Do kremów pod oczy podchodzę (niestety) bardzo sceptycznie. Mam bardzo wymagającą skórę wokół oczu. Całą ciążę i cały okres po, w sumie do dnia dzisiejszego, borykam się z nagminnym i uciążliwym przesuszeniem skóry wokół oczu, szczególnie powiek, które pękają niekontrolowanie i sprawiają mi przy tym wiele bólu i kłopotu. Jakiś czas temu na portalu Uroda i Zdrowie, zgłosiłam się do testowania kremu pod oczy od Nova Kosmetyki. Skusił mnie dobry skład i nieznana mi dotąd firma. Jeżeli chcecie się dowiedzieć, w jaki sposób skończyła się moja przygoda z Odżywczo – Wygładzającym kremem pod oczy GOCranberry, zapraszam dalej.
Nova Kosmetyki
Odżywczo-Wygładzający Krem Pod Oczy GoCranberry
Odżywczo-Wygładzający Krem Pod Oczy GoCranberry przeznaczony jest dla każdego typu cery. Specjalnie wyselekcjonowane składniki intensywnie odżywiają i nawilżają delikatną skórę okolic oczu, pozostawiają skórę delikatnie natłuszczoną. Zapobiegają utracie wody oraz chronią przed niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi. Poprawiają napięcie skóry przywracając jej elastyczność. Lekka formuła kremu nie obciąża delikatnej skóry wokół oczu.
Niewielką ilość kremu wklepuj delikatnie w skórę okolic oczu. Stosuj codziennie w zależności od potrzeb (1-2 x dziennie) po dokładnym oczyszczeniu skóry.
Skład:
Aqua, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Squalane*, Pentylene Glycol, Glycerin, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Sorbitan Stearate*, Caprylic/Capric Triglyceride, Glyceryl Stearate*, Polyglyceryl-6 Palmitate/Succinate*, Cetearyl Alcohol*, Sucrose Cocoate*, Vaccinium Macrocarpon Fruit Extract, Panthenol, Sodium Hyaluronate, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Xanthan Gum, Parfum.
* składniki z certyfikatem ekologicznym
Gdybym miała określić ten krem jednym słowem, napisałabym cudowny. Używam go już blisko dwa miesiące, każdego dnia, dwa razy dziennie. Sprawdza się nawet, gdy używam go przed wykonaniem makijażu. Jest niezwykle lekki. Powiedziałabym nawet, że podchodzi pod delikatnie lejący. Swoją konsystencją przypomina mleczko kosmetyczne. Taka formuła kremu wchłania się dość szybko i bardzo poprawnie, bez tłustej warstwy, a dzięki temu nie pozwala by używany przeze mnie korektor, rolował się czy po prostu spływał. Krem GoCranberry pięknie pachnie i jego zapach przypomina mi tradycyjny żel Dove. Może to dziwne, ale już sam zapach dodaje świeżości i lekkości skórze. Bogaty skład kremu, a mamy tu: ekstrakt z owoców żurawiny, olej ze słodkich migdałów i z pestek moreli, skwalan, hialuronian sodu witamina E, panthenol, alantoina i brak parafiny, pochodnych ropy naftowej, silikonów, parabenów, konserwantów, sztucznych barwników, GMO, PEG, jest na pewno zdecydowanym plusem i furtką dla mnie, która pokazuje, że istnieją kremy naturalne, które nie wyrządzają mi krzywdy.
Musicie bowiem wiedzieć, że moja skóra niestety nie lubi wszystkiego co naturalne i dobre. Należę do tych osób, które często borykają się z problemami skórnymi, gdy funduję im kosmetyki w zupełności naturalne. Dlatego często patrzę przez zasłonę na komentarze, które krytykują mało naturalny skład kosmetyków. Swoją drogą to szkoda, że niektórzy nie szanują świadomego wyboru niektórych osób, jeśli chodzi o taki czy inny skład. Naprawdę nie wszyscy muszą być eko i nie wszyscy muszą jeść na śniadanie jaglankę z owocami. Ja jej nie lubię i średnio się czymś takim najadam ;)
Wracając do kremu, to muszę przyznać, że jestem absolutnie zachwycona tym, że posiada najlepsze z możliwych opakowań, czyli opakowanie z pompką. Służy to higienie i świeżości kosmetyku, który ma tylko sześć miesięcy przydatności do użytku. Jedna pompka, a jest ona dość duża, zdecydowanie wystarcza, by zaaplikować krem pod jedno i drugie oko. Skraca to na pewno czas zabawy z produktem. Nie musimy go podwójnie odmierzać.
Przyszedł czas na najważniejsze, czyli działanie kremu. Mam bardzo wymagającą skórę wokół oczu. Wyrzuty AZS robią z tą strefą mojej twarzy istną samowolkę. Trudno jest ją odpowiednio nawilżyć i odżywić jednocześnie. Testowany przeze mnie krem GoCranberry ku mojemu zaskoczeniu sprawdza się w tej kwestii celująco. Celująco mimo, że konsystencja kremu na to nie wskazuje. Jest to drugi kosmetyk, jaki spotkałam na swojej drodze, który podołał temu niełatwemu zadaniu. Dzięki temu produktowi cieszę się naprawdę miękką, delikatną, miłą w dotyku i nawilżoną skórą wokół oczu. Skóra się nie łuszczy, nie swędzi, a to niestety mój największy problem. Według producenta to zapewne działanie ekstraktu z owoców żurawiny, którego zadaniem jest wzmacniać odporność skóry i działać przeciwzapalnie. Ekspertem nie jestem, ale rzeczywiście coś w tym jest. Jeżeli chodzi o efekt wygładzania, którym krem się reklamuje, to nie jestem w stanie się do końca wypowiedzieć. Skóra rzeczywiście jest bardziej gładka, napięta, jednak moje zmarszczki pozostają nadal na swoim miejscu ;) To mnie nie zraża i nie zaskakuje, tak już po prostu jest.
Na co dzień krem mieszka na drzwiach mojej lodówki i kiedy sięgam po niego rano, jest doskonałym ukojeniem na moje często zapuchnięte powieki. Nocne wstawanie do dziecka robi swoje. Kosmetyk działa jak błyskawiczny kompres żelowy, na który rano nie mam zbytnio czasu. Jest dla mnie świetnym porannym rozwiązaniem na natychmiastową pobudkę.
Kosmetyk nie podrażnia, nie powoduje pieczenia skóry. Jest naprawdę bardzo delikatny. Nawet gdy dostanie się przypadkiem do oka, nie powoduje u mnie niepożądanego łzawienia. Nie zmusza mnie do zmycia nałożonego kremu.
Jestem zadowolona z działania Odżywczo -Wygłądzającego kremu pod oczy GoCranberry. Mam nadzieję, że to pierwsza, ale nie ostatnia przygoda z produktami tej marki. Chętnie sprawdziłabym jak sprawuje się krem do rąk. Jeśli znacie inne, godne polecania kosmetyki z serii żurawinowej, to czekam na sugestie z Waszej strony.