Naturalny spray do włosów z witaminami – opinia

20 grudnia 2012, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Kto lubi nowości? Ja! A kto lubi kosmetyki do kilku partii ciała o natychmiastowym działaniu? Wiadomo że ja! Kiedy nadarzyła się więc okazja na wypróbowanie kosmetyku który:

a.jest rosyjski,

b.można zakupić w sklepie Kalina

c.idealnie nadaje się zarówno  do włosów, skóry ciała oraz twarzy

d.w mgnieniu oka ma odżywić włosy i ciało

Pomyślałam: jestem w niebie! To będzie mój hit! Kiedy dotarła do mnie paczuszka ze sprayem NaturaSiberica  Żywe witaminy – oniemiałam z zachwytu! Piękne opakowanie ukazujące uroczą zawartość. Ucieszyłam się jak małe dziecko. Dawno żaden kosmetyk nie wywołał we mnie tak wielkiego entuzjazmu. Dawno też od żadnego kosmetyku nie oczekiwałam tak wiele…
O Witaminach pisze się zarówno w samych pozytywach jak i negatywach. Wywołały skrajne opinie, z resztą nie dziwi mnie to. Skład, jak to w przypadku rosyjskich kosmetyków, zachwyca i porywa. Jestem jak najbardziej  na tak! Ekstrakty z Maliny Moroszki i Dzikiej Jeżyny bogate w Witaminę C regenerują komórki skóry, poprawiając jej elastyczność. Sofora Japońska, naturalne źródło Rutyny aktywizuje proces odnowy komórek skóry. Dzika Róża Dahurska zawierająca witaminy B, E i beta karoten poprawia strukturę włosa, sprawia że stają się silne i posłuszne. Ekstrakt z Czarnej Jagody Syberyjskiej przywraca włosom kolor i blask.



Witaminki znajdują się w eleganckiej butelce z twardego plastiku zaopatrzoną w atomizer. Przezroczyste opakowanie ukazuje delikatnie pomarańczowy żel w którym zatopiono malutkie złote drobinki (podobno to mika) oraz czerwone kapsułki. Efekt naprawdę przykuwa uwagę i zachęca do zakupu. Moim zdaniem, żadne zdjęcie nie oddaje uroku produktu, jestem pewna że wiele z Was byłyby zachwycone trzymając go w rękach. Spray oprócz wyglądem przykuwa uwagę słodkawo kwiatowym zapachem. Czytałam, że wielu z Was bardzo przypadł on do gustu.

Aplikacja produktu za pomocą atomizera jest niesamowicie wygodna, nie zacina się , nie zapycha, jednak smużka która wydobywa się z niego jest na tyle intensywna, że nie polecałabym Wam stosowania go z odległości. W moim przypadku aplikacja zawsze wydobywała się na dłoń, chyba że miałam ochotę użyć go odrobinę na ciało. Kapsułki pękają podczas rozpylania. Spray jest niesamowicie lekki, jak mgiełka. Rozprowadza się idealnie i szybko wchłania, nie pozostawia tłustego filmu na naszym ciele. Praktycznie….nie pozostawia nic. Nawilżenie niestety jest na bardzo niskim poziomie. Próbowałam zastosować witaminy na dłoniach, dekolcie, łydkach, twarzy…w przypadku łydek, bardzo suchych miejsc nie sprawdził się zupełnie. Mogę go polecić jedynie jako miły aspekt w pielęgnacji dekoltu, szyi i twarzy. Miłośniczki szybko wchłaniających się lekkich kosmetyków, posiadające tłustą bądź mieszaną cerę, moim zdaniem będą bardzo zadowolone. W przypadku mojej bardzo suchej skóry, spray niestety nie zadziałał. Jeśli mam się doszukać plusika, to dodam że drobinki zatopione w żelu delikatnie rozświetlają cerę i sprawiają że jest ona bardziej promienna.

W przypadku włosów oprócz pięknego zapachu, ponownie nie zaważyłam spektakularnych efektów. O aplikowanie kosmetyku bezpośrednio na włosy nie ma mowy. Sprawdził się jedynie sposób spryskiwania dłoni i delikatnego wmasowywania we włosy. Mimo braku wielkich rezultatów, lubię aplikować witaminki we włosy, sama nie wiem dlaczego wywołuje to u mnie tak pozytywną reakcję. Jednak ponownie ze smutną minką oznajmiam: szału nie ma.
Kosmetyk muszę niestety ocenić jako nietrafiony. Nie dla mojej suchej i wymagającej cery, nie dla moich suchych włosów. Być może w przypadku mniejszego przesuszu witaminki zadziałały by rewelacyjnie, jednak ja jestem przekonana, że sama kosmetyku nie zakupię, byłyby to dla mnie stracone pieniążki.  Przygodę z witaminami nie kończę jednak z niesmakiem, bardzo lubię rosyjskie kosmetyki a Sklepu Kalina za pewnie nie muszę Wam reklamować. Jestem pewna, że ich produkty zagoszczą na mojej półce jeszcze nie raz. Tym bardziej że czas zakupić cudowną i jedyną drożdżową maskę do włosów o której pisałam tutaj. Polecam!

Testowała:

Sonja – Mam na imię Sonia, prowadzę działalność gospodarczą związaną z tematyką urody. Jestem wrażliwą duszą, poszukującą siebie w tym wielkim świecie. Uwielbiam zakupy, kosmetyki – jak każda sroczka. Od ponad roku dzięki blogowi poznaję świat urody, coraz bardziej świadomie dobieram swoje kosmetyki. Interesują mnie wszelkie nowinki, wszystko to, co nieznane, nieodkryte a przede wszystkim profesjonalne. Na moim blogu daję Wam z siebie to, co najlepsze, staram się aby moje recenzje były obszerne i rzetelne. Posiadam Certyfikat Rzetelna Blogerka.
Prowadzi bloga: http://ori-leszno.blogspot.com/