Na szczęście udało mi się użyć kolejny produkt otrzymany od pani Grażyny z firmy Mariza. To olejek , który testowałam podczas ulotnych, ciepłych dni maja… Teraz raczej pogoda nie zachęca do wystawiania swego ciała na słońce.
Od producenta:
Skład:
Cena: ok. 10 zł w zależności od katalogu
Moja opinia:
Nie będę się już denerwować wyglądem bloga, lecz przejdę do konkretów:) Olejek zamknięty został w ciemnej i wąskiej buteleczce z dozownikiem. Niewprawiona ręka może wylać zbyt dużo kosmetyku na rękę, ale ja zdążyłam się już przyzwyczaić do takiej aplikacji :)
Olejek jak to olejek, posiada płynną postać w kolorze orzechowym. Wbrew pozorom nie brudzi ubrań czego tak bardzo się obawiałam :)
Jeśli chodzi o zapach to spodziewałam się czegoś innego, a mianowicie intensywnego aromatu, który umilałby opalanie. Niestety olejek nie posiada takiego waloru. Ma za to szereg innych zalet :) Po pierwsze świetnie rozprowadza się na skórze, a tłusta warstwa ani trochę mi nie przeszkadzała. Po drugie nadmiernie nie natłuszcza, ani też nie podrażnia. No i po trzecie, uratował moje ciało przed czerwonym zabarwieniem :) Podczas pielenia ogródka nieźle się opaliłam,na szczęście w takim kolorze, który pragnęłam przez cały okres zimy :) Niby słoneczko chowało się za chmurkami, a jednak dotknęły mnie jego zdradliwe promyki.
Jeśli wybieracie się na wczasy, bądź też dużo czasu przebywacie na słońcu, zaopatrzcie się w taki olejek który ochroni skórę przed działaniem nadmiernego słońca. Przyspieszenia opalania nie zauważyłam, ale jak to mówi moja babcia z niczym nie wolno przesadzać :)