Niegdyś różne metody usuwania zaćmy były ryzykowne i często mało skuteczne. Dziś nowoczesna technika usuwania zmętniałej soczewki sprawia, że zaćma nie jest postrzegana przez specjalistów jako choroba groźna. Zabieg wszczepiania nowej soczewki jest bezbolesny, mało inwazyjny i bezpieczny, a pacjent zwykle już tego samego dnia może wrócić do domu. Nie zawsze jednak było to takie proste.
Niegdyś wyobrażano sobie wodospad tajemniczej substancji spływającej z mózgu do oka, który stopniowo powoduje ślepotę. Dlatego poprzez skojarzenie z egipskimi progami wodnymi przyjęło się nazywać tę chorobę kataraktą. Zaćma to polskie określenie obrazujące zmętnienie soczewki, widoczne u osób z tą dolegliwością.
Od ponad 2000 lat lekarze i szamani badali oraz próbowali leczyć tę chorobę. Pierwszą metodą był zabieg zepchnięcia soczewki w głąb gałki ocznej. Dopiero na przełomie XVI i XVII wieku Jacques Daviel zrewolucjonizował ten obszar okulistyki upowszechniając metodę wewnątrztorebkową. Polega ona na wydobyciu zmętniałej soczewki na zewnątrz oka za pomocą pincety lub pętli. Pacjenci po przeprowadzeniu tego zabiegu musieli używać okularów. Ich układowi optycznemu brakowało +10 dioptrii do dali i +13 dioptrii do czytania. Polacy także mają swój wkład w rozwój światowej okulistyki. W latach 60. prof. Tadeusz Krwawicz najpierw zamrażał krioekstraktorem zmętniałe tkanki, a potem je usuwał. Przełomowym wydarzeniem było wykorzystanie metody zewnątrztorebkowego wydobycia zaćmy poprzez rozdrobnienie zmętniałej soczewki, wydobycie jej z oka z pozostawieniem w oku torebki soczewkowej i wszczepienie do niej sztucznej plastikowej soczewki. Technika ta zrewolucjonizowała tę dziedzinę okulistyki. Jej udoskonalana przez parę dekad wersja jest stosowana po dziś dzień. Początkowo ryzyko powikłań było dosyć wysokie, ale wszczepianie sztucznych soczewek umożliwiło pacjentom znaczną poprawę widzenia. Do bliży jednak nadal konieczne było noszenie okularów.
Dziś dzięki zastosowaniu nowoczesnych technik umożliwiających usunięcie zaćmy przez mikrocięcie ryzyko powikłań przy operacji usunięcia zaćmy jest znacznie mniejsze. Przejście od tradycyjnych soczewek jednoogniskowych do nowoczesnych wieloogniskowych umożliwiło jednoczesną korekcję wady wzroku, a konstrukcja soczewek wieloogniskowych w większości przypadków pozwala uniezależnić pacjentów od konieczności noszenia okularów do dali i bliży. Różne modele soczewek wieloogniskowych poza usunięciem zaćmy, spełniają także inne funkcje. Soczewki AcrySof®ReSTOR® oraz AcrySof®ReSTOR®Toric służą również pacjentom, którzy nie mają zaćmy, a chcieli by wrocić do czasów gdzie nie nosili okularów czyli dla pacjentów po 45 roku życia u których pojawiała się prezbiopia. Natomiast soczewki AcrySof®ReSTOR®Toric oraz AcrySof®Toric korygują dodatkowo astygmatyzm, który często współistnieje z innymi wadami wzroku. Wszystkie modele nowej generacji chronią siatkówkę oka przed zaćmą wtórną i szkodliwym światłem niebieskim. Do produkcji soczewek stosuje się najlepszej jakości materiały.
Sam zabieg operacyjny jest bezpieczny i wykonywany w miejscowym znieczuleniu. Mówi się o nim jako o zabiegu mało inwazyjnym, o niskim ryzyku powikłań.
„Jeszcze trzy dekady temu operacja usuwania zaćmy nie była aż tak bezpieczna jak dziś. Dlatego też, w naszym społeczeństwie wciąż funkcjonują stereotypy na temat jej leczenia. Wielu pacjentów niestety nie jest informowanych o istnieniu specjalistycznych soczewek najnowszej generacji. Jest to o tyle istotne, że wybór soczewek ma przecież istotny wpływ na jakość życia pacjenta po operacji, a na dokonywanie wymiany soczewki na inną po wykonanym zabiegu jest już za późno.” – podsumowuje okulista dr Wojciech Kołodziejczyk.
Więcej na stronie:
www.leczeniezacmy.pl