Nowalijki – jeść czy nie jeść?

28 marca 2011, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny
Dawniej wiosna kojarzyła się ze świeżym szczypiorkiem i sałatą, a także rzodkiewką i szczypiorkiem. Stanowią nie tylko z urozmaicenie naszego jadłospisu, który zimą jest bardzo ubogi w warzywa, ale wydaje nam się także, że dostarczają wielu witamin i składników mineralnych, które w okresie wiosennym są nam niezwykle potrzebne. Jednak teraz wszystkie warzywa możemy kupić przez 12 miesięcy, pytanie tylko czy zawsze są równie zdrowe?

Nowalijki lepsze i gorsze…

Słownik języka polskiego definiuje nowalijki jako młode jarzyny ukazujące się po raz pierwszy w danym roku. Czy zatem w ogóle możemy dzisiaj mówić o nowalijkach? Nie możemy, bo sezonowe jarzyny, które kiedyś pojawiały się w sklepach tylko na wiosnę, teraz dostępne są przez cały rok. Najczęściej sprowadzane są z zagranicy, z krajów o cieplejszym klimacie i są po prostu tańsze.
Skąd pochodzą nowalijki sprzedawane w supermarkecie? Każdy producent pakuje swoje jarzyny w skrzynki opatrzone etykietą. Przepisy określają, co musi się na tej etykiecie znaleźć: nazwa producenta, nazwa produktu, kraj pochodzenia oraz tzw. klasa produktu. Im jest ona wyższa, tym owoce i warzywa są dorodniejsze. Najlepiej kupować produkty klasy ekstra lub pierwszej. Można zatem bez trudu sprawdzić, skąd towar pochodzi, ale nie sądzę, by była to przydatna informacja.
Co jest złego w roślinach ze szklarni? Prawo określa dopuszczalne dawki nawozów i środków ochrony roślin oraz okresy karencji (czyli czasu, który musi upłynąć pomiędzy ich zaaplikowaniem a sprzedażą jarzyn czy owoców) zarówno w sezonie, jak i poza nim, w warunkach szklarniowych. Ale przecież jarzyny spod szkła są nie tylko nawożone. Są również doświetlane, dogrzewane albo produkowane nie w glebie, tylko hydroponicznie (czyli w roztworze wodnym, chociaż technika ta w zasadzie dotyczy roślin ozdobnych). To ich może nie dyskwalifikuje – skład witamin, minerałów, białek czy cukrów może być taki sam – ale pozostaje pytanie: czy szukamy jarzyn naturalnych, czy zgadzamy się na takie sztucznie wytworzone przez człowieka? Zawartość witamin i minerałów w warzywach szklarniowych jest zbliżona do tych uprawianych na polu. Nowalijki mogą mieć tylko nieco mniej witaminy C i bioflawonoidów ze względu na brak światła słonecznego. Dzień jest krótki, a szyba szklarni stanowi filtr dla promieni. Ale różnica nie jest znacząca. O wiele większą różnicę czujemy w smaku, bo z powodu znikomej ilości słońca w nowalijkach nie wytwarza się dostatecznie dużo cukrów i substancji zapachowych. Taka metoda nie pozbawia jednak warzyw składników odżywczych.
Niestety, tak naprawdę nie jesteśmy w stanie rozpoznać, czy nowalijki, które zamierzamy kupić, są przenawożone, czy nie, bo nie świadczy o tym ani wielkość, ani kolor warzywa. Dlatego jeżeli mamy wybór, powinniśmy sięgać po jarzyny od zaufanego dostawcy. Na pewno wolne od sztucznych nawozów, herbicydów i pestycydów są produkty rolnictwa ekologicznego, gdyż w takiej metodzie używa się naturalnego nawozu np. kompostu. W sklepach z żywnością ekologiczną możemy zażądać certyfikatu potwierdzającego, że faktycznie zostały uprawiane bez dodatków nawozów. W tych gospodarstwach nie używa się syntetycznych, łatwo dostępnych nawozów mineralnych – mówi prof. Ewa Rembiałkowska z Zakładu Żywności Ekologicznej SGGW. W zamian stosuje się naturalne komposty, z których roślina pobiera tylko tyle związków azotu, ile potrzebuje – nawóz nie kumuluje się więc ani w korzeniach, ani w liściach. Kłopot w tym, że takie nowalijki można kupić tylko w sklepach z ekologiczną żywnością, a i tam jest ich stosunkowo niewiele i mają dosyć wysoką cenę.
Nic nie stoi na przeszkodzie by uprawiać rośliny w domu. Na parapecie wyrośnie szczypiorek i zielona pietruszka, w inspekcie na działce czy w ogródku – rzodkiewki i sałata. Wówczas będziemy mieć pewność, że w ich uprawie nie zostały użyte środki chemiczne. Zasadzona w doniczce cebula lub pietruszka oraz wysypana na wilgotną ligninę rzeżucha zazielenią się w ciągu kilku dni. Uprawa tychże roślin jest niezwykle prosta, pamiętajmy tylko o tym, aby miejsce dorastania naszej zieleniny było nasłonecznione, a rośliny podlewane regularnie. Efekty są błyskawiczne, pierwszy szczypior czy nać pietruszki możemy już spożywać w tydzień po posadzeniu.

Szkodliwe czy nie…

Nowalijki nie rosną zazwyczaj w naturalnych warunkach. Uprawiane są one w szklarniach, przy mniejszym dostępie światła, „wspomagane” różnymi nawozami, w których często znajdują się metale ciężkie, ołów, kadm, rtęć, miedź, środki ochrony roślin, stąd – mogą nam zaszkodzić. Najbardziej szkodliwe są te, które nawożone były nawozami azotowymi, albowiem azotany i azotyny spożywane w dużych ilościach mogą być niebezpieczne dla zdrowia. Rośliny przyswajają je nieselektywnie – to znaczy, że pobierają ich tyle, ile im dostarczymy, a nie tyle, ile im potrzeba. A dostarczamy ich zwykle zbyt dużo – kontrole przeprowadzane przez Inspekcję Handlową Artykułów Rolno-Spożywczych dosyć często wykazują przekroczenie dozwolonych norm. Dużo azotanów gromadzi się zwłaszcza w korzeniach i zewnętrznych liściach warzyw. A zatem najwięcej może ich być w rzodkiewkach, marchewce czy sałacie. Nadmiar związków azotu może być u człowieka przyczyną zatrucia, a na dłuższą metę również wywołać raka żołądka. Azotany upraszczają się w organizmie do azotynów, które przekształcają się później w rakotwórcze nitrozoaminy. Azotyny zmniejszają wykorzystanie z pożywienia białek, tłuszczów, witaminy A i z grupy B. Szczególnie niebezpieczne są dla niemowląt, małych dzieci i osób starszych. Lekarze ostrzegają: z jedzeniem większej ilości młodych warzyw poczekajmy na rośliny gruntowe. Młode warzywa dzieli się również na te, które w większym lub mniejszym stopniu gromadzą szkodliwe substancje. Do tych pierwszych należą: szczypiorek, sałata, rzodkiew, buraczki, szpinak. Natomiast najbezpieczniejsze są ogórki, ziemniaki, pomidory, marchew i korzeń pietruszki.
To oczywiście nie oznacza, że nowalijki, to trucizna – wyjaśnia Elżbieta Socha – Stolarska, Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny. Oczywiście, są więcej nawożone, niż warzywa gruntowe. Ale są badane i jeżeli nieuczciwy plantator przesadza z nawozami, to się wykryje. Taka partia nie trafia do sklepów. To samo dotyczy produktów sprowadzanych z zagranicy, jak na przykład chińskie truskawki czy egipskie ziemniaki. Dlatego nie rezygnujmy z tego źródła witamin, tylko oczywiście z nim nie przesadzajmy. Nowalijki są dodatkiem do posiłków, a nie podstawowym posiłkiem. Niebezpiecznych następstw powinniśmy się obawiać tylko wtedy, gdy spożywamy naprawdę duże ilości nowalijek. Tak jak w wypadku każdego innego produktu: co za dużo to nie zdrowo – mówi dr Mieczysław Szalecki, pediatra. Nie musimy od razu zjeść kilograma szklarnianych pomidorów czy dodawać do zupy dwa pęczki pietruszki.

Jeść czy nie jeść…

Czy to oznacza, że powinniśmy całkowicie zrezygnować z pierwszych warzyw? Nie. Kupując nowalijki trzeba się kierować zdrowym rozsądkiem oraz trzeba zachować umiar w ich spożyciu, tak aby stanowiły one tylko dodatek w całodziennej diecie.
Nie zaleca się przechowywania warzyw w zamkniętych woreczkach foliowych, gdyż obecne w nich azotany szybciej przekształcą się w szkodliwe azotyny. Przed rozpoczęciem jedzenia każde warzywo, czy owoc trzeba dokładnie umyć – to najskuteczniejszy sposób usunięcia większości szkodliwych substancji i zabrudzeń.
Warto jest też nauczyć się kupować nowalijki. Po pierwsze zawsze dobrze jest zapytać sprzedawcę, skąd pochodzą warzywa na jego straganie. Stopień jego zakłopotania może nam wiele powiedzieć o jakości sprzedawanych warzyw, a brak jakiejkolwiek odpowiedzi jest najlepszym dowodem na to, że lepiej zaopatrzyć się u kogoś innego. Dalej – w ramach tropienia nieuczciwych handlowców i producentów warto zapytać sprzedawcę o azotany – pewnie nie będzie nawet wiedział, co to jest. Dla nas to sygnał: tu nie kupuj. Wreszcie sami sprawdźmy jakość oferowanych warzyw. Nie jesteśmy wprawdzie w stanie zbadać zawartości substancji chemicznych, ale…
1. Nowalijki warto powąchać – czy ich zapach przypomina nam środek lata, czy raczej stację benzynową? Oczywiście zapach roślin nigdy nie będzie tak intensywny jak warzyw w sierpniu czy wrześniu, ale niewątpliwie, te uczciwie hodowane pachną delikatnie i we właściwy sobie sposób.
2. Ważny jest też wygląd rośliny. Nowalijki z przedawkowaną ilością azotanów szybciej więdną. Dlatego podczas zakupów warto rzucić okiem, czy liście i bulwy są jędrne, sprężyste, twarde i w odpowiednim kolorze. Wybierajmy warzywa mniejsze, nie wyrośnięte – te na pewno zwierają mniej środków chemicznych. Sałata powinna mieć soczyste, jasnozielone liście i zbity głąb, trzeba ją również dokładnie umyć. Podobnie postępujemy ze szpinakiem. Ten należy poddać gruntownej kąpieli również ze względu na pozostałości ziemi, w której rósł. Rzodkiew nie może być przerośnięta, lepiej kupić mniejszą. Niektóre z młodych warzyw to gwiazdy jednego sezonu. Kalarepka czy szparagi najlepiej smakują tylko wiosną, później robią się zdrewniałe i przejrzałe. Natomiast malutkie buraczki, które wiosną doskonale nadają się do sporządzenia smacznej botwinki lub chłodnika, czy młodziutkie marchewki dojrzeją i będzie można cieszyć się ich pełnym smakiem cały rok.
Obróbka też jest bardzo ważna. Starannie obieramy młode ziemniaki. Ich skórka zawiera najwięcej toksyn. Młodą marchewkę najlepiej jeść gotowaną. Usuwamy wierzchnie liście sałaty oraz nerwy liściowe. Nie dopuszczamy do niedoboru w organizmie witamin C i E, a także selenu, białka, żelaza, wapnia i magnezu. Te składniki odżywcze skutecznie neutralizują działanie szkodliwych substancji. Pamiętajmy jednak, że na młode, surowe warzywa muszą bardzo uważać alergicy, wrzodowcy i osoby z zespołem jelita nadwrażliwego.

Dlaczego warto…

1. Rzodkiewka zwiększa produkcję żółci. Dzięki związkom siarki chroni przed nowotworami. Ma sporo błonnika pokarmowego, który przyspiesza przemianę materii. Ale osoby mające problemy z pęcherzykiem żółciowym powinny unikać rzodkiewek, bo działają one żółciopędnie i mogą prowokować ataki bólu.
2. Sałata dla kobiet w ciąży. Stanowi dosyć dobre źródło kwasu foliowego – substancji potrzebnej kobietom planującym potomstwo. Jest niskokaloryczna (jeden liść to 1 kcal), dlatego poleca się ją osobom na diecie odchudzającej, oczywiście pod warunkiem że nie oblejemy jej tuczącym sosem śmietanowym.
3. Pomidor przeciw rakowi. Ma sporo wit. C oraz trochę E, K i PP. Zawiera też dużo potasu obniżającego ciśnienie krwi. Ale najważniejszy jest likopen – antyutleniacz z grupy karotenoidów. Zapobiega on wielu chorobom – m.in. zawałowi serca i miażdżycy, rakowi szyjki macicy, piersi czy prostaty.
4. Ogórek działa moczopędnie. Nie jest bogaty ani w witaminy, ani w minerały – zawiera trochę jodu i wit. A. Ma mało kalorii (13 kcal w 100 g) i delikatnie pomaga usuwać nadmiar wody z organizmu. Obecne w ogórkach enzymy rozkładają wit. C. Lepiej więc nie łączyć ich w jednym daniu np. z pomidorami.
5. Natka pietruszki. Ma bardzo dużo wzmacniającej odporność witaminy C. Działa moczopędnie, dlatego zaleca się ją w zaburzeniach pracy nerek. Jest ważna w diecie palaczy, bo neutralizuje rakotwórcze związki znajdujące się w dymie tytoniowym. Nie należy jeść jej przed wizytą w solarium lub ekspozycją na słońce, bo uwrażliwia skórę na promieniowanie UV i może być przyczyną przebarwień.Zawiera związki siarkowe, które zapobiegają nowotworom. Ułatwia trawienie i ma właściwości bakteriobójcze. W jego skład wchodzi kwercetyna – silna substancja przeciwutleniająca, która zapobiega zakrzepom, miażdżycy i zakażeniom. Uważać na to warzywo powinny osoby cierpiące na zgagę. Ma witaminy C, A, E, B i PP oraz sporo jodu. Działa bakteriobójczo i moczopędnie. Pomaga przy kłopotach z potencją u mężczyzn i wzmaga laktację u karmiących kobiet.
Młode warzywa można przyrządzać na wiele sposobów. Wspaniale smakują na surowo pod postacią sałatki podawanej jako dodatek do dań głównych. Można je również gotować na parze, wtedy nabiorą jeszcze bardziej intensywnego koloru i podawać z roztopionym masełkiem. Do tego celu najlepiej nadają się brokuły, młode marchewki, młody groszek czy kalafior. Młode ziemniaki na przykład, możemy gotować w łupinkach i podawać z dodatkiem czosnkowego serka, koperku, szczypiorku lub masła. Nowalijki można również piec w piekarniku z rozmaitymi dodatkami mięsnymi lub serami. Wystarczy polać je oliwą, przyprawić i zajadać ze smakiem. Pamiętajmy, że młode ziemniaki zawierają dużo wody, więc gdy przyrządzamy je w piekarniku, należy znacznie wydłużyć czas pieczenia.
Jak widać mimo, wielu ostrzeżeń nie należy się zniechęcać do spożywania nowalijek, bo niestety pokusa jest duża, a tej świeżości nic nie zastąpi. Oczywiście zachowajmy umiar w ich konsumowaniu, ale pozwólmy sobie też na wprowadzenie odrobiny wiosny i przedsmaku lata na nasze talerze. Już od samych kolorów poczujemy się znacznie lepiej.
Materiały:
www.gp24.pl, www.poradnikzdrowie.pl, www.kuchnia.tv, www.edziecko.pl.
Zebrała: Marta