Mineralne cienie w kolorze złota – sklep rhea.com.pl

4 października 2012, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Nie jestem wielkim mineralnym freakiem, szczególnie jeśli chodzi o podkłady, które na mojej suchej cerze nie zachowują się zbyt fajnie. Dlaczego ? Większość ( żeby nie powiedzieć wszystkie) kosmetyków z tej grupy występuję w formie nawet nie tyle suchej co po prostu sypkiej. Kosmetyki bardziej kolorowe czyli cienie i róże to już inna bajka, więc dzisiaj na tapecie będzie mineralny cień.

Produkt sygnowany jest nieznaną mi wcześniej marką Rhea. Informacja umieszczona na odwrocie opakowania sugeruje iż firma jest polska, ale zgodnie z tym, co znalazłam na Wizażu, marka jest do naszego kraju jedynie sprowadzana z USA.

Opakowanie: określiłabym jako w miarę standardowe dla tego typu kosmetyków. Duży plus na pewno za sitko, o którym nie wszyscy producenci pigmentów i cieni w formie sypkiej pamiętają. Dodatkowo nowy cień ma owe sitko zabezpieczone naklejką, co też moim zdaniem można zaliczyć jako zaletę (pomimo iż to przecież oczywista oczywistość). Mam jedynie wątpliwość co do jakości  plastiku z którego słoiczek jest wykonany.

Kolor jaki mam to Candlelight – odbiega on jednak trochę od tego, czego się po nim spodziewałam. Na zdjęciach w Internecie wydawał się co prawda opalizujący, ale bardziej biały. Tutaj efekt opalizowania jest tak duży, ze po nałożeniu na powiekę cień w zasadzie staje się żółtym złotem. Nie jest brzydki – ładnie komponuje się z C’mon Cameleon z Catrice i często go tak używałam, ale oczekiwałam od koloru czegoś innego. Dodatkowo niestety strasznie się sypie (co widać na zdjęciach —> moje rzęsy) niezależnie od tego czy nakładam go na sucho, czy na mokro. A może to tylko ja jestem taką niemotą?

Gama kolorystyczna tych cieni jest dość bogata, z tego co sprawdzałam na stronie sklepu, z którego możecie je zamówić – KLIK. Fajne jest również to, że są w niej nie tylko błyszczące odcienie, ale także sporo matowych. Ja swój dostałam od portalu Uroda i Zdrowie więc miałam troszkę bardziej ograniczony wybór.

Testowała:

Olga – Niezywczajnie zwyczajna, gdzieś pomiedzy byciem dziewczynką i kobietą. Kocha wszystko, co kolorowe, pachnące i przyjemne w dotyku. Kociara od zawsze. Lakieroholiczka od roku. TheOleskaaa
Prowadzi bloga: http://www.theoleskaaa.blogspot.com