Naftalinowa klątwa czy znikające Wyspy Naftalinowe?
Brzmi niedorzecznie? A jednak! I czas najwyższy się nad tym poważnie zastanowić. Dlaczego? Już wyjaśniam. Dwa lata temu i niedługo po premierze Wysp Naftalinowych znajoma autorki pożyczyła swojej dobrej koleżance, udającej się do szpitala, książkę – WYSPY NAFTALINOWE. Oczywiście w nadziei umilenia jej pobytu w oazie zdrowienia. Oaza przetrwała, koleżanka już nie. Gdzie książka – nie wiadomo. Miesiąc później psiapsiółka ze szkolnej ławy autorki udostępniła lekturę swej mamie, udającej się na rutynowe badania do kolejnej oazy zdrowia. I co? Sprawa zakończyła się smutnym pogrzebem. Książka znikła Aby ktoś mnie nie posądził o czarny humor – dodam, że te wydarzenia są autentyczne. Jakiś czas później pisarka otrzymała kolejną wieść, jakoby inna znajoma autorki pożyczyła powieść swemu koledze. Tym razem do książki dobrał się pies znajomego, rozszarpując kilka kartek, w tym tę z dedykacją. Póki co – wszyscy żyją, lecz nie wiadomo co będzie dalej. Książka unicestwiona. Najwyraźniej
Wyspy Naftalinowe są obarczone sporym ryzykiem, więc ostrzegam wszystkich w dobrej wierze – nie pożyczajcie nikomu zakupionych Wysp Naftalinowych! Chyba, że komuś źle życzycie. Ci, którzy czytali całą trylogię dobrze wiedzą, z jakimi sensacjami mierzyła się główna bohaterka wszystkich trzech części powieści. I kolejny raz się okazuje, że życie pisze najciekawsze – choć czasem smutne – scenariusze. A podobno „…Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła…”, jak stwierdziła Wisława Szymborska.
Więcej o książce Anety Skarżyński na jej funpage – https://www.facebook.com/skarzynskianeta