomarańczy z goździkami.
Gdy już mam czas dla siebie, a młody jest zajęty bajkami rozpoczynam swoje Spa. Niezawodne czarne mydło Savon Noir świetnie rozpuszcza martwy naskórek. Jednak trzeba dać mu trochę czasu. więc gdy ono działa, ja kładę maseczkę na twarz i coś odżywczego na włosy.
Miętowe Savon Noir kusi oko pięknym, zielonkawym kolorem. Mydło nadal posiada swój specyficzny zapach, jednak jest nieco złagodzony i odświeżony. Konsystencja produktu jest gęsta. Trochę wyglądem przypomina smar, ale wcale nie działa to na minus kosmetyku. Taki już urok czarnych mydeł. Należy pamiętać, aby mydło wyjmować z opakowania szpatułką lub koniecznie suchymi dłońmi. Potem z odrobiną wody doprowadzamy do pojawienia się piany i aplikujemy na skórę. Możemy przy tym wykonać delikatny masaż. Mydła Savon Noir działają jak peeling enzymatyczny, więc jak maseczka naturalnie rozpuszczają naskórek. Po odczekaniu kilkunastu minut warto dla lepszego efektu wspomóc działanie mydła rękawicą Kessa.
Rękawica Kessa ma energetyczny, pomarańczowy kolor. Za jej pomocą pozbywam się tego wszystkiego co rozpuściło mydło, a przy okazji także bardziej uporczywych sucharów. Mimo, iż rękawica ma niesamowitą moc złuszczania , używa się jej bardzo przyjemnie. Drapie, ale nie rani skóry. Jej działanie stopniujemy poprzez siłę nacisku.
Rękawicę po każdym użyciu należy przepłukać i wysuszyć. Aby dłużej cieszyć się nią w naszej pielęgnacji oczywiście wskazane jest jej wypranie. Traktujcie ją jak rzecz osobistą, typu gąbka. Jednak rękawica – jeden właściciel.
Na sam koniec przychodzi pora na dopieszczenie skóry, czyli odżywienie, nawilżenie i regeneracja. Tutaj przychodzi nam z pomocą niezastąpiony olejek arganowy. U mnie w połączeniu z balsamem koi skórę i na długo pozostawia ja w dobrej kondycji. Jest całkowicie naturalny, więc nie ma obawy że wywoła jakiekolwiek podrażnienia. Do tego genialnie wzbogaca inne kosmetyki pielęgnacyjne. Dla tych, co nie lubią czekać aż olej się wchłonie, taki mix z innym kosmetykiem jest idealnym rozwiązaniem.
Jeśli obawiacie się o zbytnie wysuszenie podczas złuszczania Savon Noir Mint, jest na to rozwiązanie. Gdy już sięgnięcie po rękawicę Kessa wystarczy nalać na nią kilka kropel olejku arganowego. Razem ze złuszczaniem od razu skóra będzie natłuszczona i z pewnością nie odczujemy ściągnięcia.
Nie ujęłam wszystkich plusów używania powyższego zestawu. Cóż, jeśli chodzi o rękawicę Kessa, to oprócz działania złuszczającego, poprawia także mikrokrażnie. Czarne mydła są idealne do pozbywania się toksyn z organizmu oraz dla cer trądzikowych. Regularne stosowanie Savon Noir reguluje produkcję sebum i zwęża pory, zwalcza bakterie. Wersja miętowa subtelnie chłodzi i orzeźwia. Jeśli chodzi o olej arganowy, to mogłabym wymieniać bardzo długo i zanudzać Was! Ale zapewne wiecie już, że jest świetny i warto włączyć go do swojej pielęgnacji. Także jeśli chodzi o włosy.
Hm, no tak. Myślę, że nie umknął Waszej uwadze ciekawy gadżet, który widnieje na zdjęciach. Jest to uroczy, gliniany pumeks. Dobrze trzyma się w dłoni. Chociaż jego przeznaczeniem jest złuszczanie zrogowaciałego naskórka na stopach, to najpierw wypróbowałam go nieco inaczej. W sumie jako zdzierak do ciała nie jest tak mocny jak rękawica Kessa, ale taki zabieg z jego użyciem jest całkiem przyjemny. A jak radzi sobie ze stopiszczami? U mnie ma co robić. Kryte buty, cały dzień na nogach, więc i odciski i zgrubienia to u mnie norma. Namoczone stopy w soli boheńskiej z dodatkiem oczywiście miętowego Savon Noir są gotowe na działanie glinianego pumeksu. Nie za pierwszym razem pozbyłam się wszystkiego, ale już przy drugim zastosowaniu mogłam pomiziać się po stopach z przyjemnością. Tylko mi bez żadnych zbereźnych myśli tutaj, bo żadną fetyszystką nie jestem. Jednak to jest fajne uczucie i radocha nie zadzierać stopami o podkolanówki i takie tam.

Gdy jesień Wam doskwiera, a skóra jest sucha właśnie naturalne metody jak rytuał Hammam sprzyja poprawie nastoju i stanu skóry. Relaks i pielęgnacja w jednym!

zobacz również:

  1. Klub Blogera
  2. Nasze Konkursy
  3. Testy Blogerek
  4. Baza Blogerek

 



Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

Dodaj komentarz